poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział XXXIV



XXXIV

Coby Was za bardzo nie zanudzać moją gadaniną, to powiem tylko tyle: Serdecznie zapraszam wszystkich czytelników do nowo utworzonej grupy na facebooku: https://www.facebook.com/groups/1409239342673931/ , no i oczywiście ENJOY! :)




Obudziła się bladym świtem, cała zlana zimnym potem. Zaczerpnęła kilka razy głęboko oddech, powoli wypuszczając powietrze ustami. Potarła palcami skronie, a następnie potrząsnęła lekko głową, próbując odgonić od siebie wizję snu, z którego przed chwilą się wyrwała. Zrzuciła z siebie kołdrę, a potem podniosła się powoli z łóżka, stawiając stopy na ciemnych panelach. Poczuła chłód desek na swoich stopach. Podeszła do okna i wyjrzała na pustą ulicę. Nikogo nie było widać, tylko kilka samochodów przecięło drogę, robiąc przy tym wiele hałasu. Przyłożyła głowę do szyby, czując zimno szklanej tafli na swojej twarzy. Chłód przynosił ukojenie. Świat dopiero powoli budził się do życia. Widziała dym unoszący się z kominów pobliskich domów. Uchyliła lekko okno. Było jeszcze zimno, szron widoczny na trawie skrzył się srebrnym blaskiem w promieniach wschodzącego słońca. Odwróciła się od okna, a następnie powolnym krokiem podeszła do czarnej torby, która leżała obok łóżka i wyciągnęła z niej czystą bieliznę. Ubranie niestety musiało pozostać to samo, które miała na sobie wczoraj. Przeszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Weszła pod prysznic i puściła najcieplejszą wodę, jaką jej ciało było w stanie znieść. Czuła jak jej mięśnie powoli się rozluźniają, a myśli zaczynają wracać na właściwie tory. Nie wiedziała ile czasu spędziła pod wodą, ale czuła się znacznie lepiej niż wczoraj. Wyszła spod prysznica i podeszła do lustra. Wykonała delikatny makijaż, który starannie zatuszował cienie pod jej oczami.


- Skoro i tak tu jestem, i mam dużo czasu, to mogę przynajmniej przejść się po mieście. Samolot i tak mam dopiero o 13:00. - powiedziała do siebie na głos. Dźwięki rozeszły się wręcz echem po pokoju. Spojrzała jeszcze na zegarek, była dopiero 9:00, więc miała przynajmniej 2 godziny.  Wyszła z pokoju, zabierając ze sobą swoją torbę. Zamknęła drzwi, zeszła po schodach do recepcji i od razu wymeldowała się z pokoju. Pierwsze o czym pomyślała, czując świeże powietrze i zapach pieczywa, było to, że przecież nic jeszcze dzisiaj nie jadła. Przeszła kilka metrów wzdłuż ulicy i weszła do pierwszej otwartej kafejki. Zamówiła rogalika z czekoladą i mocną czarną kawę, która musiała postawić ją skutecznie na nogi. Usiadła przy stoliku, tuż obok okna i wyjrzała przez trochę przybrudzoną szybę. Na ulicach powoli zaczynało się pojawiać coraz więcej ludzi. Gdy tylko kelner podał jej śniadanie, zanurzyła usta w parującej czarnej cieczy. Poczuła przyjemne ciepło rozlewając się po jej ciele. Tego jej było trzeba. 




Poczuł jak ktoś zasłania mu oczy, dłońmi. Kobiecymi dłońmi. Czuł delikatny zapach perfum na nadgarstkach.


- Zgadnij kto to? - usłyszał radosny głos, a potem dźwięczny dziewczęcy śmiech. Chwycił dłonie dziewczyny i odwrócił się w stronę uśmiechniętej blondynki.


- Cześć Joy - powiedział. - Co ty tu robisz tak wcześnie? Jest dopiero 9:00.


- Jak to co? Zabieram Cię stąd. No już! Idziemy! - stwierdziła, jakby to było coś najbardziej oczywistego na świecie. Tylko, że chyba nie dla niego. Wolał zostać sam… na razie. Chciał pomyśleć. A park przy zakonie, to było najlepsze miejsce żeby to robić. Nie chciał się ruszać ze swojej ławki, tu było dobrze. Cicho, spokojnie. A tam? Tam będzie tylko hałas, tam będą ludzie, a on nie miał ochoty na spotkania z innymi.


- Proszę Cię, Joy… Daj spokój, nigdzie się nie wybieram.


- Oo nie, mój drogi. Nie zostawię Cię tu samego, kto wie co wymyślisz. A z resztą, sam mówiłeś, że musisz zapomnieć. Tu nie zapomnisz. Musisz wyjść, zobaczyć świat, poczuć tętniące życiem miasto - spojrzał na nią sceptycznie - No dobra, może trochę z tym tętniącym miastem przesadziłam, no ale nie daj się prosić. To ci naprawdę dobrze zrobi, a tutaj i tak już nic Cię nie trzyma. Przecież nie mam zamiaru Cię porywać, wrócisz na kolację - powiedziała, nadal się uśmiechając.


- Naprawdę Joy… to nie jest najlepszy pomysł. Ja… to nie wypali. - próbował za wszelką cenę się wymigać.


- To jest właśnie najlepszy pomysł. Nie możesz tak tu siedzieć i się użalać nad sobą. I tak kazałeś jej stąd wyjechać i wrócić do domu, więc to wykorzystaj - słyszał błaganie w jej głosie, chociaż z jej twarzy nadal nie schodził szczery uśmiech. Spojrzał na nią niepewnie. Nie był przekonany do jej pomysłu, ale wiedział, że Joy jest uparta… i że na ogół ma rację, o czym przekonał się już na własnej skórze. Więc może to wcale nie taki najgorszy pomysł? Najwyżej wróci za jakiś czas, wymyślając jakąś idiotyczną wymówkę o bólu głowy, albo czymś podobnym. Zobaczył jak wyciąga w jego stronę swoją drobną dłoń i chwycił ją niepewnie, jednocześnie podnosząc się z ławki, na której siedział.


- No to… gdzie idziemy? - zapytał jej, gdy już ruszyli, próbując się uśmiechnąć, ale nie był pewny czy mu się udało.


- Nie wiem. Przed siebie. - powiedziała, wybuchając przy tym radosnym śmiechem. - A ma to jakieś znaczenie? - zapytała.


- Niby nie, ale wolałbym wiedzieć w co się pakuję. - odpowiedział szczerze.


-  Mamy przed sobą cały dzień, więc… może zaczniemy od jakiejś dobrej kawy? Co ty na to? - zapytała uśmiechnięta. Widział ten uśmiech nie tylko na jej twarzy, ale także w jej błyszczących zielonych oczach, które mrużyła co chwila, zasłaniając tęczówki przed promieniami słońca, które świeciło dużo mocniej, niż wskazywała na to pora roku.


- W porządku. A gdzie? - zapytał.


- Na pewno nie tutaj - powiedziała pewnym głosem, wskazując na szare mury klasztoru - Jestem pewna, że znajdziemy jakąś fajną kawiarnię w mieście. Z pewnością nijak się będzie miała do berlińskich, ale myślę, że jakoś to przeżyjesz - powiedziała przekornie.


- Eeej, o co Ci chodzi? Że ja niby gwiazdor czy co? - zapytał i poczuł jak mimowolnie na jego twarzy pojawia się lekki, jakby jeszcze odrobinę niepewny, jak dziecko stawiające swoje pierwsze kroki, ale jednak szczery uśmiech.


- Uśmiechnąłeś się - powiedziała, a jej uśmiech, choć był pewny, że to już niemożliwe, stał się jeszcze szerszy. - Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę. A z tym gwiazdorem… to było celowe. Chciałam Cię rozbawić. - powiedziała.


- No to Ci się udało. - powiedział, wpatrując się w jej błyszczące szare oczy. - Ale nie zmienia to faktu, że było to trochę… wiesz jakby Ci to powiedzieć… to źle wpływa na męskie ego. Jednak. Tak przy okazji.


- Ech, faceci i to ich poczucie własnej wartości. - powiedziała, machając przy tym obojętnie ręką. - Zawsze trzeba uważać, żeby ich czymś nie urazić. To bywa, irytujące wiesz? - powiedziała, ale kontynuowała swoją wypowiedź, nawet nie czekając na jego odpowiedź. - W każdym razie, nie powiedziałam nic niezgodnego z prawdą. Ty jesteś gwiazdą. - spojrzał na nią wilkiem - Nie ma co się oszukiwać, Paddy. Masz miliony fanek na całym świecie.


- To, że mam fanki, nie oznacza, że jestem gwiazdą. - odpowiedział.


- Okey, może i nie. Ale jednak krytycy też raczej się dobrze o Tobie wypowiadają, zwłaszcza o tej twojej solowej płycie. A poza tym… jakby nie patrzeć, mieszkałeś w Kolonii, to znacznie większe miasto niż to. Zwiedziłeś pół świata. Więc na pewno bywałeś w dużo lepszych kawiarniach, niż te tutaj.


- Zapomniałaś, że kiedyś były czasy, że nie było mnie stać nawet na czekoladę, a co dopiero wizytę w kawiarni. - odpowiedział, wracając na chwilę do swoich wspomnień. - Więc, naprawdę… 


- To gdzie zabierałeś dziewczyny? Tylko nie gadaj, że nie chodziłeś na randki. 


- Raczej niespecjalnie. Przy naszym trybie życia, trudno było zawiązywać jakiekolwiek przyjaźnie, nie mówiąc już o czymś więcej. Także musze Cię niestety zmartwić, ale nie bywałem na randkach w kawiarniach.


- Aaa tam, i tak Ci nie wierzę. Na pewno były jakieś dziewczyny w Twoim życiu. - powiedziała, nadal uśmiechnięta.


- Właściwie pierwsza na poważnie to była dopiero Meggie, więc…


- A ją gdzie zabierałeś na randki? - zapytała. Nie była pewna czy wejście w temat jego byłej dziewczyny, to dobry pomysł, ale chciała, żeby sam się z tym oswoił. Żeby to nie był jakiś temat tabu, który za wszelką cenę się omija. 


- W sumie to… najczęściej do parku. Zabierałem ze sobą gitarę, siadaliśmy pod drzewem. No i… ja na ogół grałem i śpiewałem jej swoje nowe piosenki. Zawsze powtarzała, że uwielbia ich słuchać wtedy, kiedy nie są jeszcze tak super dopracowane, bo brzmią wtedy dużo bardziej prawdziwie, tak z serca.  I w sumie tyle… Czasem zdarzały się jakieś imprezy, co u mnie w domu, przy takiej ilości rodzeństwa zdarzało się… no cóż… może nawet częściej, niż czasem… a poza tym? Chyba nic ciekawego. Raczej oboje nie byliśmy osobami, które lubią zbyt często wychodzić. Zwłaszcza, że dla mnie na ogół to był… problem. Ciężko było wyjść gdziekolwiek i nie napatoczyć się na jakiegoś upartego dziennikarza czy fanatyczną fankę. Więc… woleliśmy unikać publicznych miejsc. Wtedy było łatwiej. - powiedział.


- No tak, masz rację. - powiedziała poważnie, a potem dla przeciwwagi uśmiechnęła się szeroko - W takim razie pora zmienić odrobinę Twoje nawyki i nauczyć się wychodzić do ludzi. Najwyższa pora, nie uważasz? Swoje lata, to już jednak pan ma. - powiedziała uśmiechając się przekornie.


- Może masz rację? W takim razie, co pani nauczycielka na dzisiaj przygotowała? - zapytał, wyraźnie się uśmiechając.


- No teraz, jak już ustaliliśmy idziemy na kawę? A potem? Czas pokaże. Nie ma co za bardzo planować, bo później się nie udaje. Czasem lepiej pójść na żywioł, wiesz?


- Niech Ci będzie. - powiedział. Spuścił wzrok na chodnik. Przez chwilę wpatrywał się we własne dłonie. Jednak dopiero po paru minutach zorientował się, że nadal nie puścił jej ręki. I wcale mu to nie przeszkadzało. Czuł ciepło jej dłoni, która wyjątkowo dobrze leżała w tej jego. I mimo, że było to bardzo dziwne uczucie, to jednak nie miał zamiaru pozbawiać się czegoś, co sprawia mu radość. A jej obecność oznaczała uśmiech, o którym on już zaczynał zapominać, i gdyby nie ona, być może zapomniałby zupełnie.

10 komentarzy:

  1. Ale super :) nareszcie się uśmiechnął i jest juz lepiej..
    Pewnie Meg ich zobaczy, albo oni ją, ale lepiej by było jakby Meg ich, bo jak on ja zobaczy to znowu popsuje mu nastrój haha
    Takie moje dywagacje :)
    Piękna część :) super się czyta :) A Joy to uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mogą się oboje zobaczyć, tylko nie wiem co by z tego wyszło :P A jeżeli o Joy chodzi to chyba wszyscy ją uwielbiają, bo to taka iskierka pozytywna jest i nawet Paddy już zaczyna to zauważać :) I w ogóle to bardzo się cieszę, że się podoba :)

      Usuń
  2. Woooow! Super, super! Pewnie, że się spotkają! A jakże! Ale ale, kochana M.D, zdecyduj się czy Joy ma zielone błyszczące oczy czy szare? Hehehe! A jak jeszcze oni sobie pójdą za rączkę - o mater!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uznajmy że szaro-zielone :P A tak serio to się machnęłam, bo miały być zielone :) I w ogóle dzięki za zwrócenie uwagi, bo nawet się nie zorientowałam jak poprawiałam :) A że tak za rączkę? A jest coś, że on ją puścił? Więc będzie pewnie za rączkę, trzeba akcję rozwinąć, a od czegoś trzeba zacząć, prawda? :P I fajnie, że się podoba :)

      Usuń
  3. Coś czuję,że Meg ich zobaczy i pomyślí,ze szybko się po niej pocieszył. :-) Świetna część,a Padzik uroczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak! Na bank zobaczy i na bank właśnie zobaczy za rączkę. I pewnie pomyśli, że dlatego on potrzebował czasu. Dlatego, że niby ma już kogoś czy coś takiego. Tak mi się wydaje.

      M.D czy możesz włączyć opcję powiadamiania o komentarzach dla nas? Żebym mogła sobie kliknąć :)

      Usuń
    2. No zobaczymy co tam wymyślę, bo Meg bardzo nie chcę zobaczyć, i nie wiem czy się w tej kwestii dogadamy :P
      A jeżeli o tą drugą prośbę chodzi, to mogę, tylko musiałabym wiedzieć jak:P Bo to chyba maile muszę wpisać, żeby na niego przychodziły powiadomienia, ale nie do końca to ogarniam :P

      Usuń
    3. Nie nie, właśnie nie. Tutaj w okienku jak się pisze, to można kliknąć "powiadom mnie". Tak jest na FD. Ale za grosz nie wiem, jak to się ustawia.

      Usuń
    4. No ja też nie wiem jak to ogarnąć, szukam już jakąś godzinę i nic :( Więc niestety chyba na razie zostanie tak jak jest, mogę ewentualnie z tym mailem ustawić, żeby przychodziły powiadomienia, jeżeli Ci zależy :)

      Usuń
  4. Kawiarnia,,,,,,,a tam siedzi Meg...Teraz ona poczuje ukłucie zazdrości.....

    OdpowiedzUsuń