środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział XXXV



XXXV

Hej! Miało być wcześniej, ale jakoś się ogarnąć nie mogłam. Opracowuje artykuł na konferencję, w tym ankietkę, którą wypełniałyście do niej i zwyczajnie doba za krótka. Ale spięłam się jakoś, i oto jest. Mam nadzieję, że się spodoba :) Tak więc zapraszam serdecznie do czytania kolejnego rozdziału, ENJOY! :)




            - Może być tutaj? - usłyszał radosny głos Joy, ale dopiero po dłuższej chwili spojrzał na jej wyciągniętą dłoń. Miał wrażenie jakby spał, i ktoś właśnie go obudził, wyrwał z głębokiego zamyślenia. 


- Taa - mruknął tylko. I tak było mu wszystko jedno gdzie tak naprawdę go prowadzi. 


- Hej, coś nie tak? - zapytała, patrząc na niego przymrużonymi oczami. Wyglądała na odrobinę zmartwioną.


- Nie, wszystko w porządku - uśmiechnął się do niej. - Po prostu się zamyśliłem. - powiedział cicho. 


- Zauważyłam. - odpowiedziała - Gadam do Ciebie od jakichś 15 minut bez żadnej twojej reakcji - starała się udawać obrażoną, ale uśmiech na jej twarzy zupełnie temu przeczył.


- Aż tak źle? -zapytał, krzywiąc się lekko.


- Jakby Ci to powiedzieć… - zaczęła.


- Dobra, nie kończ - powiedział - Przepraszam. Starasz się, a ja Ci w ogóle nie pomagam. To chyba nie był najlepszy pomysł żebyśmy wychodzili. To znaczy… żebym ja wychodził. Jak widzisz, nie jestem dzisiaj najlepszym rozmówcą.


- Nawet tak nie myśl. To był świetny pomysł. - odpowiedziała. - Tylko musisz przestać myśleć. Zapomnij. Chociaż na chwilę. Tak jakby nic się nie wydarzyło.


- Nie wiem czy potrafię.


- Potrafisz. A ja Ci w tym pomogę - powiedziała, ściskając mocniej jego dłoń, która nadal była spleciona z jej dłonią. Czuł ciepło bijące od tej dłoni, ciepło, które wcale nie parzyło, ale takie, które sprawiało, że czuł się jakoś tak… lżej. Jakby ta dłoń dodawała mu siły. I zdecydowanie było to bardzo miłe uczucie. Pociągnęła go delikatnie za rękę i wprowadziła do małej kafejki na rogu ulicy. Gdy tylko przekroczyli próg, poczuł zapach świeżych rogalików i mocnej czarnej kawy. Głęboko zaciągnął się powietrzem, próbując zapachów na swoim języku. Czuł smak gorzkiej czekolady rozpływający się w ustach i kawy, mocnej czarnej kawy, która wręcz budziła go do życia i sprawiała, że zaczynał widzieć świat w dużo jaśniejszych barwach, niż jeszcze o wschodzie słońca. Przeszli kawałek do stolika stojącego pod ścianą, mijając przy tym pewną dziewczynę, siedzącą tuż obok drzwi. Nawet nie zwrócili na nią specjalnej uwagi, chociaż ona wyraźnie przyglądała się nowoprzybyłym. Usiedli przy stoliku, nadal uśmiechając się do siebie.


- To co, kawa? - zapytał Paddy, kiedy do ich stolika podszedł kelner. 


- Jasne, dla mnie z mlekiem i łyżeczką cukru, poproszę - powiedziała, uśmiechając się radośnie do kelnera.- I może jakiegoś rogalika?


- Mamy świeże rogaliki z czekoladą, dosłownie przed chwilą wyjęte z pieca - powiedział odwzajemniając uśmiech Joy.


- W takim razie poproszę - odpowiedziała z uśmiechem.


- Życzy sobie Pani, coś jeszcze? - zapytał odrobinę zniżając głos i nadając mu głębszą barwę.
  

Miała wrażenia, że to powoli zaczyna przypominać flirt, więc szybko złapała rękę Paddy’ego leżącą tuż obok jej dłoni na blacie stolika, aby skutecznie zniweczyć jego zamiary. Pad tylko uśmiechnął się do niej, rozumiejąc dokładnie o co chodzi. Nawet nie musiała niczego mu tłumaczyć. 


- Nie dziękuję - odpowiedziała na pytanie.


- A dla pana? - zapytał odrobinę opryskliwie kelner, odwracając się w stronę Paddy’ego.
  

- Dla mnie espresso. - powiedział, nawet nie patrząc na mężczyzną, tylko na dziewczynę siedzącą naprzeciwko niego.

- I coś jeszcze? - zapytał.


- Nie dziękuję. To wszystko - powiedział, odwracając się już w stronę chłopaka, który bardzo szybko ulotnił się w stronę baru, aby zrealizować zamówienie. 



Widziała jak wchodzą do kawiarni. Widziała jak trzymają się uroczo za ręce i co chwila uśmiechają do siebie. I z każdym kolejnym uśmiechem, czuła jakby kolejny nóż wbijał się w jej serce. Dlaczego nic wczoraj nie powiedział? Przecież mógł… Powinien powiedzieć. Miał prawo sobie kogoś znaleźć, ale czemu jeszcze wczoraj mówił, że ją kocha, skoro dzisiaj… Wpatrywała się w jego plecy i włosy, które co chwila przeczesywał rękoma, bo opadały ma na czoło. Słyszała dźwięczny śmiech dziewczyny, która wpatrywała się w… jej Paddy’ego, która trzymała jego rękę, która mogła widzieć jego ciemnoniebieskie oczy, które błyszczały tak niesamowitym blaskiem, kiedy się uśmiechał. Ta dziewczyna mogła to wszystko zobaczyć, ale nie ona. Miała wrażenie jak łzy powoli gromadzą się w kącikach jej jasnych oczu. Odwróciła głowę w stronę okna i zamrugała kilkakrotnie powiekami, próbując odgonić łzy, które uparcie pchały się na świat, spływając po jej bladych policzkach. Czuła jak płyną po jej twarzy, zmywając po drodze cały makijaż, który zrobiła parę godzin temu. Potarła rękoma policzki, mocząc opuszki palców słonymi łzami. Spojrzała na zimną już kawę, stojącą przed nią na stoliku. Z pewnością miała już lekko gorzko-słony smak. 


- Coś jeszcze dla Pani? - usłyszała za sobą głos kelnera. Uśmiechał się do niej ciepło - Czy coś się stało? Płacze pani? - zapytał, wyraźnie smutniejąc.


- To nic takiego. I dziękuję bardzo, ale poproszę już rachunek - chłopak tylko machnął ręką.


- Nie trzeba. - powiedział. - Następnym razem.


- Następnego razu może nie być. Zaraz wyjeżdżam - odpowiedziała.


- No to będzie bardzo dobry powód, żeby tu wrócić - powiedział, uśmiechając się do niej. W jego brązowych oczach widać było jakieś takie miłe ciepło. Odwróciła się w stronę okna, a on chwilę później odchodził już w stronę baru, by obsłużyć kolejnych klientów. Ponownie skierowała swój wzrok na parę siedzącą przy stoliku pod ścianą. Słyszała jego śmiech, widziała jak ona się uśmiecha. To bolało. Cholernie bolało. Zacisnęła mocno powieki, próbując odgonić natrętne łzy. Podniosła torebkę i wygrzebała z niej portfel. Wyciągnęła kilka banknotów i włożyła je pod talerzyk. Dopiła jeszcze łyk zimnej, lekko słonawej kawy, a potem szybko podniosła się z krzesła i posyłając tylko blady uśmiech kelnerowi, wyszła z lokalu, zatrzaskując za sobą drzwi.



Obrócił się, słysząc za sobą huk zatrzaskiwanych drzwi. W szybie mignęły mu jednak  tylko ciemne falowane włosy. Odwrócił się ponownie do swojej towarzyszki, uśmiechając się przy tym. Ujął w ręce filiżankę z parującym napojem i umoczył usta w mocnej czarnej cieczy. Tego mu było trzeba. Kawy. 


- A tak właściwie to… - zaczął odrobinę niepewnie, odstawiając naczynie z powrotem na blat - Skoro już tak siedzimy to może opowiesz mi coś o sobie?


- A co byś chciał wiedzieć? - zapytała.


- Czy ja wiem? Masz rodzeństwo?


- Mam młodszego braciszka, Louisa. Kochany urwis. W tym roku skończy 10 lat. Strasznie już się za nim stęskniłam. Ale odkąd studiuję tutaj, rzadko bywam w domu. Ale dzwonię do niego codziennie - z jej uroczej buzi cały czas nie znikał uśmiech - Opowiada mi o swojej szkole. W co bawił się z kolegami na podwórku. Uwielbiam te rozmowy. Sprawiają, że czuję się jak w domu, mimo, że dzieli mnie od niego wiele kilometrów. 


- A tak właściwie to gdzie się urodziłaś? Jesteś typową Francuzką czy przyjechałaś tu tylko na studia? - zapytał.


- W sumie tak. To znaczy… moja mama pochodzi z Francji, a tata jest rodowitym Anglikiem, ale ja całe swoje życie spędziłam tutaj, więc… myślę, że Francja jest mi zdecydowanie bliższa. Lawendowe pola Prowansji, na których bawiłam się jako mała dziewczynka. Nie ma nic piękniejszego na świecie, niż Prowansja, kiedy kwitnie lawenda. Kiedy wszędzie widzisz piękny fioletowy pejzaż i ten niesamowity zapach ziół i kwiatów, roznoszący się wokół. Ale tego się nie da opowiedzieć, to trzeba zobaczyć.  I naprawdę warto. Wierz mi. - mówiła lekko rozmarzonym tonem, a na jej twarzy widać było nutkę nostalgii, którą zaraz przykryła uśmiechem. - Ale mi się na wspomnienia wzięło. - zaśmiała się - Chyba pora już się zamknąć, prawda? Masz już mnie pewnie serdecznie dość.


- Nie. Dlaczego? Bardzo lubię Cię słuchać. - odpowiedział, patrząc na nią z jakimś błyskiem w oku. To prawda, lubił słuchać jej radosnej paplaniny. Lubił patrzeć jak opowiada o czymś z tak niesamowitą pasją i… miłością. Była przy tym tak… pełna pozytywnej energii, która udzielała się wszystkim wokół niej. To było niesamowite. To jak potrafiła rozsiać wśród ludzi całą swoją radość, nic przy tym nie tracąc. Była jak taki promyczek, który oświetlał innym drogę. A teraz stanął właśnie przed nim.


- Serio? - zapytała z przekornym uśmiechem.


- Serio, serio - odpowiedział, odwzajemniając jej uśmiech - Bardzo Ci się oczy błyszczą, kiedy opowiadasz o czymś, tak… z pasją.


- Naprawdę? - na chwilę się zawahała - Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która mi to powiedziała. To znaczy… oprócz mamy, ale wiadomo, że mamy zawsze widzą więcej niż inni. - dopowiedziała.


- W takim razie Twoja mama musi być bardzo mądrą kobietą.


- Oo tak, zdecydowanie. Ale kucharką jeszcze lepszą. Gdybyś tylko spróbował jej popisowy gulasz, to… - aż oblizała się na samo wspomnienie smaku i zapachu ziół, który zawsze roznosił się w kuchni, gdy mama w ferworze pracy, kroiła warzywa i wrzucała je do ogromnego garnka. - Tego się nie da opisać, tak samo jak uroku lawendowych pól Prowansji. Tego trzeba po prostu doświadczyć. No dobra, ale może skończmy już te wspominki. Bo zaraz się tu rozpłaczę, i tyle z tego będzie. Cały makijaż mi spłynie, i jak ja się wtedy pokażę na mieście. I to jeszcze u boku takiej gwiazdy. - wybuchła radosnym śmiechem, do którego chwilę później dołączył Paddy.

17 komentarzy:

  1. Och piękne....
    tego mu było potrzeba, rozmowy, słuchania go, patrzenia mu w oczy i dotyku dłoni :) :)
    A Meg, szkoda mi jej mimo wszystko, ale sama do tego doprowadziła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładanie, tego mu było trzeba :) Może niekoniecznie od tej osoby, ale jednak :) I bardzo się cieszę, że się podoba :)

      Usuń
  2. M.D jesteś po prostu nieoceniona! Zawsze można liczyć na dozę energii, nostalgii, smutku i bardzo dobrze napisanych wątków! To jest najlepsze opowiadanie z tych czytanych przeze mnie i mówię to całkiem serio! Wiedziałam, że Meg ich zobaczy! Wiedziałam! W sumie, to sytuacja się odwróciła, teraz, to ona sobie dopowie co nieco. A Paddy tak naprawdę marzy i wzdycha tylko do niej. No ciekawe, co nam jeszcze wymodzisz kochana, ciekawe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. A piosenka jest świetna!

      Usuń
    2. Dzięki takim komentarzem roztapiam się jak wosk u zapalonej świecy :) Nawet nie wiem co odpowiedzieć, poza zwykłym dziękuję bardzo :) Tak więc bardzo, bardzo dziękuję :) Chociaż co do tego, że jest to najlepsze opowiadanie, no cóż nie jestem pewna, ale w sumie nie mnie to oceniać :) Bardzo się cieszę, że się podoba i że praca i serce, które w to wkładam się opłaca, bo jak widzi się potem takie komentarze, to wie się, że warto :) Jeżeli zaś o rozdział chodzi to... no cóż, musiała ich zobaczyć, chociaż bardzo tego nie chciała. Może trochę forma kary dla niej, sama nie wiem. A Paddy, nadal kocha, może odrobinę inaczej, ale niektórych uczuć nie da się wymazać, ale ma czas i kogoś do pomocy, więc zobaczymy co z tego wyniknie. Sama jestem tego ciekawa :) I fajnie, że piosenka się podoba :P

      Usuń
    3. M.D - ja piszę zawsze szczerze! Z obecnych opowiadań 'na rynku' - takich, które są w trakcie pisania 'Na wpół romantyczne' ma u mnie pierwsze miejsce! Gratuluję Ci bardzo!

      Usuń
    4. Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki... bardzo :* :)

      Usuń
  3. Podzielam zdanie Oli. Najlepsze opowiadanie w przepięknym stylu i wg mnie najbardziej przypomina rzeczywistość. W końcu Paddy się lekko wyluzował i choć na chwilę zapomniał o tym co go spotkało. To pierwsza część, którą mogłam się delektować, ponieważ całe opowiadanie przeczytałam prawie jednym tchem przez ubiegłą niedzielę i poniedziałek. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Dziękuję Marta - Twoje opowiadanie to balsam dla mojej duszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i Aneta dodała jeszcze coś, co faktycznie jest istotne. Ta prawda, rzeczywistość. W ogóle ogłaszam się największą fanką tego opowiadania, niech no która spróbuje mnie przebić :P

      Usuń
    2. Kurcze, naprawdę sprawiacie, że nie wiem co pisać :) Nie jestem przyzwyczajona do takiej ilości komplementów :) Staram się jak mogę, żeby było jak najlepiej, najwierniej, wkładam serce, duszę i wszystko co mam, ale wiem, że warto dla takich czytelników :) I Oluś, nikt Cię nie przebije, już ja tego dopilnuję :P A jeżeli chodzi o kolejną część to powinna być w weekend :)

      Usuń
    3. Marta, ale naprawdę, ja też uważam, że Twoje opowiadanie jest najlepsze :):)
      To jest szczery komplement i nie wstydź się je przyjmować :)
      Piszesz fajnie, lekko i nie "wymyślasz", a to jest ważne :)
      Także masz wierne fanki i chętnie czytam
      Gratulacje :):)

      Usuń
    4. Naprawdę bardzo Wam dziękuję :) Ja za to, dzięki Wam, mogę pochwalić się najlepszymi czytelnikami :) To dla mnie naprawdę ważne, że to co piszę, podoba się innym, bo to jest kwintesencja pisania. Robić to co się kocha i sprawiać, żeby inni również to pokochali :)

      Usuń
  4. Ach!Podoba mi się ta część!Cieszę się ,że Paddy dał się wyciągnąć Joy do ludzi,że wreszcie się usmiechnął,a najbardziej cieszę sie z tego ,że Meg ich widziała hihihi :) Chyba jestem troszkę na nią cięta,ale uważam,ze należy jej się po tym co mu zrobiła.Zgadzam się z dziewczynami.Opowiadanie jest super,a przede wszystkim świetnie napisane.Jest trochę nostaligiczne,trochę romantyczne,trochę smutne i trochę wesołe.Wszystkiego w sam raz :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy są cięci na Meg, bo trochę sobie jednak zasłużyła tym swoim zachowanie :P I bardzo mi miło, że opowiadanie się podoba, bo to jest najlepsza motywacja do pisania :)

      Usuń
  5. witam, a ja Meg lubię, nawet rozumiem, czekam co dalej. Piszesz super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że chociaż ty ją rozumiesz, bo nawet ja mam czasem z tym problem :P I bardzo się ciesze, że się podoba, no i dziękuję za komplement, bardzo mi miło :)

      Usuń
  6. O kurcze! Dlaczego ta chwila, w której mignęły mu falujące włosy nie dała mu do myślenia? Dlaczego ? Przecież mógł za nią wybiec, przytulić? Buuuu.....

    OdpowiedzUsuń