piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział XXXIX



XXXIX

Hey, hi, hello i zapraszam Was serdecznie na nowy rozdział :) ENJOY! :) 




Obudziła się dosyć wcześnie. Mimo, że przespała prawie 12 godzin, nadal czuła silne osłabienie organizmu. Głowa ją bolała, a pieczenie pod powiekami, było wręcz nie do zniesienia. Przesunęła ręką po niebieskim prześcieradle, było zimne. Nikogo nie było. Dopiero po chwili poczuła mocny zapach kawy, dolatujący z kuchni. Jednak został. Uśmiechnęła się blado. Podniosła się powoli z łóżka. Nadal miała na sobie wczorajsze ubranie. Przetarła rękoma, zaspane jeszcze oczy i śladami bosych stóp ozdobiła drogę przez sypialnię, przedpokój, by wreszcie stanąć na zimnych kafelkach w kuchni. Przez chwilę wpatrywała się w plecy mężczyzny, który krzątał się przy kuchennym blacie. Widziała jak wyciąga kubki z szafki nad zlewem i ustawia je obok ekspresu. 


- Zostałeś - powiedziała cicho. Nick obrócił się twarzą do niej, wyłączając jednocześnie ekspres, z którego wydobywał się intensywny aromat świeżo zmielonych ziaren. 


- Przecież obiecałem - uśmiechnął się do niej. - Kawy? - zapytał, nalewając do kubka czarny napój.


- Poproszę - powiedziała i przysiadła na brzegu krzesła, przy stole. Postawił przed nią parujący żółty kubek z narysowaną na nim uśmiechniętą buźką, pełen aromatycznego napoju.  Zaciągnęła się mocno tym zapachem, wypełniając całe płuca.


- Jak się spało? - zapytał., biorąc duży łyk kawy.


- W porządku. - odpowiedziała.


- Nie wyglądasz najlepiej. - stwierdził.


- Lepiej nie będzie - odpowiedziała, a jej oczy znów zaszły delikatną mgiełką. 


- Meggie… - zaczął, ale nie dała mu dokończyć.


- Proszę nie wracajmy do tego. - powiedziała cichym, drżącym głosem. 


- Jak chcesz. - powiedział - Ale będzie Ci łatwiej, Meg. Nie da się dusić wszystkiego w sobie. 


- Ale nie teraz, Nick. W porządku? - zapytała. Nie miała siły na rozmowy, na wypytywanie. Nie miała siły myśleć. 


- W porządku - westchnął ciężko i uśmiechnął się  blado. - Ale pamiętaj, że…


- Wiem. Zawsze mogę na Ciebie liczyć. Pamiętam. - dopowiedziała sama, nie czekając na jego odpowiedź. Wstał z krzesła i podszedł do niej, szurając bosymi stopami po podłodze. Przyklęknął przed nią i położył dłonie na jej kolanach. 


- Dlaczego tak jest? - zapytał, patrząc jej prosto w oczy. 


- Jak?


- Dlaczego za każdym razem jak o nim myślisz, to później się rozpadasz? Dlaczego? - jego głos zadrżał odrobię przy ostatnim słowie. 


- Nie wiem, Nick. Może dlatego, że go kocham? - spuścił głowę patrząc na swoje dłonie. Wiedział, że go kocha, ale usłyszeć to z jej ust, bolało znacznie bardziej.



Szedł szybkim krokiem przez park, próbując jakoś uporządkować własne myśli. Od wczoraj nie mógł zrozumieć co tak właściwie się stało. Pocałował ją. Tak po prostu. Bo zwyczajnie poczuł, że musi to zrobić. Dlaczego? Potarł palcami skronie. To wszystko nie miało sensu. Dzień wcześniej widział się z Meg. Dzień wcześniej dotykał jej ust. Co się tak właściwie stało? Nie mógł opanować myśli krążących w jego głowie. Nadal czuł jej dłonie w swoich włosach, jej usta na swoich. Czuł ciepło jej policzków na swoich palcach. Co się stało? Spuścił głowę i przeczesał ręką, już i tak zmierzwione włosy. Co się wtedy tak właściwie stało? Dlaczego ją pocałował? Usłyszał dźwięk telefonu wydobywający się z kieszeni jego spodni. Wyciągnął aparat, ale widząc imię Joy, od razu odrzucił połączenie. Nie miał jeszcze siły z nią rozmawiać. Nie miał pojęcia co mógłby jej powiedzieć. Sam tego nie rozumiał. Próbował w jakikolwiek logiczny sposób to sobie ułożyć w głowie, ale nie widział w tym żadnej logiki. Nie wiedział dlaczego. Ta sytuacja nadal była dla niego jakaś taka nierealna, jakby to był tylko jakiś sen, z którego niedługo się obudzi. Tylko, że to nie był sen, a rzeczywistość, a dzwoniący po raz kolejny telefon, co chwila mu o tym przypominał. Znowu odrzucił połączenie i włożył telefon do kieszeni. 


- Co się stało? - zapytał na głos, jakby ktoś mógł mu odpowiedzieć na to pytanie. 


- Nie wiem - odpowiedział głos za nim. Obrócił się natychmiast i stanął twarzą w twarz z Joy.


- Nie było Cię w klasztorze, wiec pomyślałam, że pewnie tu Cię znajdę. Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać o … tym? - zapytała trochę niepewnie.


- To nie jest najlepszy moment. - stwierdził i już miał zamiar odejść w przeciwnym kierunku, ale złapała jego rękę, nie pozwalając mu na to. 


- Lepszego nie będzie, Paddy. - odpowiedziała pewnie.


- Jak uważasz - odpowiedział i usiadł na ławce, poklepując miejsce obok siebie, aby i ona usiadła. Zawahała się na moment, ale w końcu zajęła miejsce na ławce. 


- To może zaczniemy od czegoś prostego. Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? - zapytała, patrząc na niego z wyraźnym smutkiem w oczach.


- Bo nie wiem co Ci powiedzieć? - bardziej chyba zapytał niż odpowiedział. Zacisnął dłonie na swoich kolanach. 


- Mam zacząć? - zapytała, patrząc wprost w jego tęczówki. Spuścił szybko głowę, nie mogąc wytrzymać jej spojrzenia. 


- Lubię Cię, Paddy. Ciebie, nie muzyka, nie gwiazdę, nie brata zakonnego, ale Ciebie. Nie wiem jak… To znaczy… Z mojej strony… - jej też brakowało słów, które mogłyby wyrazić to, co tak bardzo chciała mu przekazać. - Wiem, że kochasz Meg. I… jeżeli to dla Ciebie był błąd, albo… w każdym razie… niczego od Ciebie nie wymagam. Zrozumiem. - uśmiechnęła się blado do niego. Nie wiedziała czy cokolwiek z tego, co powiedziała jest choć odrobinę zrozumiałe. Właściwie to chyba nawet dla niej ta krótka przemowa nie miała żadnego sensu. - Chciałam powiedzieć, że… - próbowała kontynuować - Zależy mi na tobie. - przerwała na chwilę by nabrać powietrza do płuc - Gadam głupoty, prawda? - próbowała jakoś rozładować napięcie, ale on nawet nie podniósł głowy, nadal wpatrując się we własne dłonie, oparte na kolanach. Westchnęła ciężko. To było znacznie trudniejsze, niż myślała. W głowie miała kompletną pustkę. - Paddy - powiedziała, ale nie zauważyła żadnej reakcji - Paddy, proszę, spójrz na mnie - dodała, a on bardzo powoli uniósł twarz i spojrzał w jej zielone tęczówki. - Paddy, ja… dla mnie to … to nie był błąd, ale… jeżeli chcesz o tym zapomnieć, to po prostu mi to powiedz. - chciała być stanowcza, ale głos i tak ją zdradził. - Po prostu podejmijmy jakąś decyzję. - słychać było w jej głosie desperację. - Paddy… 


- Co ja mam Ci powiedzieć, Joy? - zapytał.


- Nie wiem… - odpowiedziała. - Po prostu powiedz co myślisz.


- Ale ja nie wiem, co myślę. - odpowiedział szczerze - Już nic nie wiem. - Znowu przez chwilę wpatrywał się we własne dłonie. Nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Czuł, że powinien się odezwać, ale… ale kompletnie nie wiedział jakich słów ona od niego oczekuje. Cały czas czuł na sobie jej przenikliwy wzrok, a to jeszcze bardziej utrudniało skupienie własnych myśli.


- Wiem, że to dla Ciebie trudne. Czujesz się winny, ja naprawdę to rozumiem, ale… Po prostu… po prostu chcę wiedzieć czy żałujesz. - miała wrażenie, że słychać w jej głosie lęk i łzy, które już zdążyły pojawić się pod jej powiekami. Właściwie nawet nie wiedziała z jakiego powodu.


- Nie żałuję… - odpowiedział niezbyt pewnie, cicho. Spojrzała na niego, spod przymrużonych powiek. Rzęsy rzucały cienie na jej blade policzki. - Po prostu tego nie rozumiem. Lubię cię… bardzo, i … chyba to wszystko dzieje się za szybko. Najpierw Meg, potem zakon, znowu Meg i…


- I ja. - dopowiedziała, patrząc mu w oczy.


- I ty. - powiedział - Po prostu sam tego nie potrafię jakoś sobie ułożyć w głowie. Jeszcze parę miesięcy temu chciałem się oświadczyć, potem wylądowałem w zakonie, a teraz… sam nic z tego nie rozumiem - miał wrażenie, że język plącze mu się coraz bardziej. - Staram się, ale… 


- W porządku - uśmiechnęła się smutno Joy. Nie dała mu nawet dokończyć zdania. - To… przemyśl to… nie wiem, zadzwoń albo coś… jak już będziesz wiedział. Poczekam. - podniosła się z ławki. Dotknęła delikatnie dłonią jego ramienia w geście pocieszenia. Chwycił jej dłoń, ściskając ją mocno w swojej dłoni. Zatrzymała się, wpatrując się w jego niebieskie tęczówki. 


- Jesteś dla mnie ważna, Joy. Naprawdę. Wiem, że nie potrafię tego powiedzieć tak, jakbym chciał, ale… - zaczerpnął głęboko powietrza - Nie odchodź - dodał  ciszej. 


- Muszę, Paddy - powiedziała z wyraźnym bólem w oczach - Musisz sam podjąć decyzję. Ja ci w tym nie pomogę. To… to musi być Twój wybór. Nie chcę żebyś później czegoś żałował. Tak będzie lepiej. - Nadal nie puszczał jej dłoni. Spróbowała ją wyrwać, ale jego uścisk był zbyt silny. - Paddy, proszę - powiedziała błagalnie. Puścił jej dłoń, wzdychając przy tym ciężko. 


- Joy… - zaczął. Odwróciła się ponownie w jego stronę, ale usilnie wpatrywała się w swoje buty - Nie chcę żebyś odchodziła. - spojrzała na niego sceptycznie. - Nie mówię tylko o teraz, mówię w ogóle. Jesteś… lubię cię. Jesteś… jesteś wyjątkowa. Jesteś dla mnie ważna. Naprawdę. Ja… wiem, że krótko się znamy, ale… Wiem, że mogę Ci ufać. A poza tym… nie chcę,…, nie chcę, żeby to się tak skończyło. Że ty odchodzisz. Już raz mnie dziewczyna zostawiła. Nie chcę tego przeżywać jeszcze raz. - jego głos zadrżał odrobinę przy ostatnich słowach. 


- Nie jestem twoją dziewczyną - odpowiedziała pewnie. Nie miała pojęcia do czego prowadzi ta rozmowa. Paddy był dla niej kompletną zagadką. Nie wiedziała co czuje, nie wiedziała, o czym myśli. Czuła tylko jego przeszywający wzrok. Uniosła powieki, patrząc wprost w jego ciemne tęczówki. 


- To może trzeba to zmienić? - zapytał, ale nie usłyszał od niej żadnej odpowiedzi.

25 komentarzy:

  1. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! To nie może się tak potoczyć! Nie i koniec! Paddy, jełopie, ogarnij swoje emocje i jedź do Meg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak! No i przecież właśnie zaczął ogarniać swoje emocje, tylko, że na swój własny sposób :P

      Usuń
  2. Jak Ty ślicznie piszesz, można się delektować każdym zdaniem. Wróżę Ci rychłą karierę.....
    Piękny rozdział. Tylko proszę zrób coś żeby Megg i Paddy się spotkali. Są oboje teraz tacy nieszczęśliwi mimo, że do każdego z nich przyczepił się jakiś adorator. :) Czekam cóż będzie działo się dalej....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaką karierę? :P No i bardzo się cieszę, że się podoba :) Tylko czy ja wiem czy oboje są nieszczęśliwi? Najgorzej to chyba Joy i Nick mają. Zawsze na tym drugim miejscu. A co dalej? Nawet ja nie do końca wiem :P

      Usuń
  3. Współczuje Joy, naprawdę jej współczuje, to jest patowa sytuacja...
    Z jednej strony chce z nim byc, z drugiej wie, że on nadal coś czuje do Meg, wszystko jest za szybko, ale teraz Paddy'ego musi być to decyzja, tylko on potrafi to zmienić.
    A Meg, jak dla mnie podjęła już decyzję, więc sorry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ona podjęła decyzję...to jej strach to zrobił..a ona teraz żałuje ...i ja razem z nią :(

      Usuń
    2. Jest dorosła i powinna brać swoje decyzje na 'klatę'
      Skoro powiedziała A to niech powie Z :)
      jest mi jej żal, ale Paddy'ego było mi częściej żal niż jej, to ona wszystko zepsuła, a wystarczyło porozmawiać

      Usuń
    3. A ja tak sobie myślę, że ona powiedziała A, a Paddy już się do Z bardzo przymierza i w sumie poniekąd już powiedział, przynajmniej na razie :P

      Usuń
  4. Nie wytrzymalam, przeczytalam w pociagu. Napisalam taaaaaaaaki dlugi komentarz, cos wcisnelam i się skasowal. Napisze z domu.

    OdpowiedzUsuń
  5. super, jestem za Meg,ale ten rozdział nonono;D

    OdpowiedzUsuń
  6. No upewniłam się jeszcze bardzie ze Meg mnie denerwuje.Ja na jej miejscu bym walczyła...ech.A Paddy wreszcie wraca do żywych :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. No to napisałam mniej więcej tak tego posta:

    Aaaaaaaqwwwwwwwww! Myśli przelane idealnie, ale rozmowa JOy z PAddym - mistrzostwo! No mistrzostwo! Pięknie Joy powiedziała, że to musi być jego decyzja. On sam się mota, ale do licha - ma chłop prawo.

    Nie wiem, czemu Wy się uparłyście, że on teraz ma wsiadać w samolot i lecieć do Meg. Przecież oni teraz nie mogliby być ze sobą, nie umieliby, nie czujecie tego? Osobno jest im źle, ale razem też nie byłoby dobrze. Przynajmniej teraz. Ja nie wiem, jak to się rozwinie, jak Autorka nasza zakończy i w ogóle, ale jeśli teraz by się zeszli, to nie byliby szczęśliwi. Ran jest za dużo, są zbyt świeże. Wyobrażacie sobie teraz Paddiego rzucającego się w ramiona Meg i ją głaszczącą go po torsie? Sorry, bo ja nie! Nie teraz, no jak babcię kocham, nie teraz. Poza tym chyba czytałyśmy prolog? Czytałyśmy! No to po kiego diaska "leć do Meg, leć do Meg". Nie leć do Meg, odetchnij, uspokój się, przemyśl to. Wiadomo, że on ją kocha, że cały czas będzie miała miejsce u niego w sercu i że ciężko będzie mu zapomnieć jeśli w ogóle kiedykolwiek zapomni. Ale dojdziemy do takiego momentu, że będą mogli normalnie ze sobą rozmawiać (tak myślę), bo w końcu przecież Meg zadzwoni do niego z prośbą o pomoc. A nie będzie Wam wtedy żal JOy? Że się zaangażowała, że spróbowała, że śpi w jego łóżku obok niego, ona na nią patrzy i tuli, a tu w nocy dzwoni miłość jego życia, on wciąga portki i w nogi. No heloł! Z drugiej strony Joy wie, że PAddy kocha Meg, więc mam nadzieję, że w następnej części nie zgodzi się zostać jego dziewczyną. To za wcześnie. Paddy sam ze sobą musi dojść do ładu, więc dajmy mu czas, bo moim zdaniem, to oni nie byliby teraz szczęśliwi, nie umieliby ze sobą być, a już najgorzej, że nie potrafiliby sobie zaufać. Może Meg prędzej Paddiemu, ale on jej nie. Ale wywów walnęłam, jejku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wywód owszem, ale za to bardzo na temat :) Bo napisałaś dokładnie, to co powinno być napisane. Dokładnie to, co ja myślę i jak staram się prowadzić akcję tego opowiadania. To prawda, że ten moment na powrót nie jest dobry, bo oni by nie potrafili normalnie funkcjonować, szczególnie Paddy, który cały czas żyłby w lęku, że coś się nie uda, że coś się wydarzy, z nieustannymi wątpliwościami. To samo tyczy się Joy. Bo jeżeli coś nie wyjdzie, to tak naprawdę tylko ona będzie cierpieć. On wróci do miłości, a ona straci wszystko, na czym jej zależy, więc zdecydowanie jej w tej całej historii powinno być najbardziej żal. Czy Joy się zgodzi, zdradzić nie mogę, ale niedługo się dowiecie. Ale w każdym razie to jeszcze nie koniec poważnej rozmowy. No i tak na koniec mojego wywodu, cieszę się, że ten rozdział wzbudził tyle emocji, i to sprzecznych na dodatek, bo to znaczy, że udało mi się przekazać, to, co chciałam przekazać. Wahanie. Niepewność. Właśnie emocje. Bo to chyba najbardziej "naładowany" rozdział, jak do tej pory. No i w ogóle, dzięki Oluś, że chciało Ci się tyle pisać :)

      Usuń
    2. Ola faktycznie napisała wszystko, co powinno się wyciągnąć z tych wszystkich rozdziałów. Idealnie. Zgadzam sie z każdym napisanym tu tekstem Oli :)

      Usuń
  8. No Ola! Trafiłaś w sedno! Oj jak ja lubię twoje komentarze! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cztery pisarki się zebrały............. no wiadomo, gdyby teraz rzucili się w ramiona, ukochali, wybaczyli to.....opowiadanie musiało by się skończyć. Czytałam prolog i domyślam się co może chodzić po głowie autorce, zresztą już kiedyś pisałam, że to opowiadanie jest niemal kopią życia Pana P.Bardzo realne. A to, że chcę więcej scen typu Megg-Paddy to dlatego, że ze mnie taka romantyczna dusza i stąd ten samolot...... chociaż wiedziałam, że tak nie będzie...........

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha! Dzięki MArto, dzięki Aniu, dzięki Clarisso, dzięki Aneto!

    Tylko moim zdaniem to, że by poleciał do niej, to już nawet nie byłoby romantyczne! I fakt, cztery pisarki się zebrały. I właśnie pisarki najbardziej wiedzą jak komentarze są pomocne. Bo wtedy widać, czy się dobrze robi czy nie i jak inni to odbierają. A ja miałam tyle emocji w sobie, że mój wywód po prostu nie mógł być krótszy. CZekam jeszcze na Betsy, ale rację miałą, że my przeważnie inaczej myślimy :P Hahaha!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy ja wiem czy taka kopia? Chyba nie znam aż tak dobrze jego życia :P A jeżeli wychodzi coś, co brzmi podobnie, to wierzcie mi, to czysty przypadek :P Ale w sumie, fajnie, że tak to brzmi, bo sprawia, że opowiadanie w jakimś sensie jest, może nie tyle realne, co w miarę realistyczne. A tak w ogóle Anetko, to ze mnie też jest typowo romantyczna dusza :P No a że cztery pisarki się zebrały? I bardzo dobrze, ze się zebrały. Im nas więcej, tym więcej opinii, więcej pomysłów, no i bardziej trzeba umysł wytężać, i dzięki temu lepsze rzeczy później z tego wychodzą :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli on bzyknie się z Joy ale nadal będzie kochał Meg to ja mu podziękuję ;/ Wtedy za żadne skarby świata nie będę chciała, by był z Meg.! Ja osobiście bym używanego nie brała. Mimo, że się rozstali to sercem nadal są mocno związani. Niech czekają ile trzeba, ale w innych związkach a tym bardziej sypialnych nie lądują. Nie nie i nie .....A Joy jest naiwna skoro uważa, że dzięki niej on zapomni....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joy wcale tak do końca nie uważa, że on zapomni o Meg, dzięki niej , ale o tym już niedługo :P I wcale z nim tak szybko do łóżka nie pójdzie, o ile w ogóle, bo to, że będzie spać "obok" to wcale jeszcze wszystkiego nie oznacza :P

      Usuń
  13. A jak to się śpi "obok"?- o Matuchno święta. Już widzę jak śpię obok Padda hihih :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie, ale czy Meg "spała" z Nickiem czy po prostu spała "obok" niego? Nie wiem czy wiadomo o co mi chodzi? W każdym razie ten "związek", bo jakaś relacja między Paddy'm i Joy już jest, będzie chyba bardziej na przyjaźni oparta, chyba że mi się wizja zmieni :P

      Usuń
  14. No właśnie nie wiadomo, co tak naprawdę stało się w prologu, bo spała obok Paddiego, chociaż ja nie widziałam wtedy inaczej niż, że jest jego partnerką, jakąkolwiek by nie była. Ale teraz nie jest to takie pewne, co to będzie między Paddym i Joy. Dobrze napisałaś prolog, że nie zdradziłaś zbyt wielu rzeczy i teraz masz pole do popisu :D Ale ciężko będzie teraz Pddiemu, ciężko. A żal mi aż czwórki bohaterów, każdego na inny sposób tak naprawdę.

    OdpowiedzUsuń