piątek, 21 marca 2014

Rozdział XXIX



XXIX

Witam wszystkich, a przy okazji - na ogół tego nie robię, więc... - proszę o włączenie piosenki podczas czytania. Nie wiem czy to robicie, czy nie, ale jeżeli nie, to przy tym rozdziale wyjątkowo włączcie :) Tym razem piosenka jest poniekąd jednym z bohaterów i ma coś w sobie :) A teraz zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że się spodoba, i piosenka i rozdział :) Tak więc, ENJOY! :))


Stała w cieniu drzew i wsłuchiwała się w jego piękny głos. Tak naprawdę to był pierwszy raz, kiedy słyszała go śpiewającego na żywo. Słyszała ciche dźwięki gitary, która idealnie współgrała z jego barwą głosu. I piosenka… Była przepiękna, chociaż tak bardzo smutna. Musiała się bardzo skupić, aby wychwycić poszczególne słowa:


You're beautiful
You're confusing
You're illogical
You're amazing
And I've seen the world
It's overrated
Until you're everything
I have nothing


Śpiewał o niej… Pewnie już nie pierwszy raz. Jesteś piękna. Jesteś myląca. Jesteś nielogiczna. Jesteś niesamowita. Każde kolejne słowo było jakby zaprzeczeniem poprzedniego, ale musiało dokładnie oddawało to, co właśnie czuł. Jego głos opowiadał niesamowitą historię, opowiadał o uczuciach skrywanych gdzieś na dnie zbolałego serca. Ale przede wszystkim mówił jedno - nadal Cię kocham. Wszystko co znalazłem, wskazuje mi na powrót do  Ciebie. Z jej oczu poleciało kilka łez. Miłość. Zawsze powtarzano jej, że miłość to coś pięknego, to niesamowita siła, która unosi człowieka do nieba, a teraz widziała coś zupełnie innego. Widziała przed sobą chłopaka, którego miłość wykluczyła z życia, zraniła tak dogłębnie, że nie potrafił złożyć swojego serca z miliona kawałków, na które ona je rozerwała. Tak bardzo chciała mu pomóc, tylko kompletnie nie wiedziała jak. Czuła, że nawet jeżeli wykorzysta wszystkie swoje możliwości, odda całe swoje serce, to i tak nigdy nie będzie tą, która mam moc ubrania jego twarzy w uśmiech. Chciała zrozumieć kim ona była i co miała w sobie takiego, że stał się aż tak bardzo od niej zależny. Przez chwilę jeszcze stała oparta o pień drzewa, a potem powolnym krokiem udała się w stronę ławki, na które siedział.


- Piękna piosenka - powiedziała cichutko, jednak on usłyszał od razu. - Tylko strasznie smutna. - jej oczy nadal były błyszczące od niedawno płynących łez. 


- Inne mi jakoś ostatnio nie wychodzą - odpowiedział równie cicho jak ona.


- Ja wiem, że powiem coś, co usłyszałeś już pewnie miliony razy, ale musisz zacząć żyć, nawet jeżeli to tak strasznie boli. Wiem, że nie jest Ci łatwo. Była dla Ciebie kimś naprawdę ważnym, ale zadręczanie się nie ma sensu. Wierz mi.


- Wierzę, tylko co z tego? Nie potrafię znieść myśli, że ona jest gdzieś tam z kimś innym. Tego, że już o mnie zapomniała. To boli, bardzo. - jego głos załamywał się przy każdym wypowiadanym słowie. - Nie wiem co mam zrobić z własnym życiem. 


- Myślałeś o tym, co mówiłam ostatnio? - zapytała, siadając obok niego, przesuwając przy tym zapisane kartki rozłożone na ławce. 


- Myślałem - powiedział - I chyba miałaś rację. Że bycie zakonnikiem to wybór na całe życie, a ja chyba nie jestem na ten wybór gotowy. Pewnie wrócę na trochę do Niemiec, nie wiem. Muszę to wszystko przemyśleć. Tylko boję się, że jak wrócę do domu, to wszystko zacznie mi ją przypominać. Nie wiem czy dam sobie z tym radę. 


- To zostań tutaj. - powiedziała cicho. - To, co prawda, małe miasteczko, ale przynajmniej jest tu cisza i spokój, a chyba tego Ci teraz potrzeba. Tutaj nic Ci nie będzie o niej przypominać.


- Czy ja wiem? - zapytał sceptycznie.


- Nie musisz przecież mieszkać w klasztorze. Jestem pewna, że udałoby Ci się coś wynająć. Pytanie tylko czy tego chcesz. 


- Sam nie wiem czego chcę. 


- Słychać. W twojej piosence. Była o niej, prawda?


- Tak, jak wszystkie ostatnio. Chyba nigdy nie będę potrafił jej tak do końca wyrzucić z myśli. 


- Miłości nigdy się nie zapomina. Ale czas potrafi wiele zdziałać. Nie będzie już tak bardzo bolało. 


- Czas nie usuwa bólu.  - stwierdził gorzko.


- Może i nie, ale staje się on łatwiejszy do zniesienia. - odpowiedziała. - Jeszcze wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - powiedziała łapiąc jego rękę w swoje dłonie. Była zimna jak lód. Lekko potarła ją kciukami. 


- Na razie jakoś trudno mi w to uwierzyć. 


- Wiem, ale kiedyś będzie łatwiej, uwierz mi. - starała się uśmiechnąć, ale miała wrażenie, że to bardziej uśmiech przez łzy. - Pamiętaj, że zawsze będę i że chcę Ci pomóc. Wiem, że niewiele mogę, nie potrafię wymazać wspomnień. Ale zawsze chętnie wysłucham. 


- Wiem, i naprawdę jestem Ci wdzięczny. Ale niestety są rzeczy, z którymi muszę sobie poradzić sam. - powiedziała smutnym głosem. - Powinienem już wracać. Zaczyna się ściemniać. 


- Masz rację, ja też już powinnam iść. Zanim dojadę do mieszkania trochę mi zejdzie, a nie lubię chodzić po zmroku, zwłaszcza sama.


- No tak, zapomniałem! Przepraszam, że tak długo Cię trzymałem!


- Daj spokój - machnęła ręką - Gdybym nie chciała tu być, to już dawno siedziałabym w domku pijąc gorącą czekoladę i czytając jakiś dobry kryminał. 


- I tak jest mi głupio.


- Niepotrzebnie. - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. Patrzyła na jego smutne oczy, w których było widać jeszcze ślady łez. Nie chciała zostawiać go samego, ale nie miała innego wyjścia. Podeszła do niego i objęła go lekko swoimi wątłymi ramionami.


- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - wyszeptała jeszcze cicho, a potem wypuściła go z objęć odchodząc przez park w kierunku bramy. A on patrzył w ślad za nią, nadal czując jej drobne dłonie i słysząc w głowie jej cichy, słodki głos. Tak bardzo chciał jej wierzyć. Potem odwrócił się i udał się w stronę budowli klasztoru. Nadal to wszystko było dla niego zdecydowanie zbyt trudne. Przypomniał sobie słowa piosenki, która śpiewał jeszcze niedawno. Jesteś piękna. Jesteś myląca. Jesteś nielogiczna. Jesteś niesamowita. Dokładnie taka była Meggie w jego wyobraźni. Była piękna. Nadal czuł pod palcami jej miękkie falowane włosy, które przepływały niczym jedwab, muskając opuszki swoją delikatnością. Widział jej błyszczące błękitne oczy, które uśmiechały się do niego tyle razy. Czuł jej dłoń w swojej dłoni, którą ściskał mocno, jakby chcąc ją zatrzymać na zawsze przy sobie. Była myląca. Nie potrafił jej zrozumieć. Chodziła własnymi ścieżkami jak kot. Była nielogiczna. Bo nie mógł pojąć dlaczego tak naprawdę odeszła. Czy to rzeczywiście chodziło o faceta? Czy kochała kogoś innego? A może po prostu sobie nie radziła? Może to życie, do którego ją wciągnął, było zwyczajnie nie dla niej, ponad jej siły? Była niesamowita. Kochał ją. Z wszystkimi jej wadami i zaletami. Była… Była dla niego najważniejsza, była jakby centralnym punktem jego prywatnego układu słonecznego. Była jego promyczkiem, jego nadzieją, jego… wszystkim. Jego całym światem. A teraz kiedy jej nie ma, pozostała mu tylko pusta przestrzeń. Tylko i wyłącznie pustka, z którą nie potrafił sobie poradzić. Ale dopóki w jego myślach była wszystkim, on nie miał nic. Był jak zagubiony okręt na wodach oceanu. A mimo to wszystko wskazywało mu tylko jedną drogę. Powrót do niej. Powrót do poprzedniego życia. Powrót do miłości. Nie potrafił zobaczyć innej ścieżki. Miał wrażenie, że cokolwiek nie robi, to i tak wszystkie drogi prowadzą do niej. Zawsze do niej. Musiał zapomnieć. To było jedyne wyjście. Na razie jeszcze tego nie potrafił, ale może kiedyś? Kiedyś w końcu mu się uda. A Joy obiecała, że mu pomoże. Wierzył jej. Mimo wszystko, w jakiś irracjonalny sposób stała mu się bliska. Nawet jeżeli kompletnie nic o niej nie wiedział, to czuł, że może jej ufać. Przekroczył powoli próg klasztoru, zatrzaskują za sobą potężne wrota. Słyszał jak każdy jego krok odbija się echem w kamiennych murach. Było tu tak przeraźliwie cicho. Ta cisza wręcz bolała, raniła jego uszy. Udał się ponurym korytarzem w stronę swojej celi. Nie miał ochoty na kolację. Jedyne, czego było mu potrzeba to spokój. Spokój i cisza, która pozwoli uporać mu się z własnymi myślami i przygotować się na rozmowę z przeorem zakonu, która z pewnością nie będzie łatwa. W jego głowie nadal była jednak Meggie. Brązowowłosa dziewczyna o błękitnych oczach, o której nie potrafił zapomnieć. Nawet mimo tego, że tak bardzo przez nią cierpiał. Była obrazem z przeszłości, pięknym, ale zatrutym. Ale jednocześnie takim, który pozostawia po sobie ślad na długie lata. Była jego pierwszą prawdziwą miłością, a o takiej się nigdy nie zapomina. Jesteś piękna. Jesteś myląca. Jesteś nielogiczna. Jesteś niesamowita. Te słowa ciągle krążyły mu w głowie, bo tak dokładnie oddawały jej istotę. Była piękna, niesamowita, ale jednocześnie niezrozumiała. Ale może właśnie w tym tkwiło jej piękno? 



            - Odwieziesz mnie na lotnisko? - zapytała, stojąc już w drzwiach. W swoich dłoniach trzymała czarną torbę.


- Naprawdę tego chcesz? - zapytał. Bał się, że jeżeli teraz wyjdzie, to nie będzie chciała już wracać. Widział jak nadal go kocha, widział to w jej jasnych tęczówkach. Widział jak z miłością patrzy na wszystkie zdjęcia. I to bolało, bo tak bardzo chciał być właśnie na tym miejscu.


- Chcę. - powiedziała pewnie.


- W porządku. - powiedział zrezygnowanym tonem. - W takim razie chodźmy - uśmiechnął się do niej blado i zabierając po drodze z szafki kluczyki od samochodu, wyszedł z mieszkania. Ona podążyła tuż za nim, zamykając jeszcze za sobą drzwi mieszkania.

23 komentarze:

  1. Czytając miałam łzy w oczach...
    To komplement :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku... nie sądziłam, że uda mi się wzbudzać aż takie emocje. Ale to dla mnie wiele znaczy, naprawdę. Że nie tylko ja przeżywam losy bohaterów, ale ktoś inny także. Niesamowite uczucie, także dziękuję bardzo Aniu. Takie komplementy sprawiają, że wiem dlaczego to robię, dlaczego piszę i dlaczego tak bardzo kocham to robić :)))

      Usuń
    2. Tez słucham tej piosenki, piękna..
      Ach co ta Meg mu zrobiła, a Joy pomaga, tylko moim zdaniem jej pomoc przyda się Paddyemu, ale nie Joy....

      Usuń
    3. Bardzo się cieszę, że się piosenka podoba, ja też uważam, że jest piękna :) I to chyba jedna z nielicznych, pod którą był pisany rozdział, a nie dobierana już pod rozdział :) No cóż, Meg rzeczywiście bardzo go zraniła, a Joy chyba nie jest w stanie zaleczyć wszystkich jego ran, bo nie do końca je rozumie, ale może jakoś sobie dadzą radę, wspólnie z Paddym :)

      Usuń
  2. Aaaaawwww! Piękna część! PIęknie napisana! Pięknie rozmawiali ze sobą Joy i Paddy. Ojejejejejej... Baaaaaardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja baaardzo się ciesze, że się podobało :) Ale to zdecydowanie nie jest koniec "pięknych" rozmów, jeszcze trochę nas takich czeka, a może nawet jeszcze piękniejszych :)

      Usuń
  3. Droga M.D. Zgapiłam od Ciebie coś. Nie bij! :D Zabieram się za nowego bloga (nie związanego z Kelly) i zgapiłam pomysł z prologiem i pasek muzyczki na górze (po to ostatnio pytałam). A jako, że to nie Kelly, to mam nadzieję, że wybaczysz, hmm?
    Sama zazwyczaj wyłączam muzykę, bo nie lubię czytać z muzyką, ale dzisiejszy odcinek przeczytałam przy muzyczce i wcale nie było tak źle, więc może jednak dam radę czytać tak kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zamiaru nikogo bić. Podobno naśladownictwo to najlepsza forma pochlebstwa. :P I cieszę się, że posłuchałaś, zwłaszcza, że tego zazwyczaj nie robisz. Dla mnie muzyka jest równie ważna, co i to opowiadanie, bo muzyka trochę dopowiada, albo opowiada o tym, o czym piszę :) Także zachęcam do słuchania :))

      Usuń
    2. Eeej, serio? Nie mogłaś tego wcześniej napisać - hahaha! Nie no, spoko, teraz będę słuchać! I dzięki, że nie zbijesz :D

      Usuń
    3. Wiesz, nie chcę narzucać, jak ktoś nie lubi. :) To że dla mnie muzyka jest ważna, to wiem od jakiegoś 3-roku życia, ale nie dla każdego musi być. Ale fajnie, że będziesz słuchać, żadnego metalu ani disco polo nie wrzucam, więc uszu chyba nie rani :P

      Usuń
    4. Ja też muzykę kocham całą sobą. A jak miałam 3 lata, to rodzice włączali Beatlesów, wychodzili z pokoju i dziecko spało. Hehe! Tylko przy czytaniu nie mogę się skupić :( Ale teraz będę nadrabiać, jak nic! Zachęciłąś mnie :D

      Usuń
    5. U mnie tam Budkę Suflera włączali :P Ale cieszę się, że Cię zachęciłam :)

      Usuń
  4. Piękna część i pięknie napisana.Faktycznie słowa tej piosenki pasują do Meg.Baaaardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasuje, bo to chyba jedyna - po prologu - część pisana typowo pod piosenkę, bo tak mi się ona spodobała i wpasowała w klimat i sens opowiadania. Na ogół dobieram jak już mam treść ogarniętą, a tu było zupełnie na odwrót. Ale bardzo się cieszę, że ten rozdział jest tak pozytywnie odebrany, to naprawdę dka mnie dużo znaczy, no i motywuje do bycia jeszcze lepszym ;) Także dzięki. wielkie;))

      Usuń
  5. Ja bardzo lubię słuchać muzyki podczas czytania,świetnie można się wczuć w nastrój opowiadania i potem piosenka kojarzy mi się z wydarzeniami o których czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, i dzięki temu można też wiele piosenek poznać. :) Ja właśnie tak zakochałam się w Lips of an angel czyli tej, która była w prologu :)

      Usuń
    2. No to teraz przekonałyście mnie jeszcze bardziej!

      Usuń
    3. No to ja się bardzo cieszę. Muzyka - fajna sprawa :)

      Usuń
  6. Przesłuchałam tą piosenkę jeszcze raz,wsłuchała się w słowa...piękna...Lubię Michaela Buble,ale tego utworu nie znałam.To jest o pięknej prawdziwej miłości.Ech już wiem. Paddy nigdy nie pokocha Joy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość ma różne oblicza ;) A ta piosenka jest tak trochę. bez rozdziału, bo chyba o At this moment chodzi, miała być w jednym, który się niedługo pojawi, ale jakoś tak trochę inaczej sie treść potoczyła ;) Ale cieszę się, że piosenka się podoba, bo ja osobiście bardzo ją lubię ;)

      Usuń
  7. Witaj.połknęłam to opowiadanie w jedno popołudnie i teraz żałuje bo niemam co czytać ;)
    Opowiadanie jest super czytając czułam jakbym byłam tam gdzieś i obserwowała wszystko z bliska.Ja jestem zdecydowanie w drużynie Meg&Paddy a Joy jest naprawdę bardzo sympatyczna ale moim zdaniem pasuje bardziej na przyjaciółkę niż dziewczynę Padda ale narazie nic Mi nie pozostało jak czekać na kolejną część i na to jak droga autorko poprowadzisz ich losy. Serdecznie Pozdrawiam...Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :) To musiało być chyba dosyć długie popołudnie, skoro przeczytałaś całość, bo trochę tego jest :P Bardzo się cieszę, że się podoba, bo to takie trochę moje dzieciątko i bardzo się cieszę jak jest chwalone :P Kolejne części staram się jak na razie dodawać w miarę regularnie, jakieś 3 razy w tygodniu, więc... w każdym razie jutro powinna się pojawić następna :P A z tymi losami... to tak mówiąc szczerze to ja chyba sama jeszcze nie wiem jak to poprowadzę. Zgodnie z założeniami pierwotnymi to opowiadanie miało się skończyć na 25 rozdziałach, a trochę mi się rozrosło i rozmyło :P Także wszystko się jeszcze może zdarzyć :)

      Usuń
  8. A ja już nie mogę doczekać się spotkania Paddy'ego z Meg ! Jestem pod ogromnym wrażeniem całego opowiadania! Magia! Przeżywam wszystko to, o czym piszesz :) I odczuwam to, co czuje zarówno Paddy jak i Meg :) Chwilo, trwaj ! :)

    OdpowiedzUsuń