XXV
Tak jak obiecałam, dodaję dzisiaj nowy rozdział :) Znowu trochę o Paddym, trochę o Meg, ale innymi ustami, trochę o Joy, która wreszcie opowiada sama o sobie :) Mam nadzieję, że się spodoba. Tak więc zapraszam na kolejną część, ENJOY! :))
-
Przepraszam… za to wtedy - usłyszał, gdy tylko wszedł do biblioteki. A miał
taką nadzieję, że się z nią nie spotka, jeszcze nie dzisiaj. Dokładnie obliczył
godziny, w których na ogół tu przebywała i był pewny, że już od kilkunastu
minut powinno jej tu nie być. A jednak była. Musiała specjalnie na niego
czekać.
-
Naprawdę nie chciałam… to… to jakoś tak samo wyszło. Jest brat zły, prawda?
-
To nie o to chodzi, że jestem zły, tylko to po prostu nie powinno mieć miejsca.
-
Wiem, przepraszam - jej błagalny wzrok potrafiłby zmiękczyć każdego twardziela,
a przecież on nie był twardzielem. Spuściła głowę, wpatrując się w czubki
swoich butów.
-
Po prostu zapomnijmy. - powiedział cicho.
-
Nie wiem czy potrafię. Naprawdę jest mi strasznie głupio. Ja wiem, że jestem
zbyt bezpośrednia. Na ogół wśród moich znajomych to nie jest problem, ale…
-
Ale tu tak? - zapytał.
-
Niestety. - jej usta wygięły się w podkówkę. - Naprawdę nie chciałam. Obiecuję,
że to się już więcej nie powtórzy. - powiedziała podnosząc do góry prawą rękę,
niczym uczeń zgłaszający się do odpowiedzi. - Tylko chyba już nie mam co liczyć
na te lekcje gitary, prawda? - mówiła cichym i niepewnym głosem, ale na jej
twarzy błąkał się już nikły uśmiech.
- To chyba nie jest najlepszy
pomysł. - stwierdził.
-
Rozumiem, szkoda - powiedziała cichutko i zaczęła zbierać swoje rzeczy, które
leżały jeszcze porozkładane na stoliku. Powoli wkładała kartki do żółtej
teczki, która wylądowała w jej przepastnej torbie. Patrzył jak się porusza, jak
co chwila odgarnia włosy z czoła i jakoś tak mimo woli znowu się uśmiechnął.
Fakt, że była dosyć specyficzna, impulsywna jak dziecko i skrajna w emocjach. Potrafiła
się uśmiechać, a chwilę później patrzyć na ciebie takim wzrokiem, jakbyś chciał
ją pobić, ale była sympatyczna i urocza. I chyba musiał nawet przyznać, że
polubił ją, nawet z tą jej otwartością i bezpośredniością, bo przynajmniej nie
udawała. Była w tym wszystkim tak naturalna, taka… ciepła. I nagle dotarło do
niego, że on wcale nie chce powiedzieć „żegnaj”, że w jakiś idiotyczny sposób,
którego nijak nie potrafił zrozumieć wcale nie chce żeby to było ich ostatnio
spotkanie. Mimo, że obawa do czego to może doprowadzić wcale nie była mniejsza.
-
Lekcje gitary wymagają dużo czasu, a widzisz, że ja nie mam go zbyt wiele -
powiedział, uśmiechając się do niej. - Ale możemy po prostu porozmawiać. Może
opowiesz mi o tej swojej pracy? Może będę mógł jakoś pomóc?
-
Naprawdę? - jej oczy nagle rozbłysły takim blaskiem, że musiał spuścić wzrok -
Nie ma mnie brat jeszcze dość? Strasznie się cieszę, naprawdę. - cała jej buzia
promieniała. - A praca? No cóż… właściwie to ja nawet nie wiem co ja robię na
filozofii. Zawsze chciałam zostać nauczycielką, ale jakoś tak inaczej mi się
poukładało i wylądowałam tutaj. Pisze pracę, bo chciałabym dostać stypendium. Chciałabym
uzbierać pieniądze na drugie studia. Także pisze artykuł na konferencję na temat
wizerunków Boga przedstawianych przez filozofów starożytnych i średniowiecznych.
Więc niestety czeka mnie przewertowanie wszystkich możliwych ksiąg, zwłaszcza
tych ogromnych. No a z tego co pamiętam, to brat mówił wcześniej, że czytanie
nie jest jego najmocniejszą stroną, więc nie wiem czy może mi brat zaoferować
jakąś pomoc.
-
No tak, chyba w takim razie rzeczywiście na zbyt wiele się nie przydam. Tak czy
inaczej służę pomocą. I jeżeli będziesz miała jakieś pytania, to chętnie
odpowiem.
-
To mam jedno. - spojrzała na niego poważnym wzrokiem.
-
W takim razie słucham. - uśmiechnął się do niej zachęcająco.
-
Dlaczego brat nie powiedział, że jest znanym muzykiem, który jest zakonie bo
zostawiła go dziewczyna? - na chwilę to pytanie zawisło między nimi. Był pewny,
że to pytanie kiedyś padnie, ale nie sądził, że nastąpi to tak szybko. Tak
bardzo chciał przed tym uciec. Nienawidził takich pytań, bo od razu przywodziły
mu na myśl natrętnych dziennikarzy, którzy krok w krok chodzili za nim,
próbując wyciągnąć z niego wszystko, o czym tak bardzo nie chciał mówić.
-
Bo to nie jest temat, na który mam ochotę rozmawiać. Zwłaszcza z obcymi.
-
Przepraszam, znowu jestem zbyt bezpośrednia. Po prostu, wie brat, to mi się
wydaje takie nierealnie, że chłopak idzie do zakonu bo zostawiła go dziewczyna.
Zwłaszcza taki. Paddy Kelly, idol nastolatek, który ma wszystko, ma wspaniałą
rodzinę, ma karierę, to o czym marzy. I zostawia wszystko przez dziewczynę?
Dlaczego?
-
To naprawdę nie jest temat, na który mam ochotę z kimkolwiek rozmawiać. To była
dla mnie trudna decyzja. I trudny okres w życiu, w ogóle.
-
Próbował brat popełnić samobójstwo.
-
I to zdecydowanie był błąd.
-
Ale dlaczego? Co ona w sobie takiego miała, że Paddy Kelly był w stanie
poświęcić własne życie? Ja chyba sobie nie potrafię wyobrazić, że na mojej
drodze staje ktoś, kogo kocham tak mocno, abym była w stanie się zabić.
-
W takim razie jesteś mądrzejsza ode mnie. A co w sobie miała? Była
najwspanialszą kobietą, jaką poznałem, w swoim życiu. Planowaliśmy wspólną
przyszłość. Chciałem się jej oświadczyć. Nie zdążyłem. - jego głos nagle się
załamał.
-
Przepraszam, niepotrzebnie zaczynałam ten temat. Widać, że ją brat kochał, i
chyba nadal kocha. Mam rację?
-
Nie wiem. To… to naprawdę trudne pytanie. Na pewno to uczucie się trochę
zmieniło, ale masz rację, chyba jeszcze nie zniknęło. Mam wrażenie, że nie
minął jeden dzień, nawet. Rany na sercu goją się znacznie dłużej niż te na
ciele - spojrzał na swoje dłonie, na których nadal widniały różowe ślady po
odłamkach szkła, które w nich kiedyś tkwiły. Były co prawda ledwie widocznie, w
końcu minęło już kilka miesięcy, tylko blizna na łydce była jeszcze wyraźna. Co
prawda lekarz w szpitalu był pewny, że i ta kiedyś zblednie, to jak na razie to
się nie stało.
-
Jaka ona jest? - zapytała. - Jak wygląda?
-
Jest piękna. Delikatna, wrażliwa. - mówił, a jego wzrok przybrał odrobinę
rozmarzony, ale smutny wyraz - Ma falowane, brązowe włosy i przepiękny uśmiech.
Ma błękitne oczy, które tak niesamowicie błyszczą, kiedy się z czegoś cieszy. Jest
niesamowita. Uwielbiałem kiedy witała mnie, jak wracałem z trasy koncertowej.
Zawsze czekała uśmiechnięta, ubrana w elegancką sukienkę, z przyszykowaną
kolację. Jest niesamowitą kucharką, lepszą nawet od mojej starszej siostry. Na
stole zawsze stały świecie, w tle cicho grała muzyku. Uwielbia tańczyć, a ja
uwielbiałem ją trzymać w swoich ramionach. Była w nich taka drobna, idealna, jakby
tylko tam było jej miejsce, jakby były stworzone specjalnie dla niej. Kochałem
na nią patrzeć jak spała. Była wtedy tak śliczna, kiedy rozdmuchiwała swoje loki,
które opadały jej na zarumienione policzki. - jego wzrok błądził gdzieś we
własnych wspomnieniach - Pięknie się śmieje, jak małe dziecko. Nigdy nie
potrafi się długo na kogoś gniewać i zawsze pierwsza biegnie wszystkim z
pomocą. Jest wyrozumiała. Życie z muzykiem jest trudne, a ona była w tym
idealna. Wiedziała, kiedy wystarczy po prostu usiąść i przytulić, w ciszy, bez
niepotrzebnych słów. Była dla mnie wielkim wsparciem. Jak coś nie wychodziło z
piosenką, albo kłóciłem się z rodzeństwem o płytę, zawsze była obok. Nigdy nie
oceniała. Wiedziała, ze każdy może mieć zły dzień, i nigdy tego nie wypominała,
jak inne dziewczyny. Przychodziła wtedy, siadała obok, kładła głowę na moich
kolanach, po prostu była. Zawsze.
-
Jeny, naprawdę musisz ją kochać - te słowa lekko go otrzeźwiły. - Nigdy nie
słyszałam żeby ktoś tak mówił o swojej dziewczynie. Zazdroszczę jej. Chciałabym
kiedyś doświadczyć takiej miłości.
-
Widocznie miłość nie zawsze wystarcza.
-
Powinniście porozmawiać, wiesz? Aż szkoda, żeby taka miłość się skończyła.
-
Nie wiem czy potrafię.
-
Wiem, że to jest trudne, ale warto. Nie chciałbyś, żeby znowu była obok? Żeby
przytuliła kiedy coś nie idzie tak, jak powinno? - przez chwilę zastanawiał się
nad jej słowami. Czy chciał? Chyba tak. Tylko ona nie chciała, a on nie
potrafiłby jej do niczego zmusić.
-
To już nie ma znaczenia. Teraz jestem tu, w zakonie, a tu nie ma miejsca dla
Meggie.
-
Przecież jej miejsce cały czas tu jest. - powiedziała, uśmiechając się.
Podeszła do niego i położyła swoją jasną dłoń na jego sercu. - W twoim sercu
zawsze będzie dla niej miejsce, a skoro ty jesteś tu, to ona również.
Jeszcze
przez chwilę patrzyła w jego oczy, a potem podniosła swoją wielką torbę i
szybkim krokiem wyszła z biblioteki, zostawiając go samego. Z jeszcze większą
ilością pytań, niż wcześniej i z jeszcze większymi wątpliwościami.
Ale mi serce wali! Bardzo dobra część! To jak on opowiadał o Maggie, o mater! Coś pięknego! Brawa kochana! Bardzo mi się podoba! I lubię Joy! Jest taka bezpośrednia i taka, no fajna po prostu! Tylko teraz, to ja już nie wiem, co Ci w głowie siedzi i jak się to wszystko zakończy.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że aż takie emocje wzbudzam :) I też lubię ten monolog Padda, ale może dlatego, że to on bardziej go mówił niż ja, ale nie bardzo umiem to wyjaśnić. Chyba już jestem z nimi tak długo, że stali się jacyś tacy realni, że już sami tworzą tą historię, a ja ją tylko zapisuję :) A co dalej? Sama zaczynam się coraz bardziej zastanawiać :P Na początku koniec był dla mnie jasny, ale teraz już taki nie jest :) Także wszystko się może jeszcze zdarzyć :P
UsuńAle to jak już skończysz, to napiszesz potem, jaki był pierwotny plan? Proszę! Bo jestem bardzo ciekawa!
UsuńPierwotny plan był taki, że to opowiadanie miało mieć 25 rozdziałów, więc już się powinno skończyć, a ja jak widać, jestem tu nadal, a opowiadanie jeszcze trochę potrwa :P Bo nawet do prologu mi daleko, a co z akcją po prologu, na którą też mam jeszcze trochę pomysłów, to ja nie wiem :P
UsuńMnie to wcale nie martwi, ale jak już się skończy (no kiedyś tam, kiedyś), to napiszesz mi, jak miało być pierwotnie? Proszę!!! Bo ja już chyba wiem, do czyjego fanclubu bohaterów dołączę :P
UsuńKiedyś tam napiszę,ale mam jeszcze dużo czasu :P A fanclub? Aż jestem ciekawa jakiż to wybierasz? :)
UsuńPiekna część, ale jestem jak wybrniesz z tej miłości Paddyego do Meg...
OdpowiedzUsuńAch, pięknie. Lubię Joy jest wesoła, choc bezpośrednia, ale Paddy w końcu się wygadał przed kimś a nie trzymał wszystko w sobie :)
Pytanie czy ja chcę z tej miłości wybrnąć? :P A tak serio, to już mam plan, i w następnym rozdziale trochę się "wyjaśni" :) A Joy? :) Fajnie, że wszyscy ją lubią, bo w sumie to chyba się jej nie da nie lubić, jakaś taka pozytywna jest :)
UsuńNo właśnie jestem ciekawa czy wybrniesz czy nie hehe :)
UsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
A tak w ramach badania marketingowego odnośnie opowiadania, to za jakim zakończeniem jesteś? Paddy+Meg czy z racji sympatii do Joy, wolałabyś ją widzieć w konfiguracji z Paddym? :P
UsuńJa na razie jestem w fanclubie Joy, ale chciałabym ją lepiej poznać. I w ankiecie wezmę udział za kilka części. Trochę odnajduję w Joy siebie. Hehe!
UsuńNie tylko ty się w niej odnajdujesz, mi też jest chyba zdecydowanie bliżej do niej niż do Meg. :P Może dlatego łatwiej mi się ją pisze? :P
UsuńPewnie tak! Słońce, a jak można dodać piosenkę na górę tak jak Ty masz?
UsuńMusisz sobie wejść na stronę http://scmplayer.net/, najpierw wybrać jaki wzór, potem z youtube wkleić linki do utworów, potem ustawić tam czy na górze czy na dole, potem kliknąć done, i to co Ci się wyświetli skopiować i wkleić w html/java script (to w gadżetach gdzieś tam jest) :)
UsuńO dżizas! Mam nadzieję, że poradzę, dzięki!
UsuńSkoro mnie się udało, to ty też sobie na pewno dasz radę :)
UsuńPoradziłam, dziękuję! I co by nie zapomnieć, to instrukcję zapisałam :P
UsuńPięknie :) Jak opowiadał o Meg, to oczka mi się zaszkliły ;)
OdpowiedzUsuńO matko nie umiałam powstrzymać potoku łez boże mam 20 letni staż związku i nie wiem czy moja druga połówka tak potrafiła by opisać nasz związek jak ty to zrobiłaś piękne romantycznie z głęboką miłością. Czy można tak bardzo kochać ?
OdpowiedzUsuń