czwartek, 6 marca 2014

Rozdział XXII




XXII


ENJOY! 


Nie miała już ochoty na kolację, szybko wyszła z kuchni i wróciła do swojej sypialni. Właściwie chwilę temu, miała nadzieję, że jej świat jeszcze wróci do normy, a teraz? Opadła na zmierzwioną pościel i zakopała się pod kołdrę, aż po sam czubek głowy. To wszystko zdecydowanie było dla niej zbyt trudne. Uciekła z jednego związku, a niezamierzenie już uwikłała się w kolejną relację, tym razem jednak jeszcze bardziej dziwną niż poprzednia. Czy miała na czole jakąś łatkę, jakiś magnes na kłopoty? Z resztą jaki normalny facet zakochuje się w dziewczynie, która olała poprzedniego faceta, bo się wystraszyła? A jednak Nick się zakochał. Nie potrafiła tego wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób, a do tego nie miała na to wpływu. A potem w jej głowie pojawiło się jeszcze jedno. Nick chce z nią być. Lubiła go, tego była pewna. Nie chciała robić mu niepotrzebnych nadziei, ale też nie chciała go stracić, a wiedziała, że jeżeli powie mu to otwarcie, to właśnie tak to się skończy. Stanęła w punkcie, w którym każde wyjście było złe. To wszystko tak zwyczajnie zaczęło ją przerastać. Najpierw Paddy, teraz Nick. Skuliła się jeszcze bardziej pod błękitną pościelą.


Gwałtownie otwarła powieki, gdy usłyszała ponowne trzaśnięcie drzwiami. To musiał być Nick. Widziała jego cień w przeszklonych drzwiach. Widziała jak zdejmuje kurtkę i wrzuca ją do szafy, jak przyklęka żeby rozsznurować buty. Podniosła się powoli z łóżka, nadal ubrana w koszulkę Pada i stanęła w drzwiach. Zanim nacisnęła klamkę wzięła jeszcze jeden głęboki oddech, a następnie wyszła do przedpokoju i oparła się plecami o drzwi.

- Długo Cię nie było. - stwierdziła.

- A co, martwiłaś się? - powiedział z wyraźną ironią w głosie. Na jego twarzy gościł krzywy uśmiech, który sprawiał, że zaczynała się go bać.

- Ja wiem co o mnie myślisz, ale naprawdę jesteś dla mnie ważny. Może nie tak jakbyś tego chciał, ale jednak. Jesteś moim przyjacielem.

- Mam to gdzieś! - powiedział. Poczuła od niego wyraźny odór alkoholu.

- Jesteś pijany. - nie podobało jej się to, bała się. Mimo, że nigdy jej nie skrzywdził, to jednak czuła jakiś irracjonalny lęk. Był tak inny niż zwykle. Jego oczy miały ciemniejszą barwę. Patrzyła nie niego z wyraźnym przerażeniem. Widział to, widział jej strach. Jego wzrok nieco złagodniał. Wyciągnął w jej stronę rękę, ale odsunęła się w stronę ściany.

- Przepraszam, Meggie. Nie powinienem. - powiedział ze skruchą. - Po prostu to mnie przerasta. Kocham Cię, bardziej niż możesz sobie to wyobrazić i szlag mnie trafia, ze muszę walczyć z kimś, z kim nie mam żadnych szans wygrać. Jak mam wygrać z Twoim ideałem? To niewykonalne.  

- Nick, to nie tak. To dla mnie za wcześnie. Dopiero zaczęłam powoli składać swoje serce, a ty wymagasz ode mnie, żebym od razu rzuciła Ci się w ramiona. Ja tak nie potrafię. Nadal kocham Paddy’ego, wiesz o tym. Nie umiem się z tego wyleczyć, jeszcze nie. Minęło tak mało czasu. Nie wymagaj ode mnie czegoś, czego nie potrafię Ci dać, bo wiesz, że odejdę. Nie możemy po prostu dać sobie czasu? Nie obiecam Ci niczego, bo nie potrafię, ale nie powiem Ci też, że nie masz żadnych szans. Sama tego nie wiem. Na razie wiem tylko tyle, że nie mam szans być z Paddy’m. I nawet jeżeli sama z tego zrezygnowałam, to nadal mnie to boli. Nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz potrzebuje przyjaciela, a nie kochanka. Potrafisz mi to dać? - zapytała, sama właściwie nie wiedząc czy chce usłyszeć odpowiedź na to pytanie.

Chwilę się zastanawiał. Wiedział, że od jego decyzji zależy właściwie wszystko. Spojrzał w jej błękitne oczy, które patrzyły w niego z taką intensywnością, że musiał spuścić wzrok na podłogę.

- Postaram się. - powiedział cicho, jakby niepewnie, a potem już silniejszym głosem dodał - Obiecuję. Zawsze będę Twoim przyjacielem, możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. - spojrzał w jej tęczówki i uśmiechnął się lekko.

- Dziękuje - odpowiedziała  i podeszła do niego lekko stąpając po wykładzinie. Wtuliła się w jego silne ramiona, które jakby już na to czekały, wyciągając się w jej stronę. Uśmiechnęła się w jego koszulę. Po chwili odsunął ją od siebie na odległość i spojrzał jeszcze raz w jej jasne tęczówki.

- Ale postaraj się mi tego nie utrudniać, dobra?

- Nie bardzo rozumiem?

- Będzie lepiej jeżeli kontakty fizyczne ograniczymy do minimum. - patrzyła wprost w jego brązowe oczy, nie potrafiąc go zrozumieć - Nie patrz tak na mnie, Meg. Obiecałem, że się postaram, ale jeżeli będziesz wychodzić do mnie ubrana w za dużą męską koszulkę, która równie dobrze mogła by być moja, do tego z potarganymi włosami, jakbyś dopiero wstała z łóżka to mogę się w pewnym momencie nie powstrzymać. Jestem tylko facetem, Meg. - starał się całą sytuację obrócić w żart, mimo, że jego umysł lekko zamroczony alkoholem wcale mu w tym nie pomagał. Uśmiechnęła się do niego i wysunęła z jego rąk.

- Tak jest - zasalutowała niczym żołnierz i wybuchła radosnym śmiechem, do którego on również po chwili dołączył. - Chodźmy już spać, dobra? - powiedziała, gdy już opanowała wesołość.

- Myślałem, że już się wyspałaś. 

- Przecież wiesz, że i tak nie mogłam zasnąć. - stwierdziła.

- No tak. Widocznie nie znam Cię aż tak dobrze, jak myślałem. Ale masz rację, mnie też sen dobrze zrobi.

- No Tobie to na pewno. Już widzę ten ból głowy jutro rano. Mam nadzieję, że zaopatrzyłeś lodówkę w kefir, bo ja nie mam zamiaru wstawać rano i biegać po sklepach.

- Dam sobie radę. Aż tak słabej głowy nie mam - powiedział, ale zachwiał się prawie przewracając wieszak na ubrania, przecząc własnym słowom.

- No właśnie widzę. - zaśmiała się cicho i łapiąc go pod ramię zaprowadziła go do kanapy stojącej w salonie. Podała mu koc, który leżał na fotelu obok.

- Dobranoc - powiedziała i wyszła z salonu gasząc światło.

Nie odpowiedział, zasnął.

Usiadła na łóżku w sypialni i spojrzała w okno. Niebo było już czarne, a gwiazdy wyraźnie odznaczające się na firmamencie zapowiadały piękny dzień. Oparła dłonie na kolanach i złożyła na nich swoją głowę. Była zmęczona. Nie tylko tym dniem. Ostatnie tygodnie były dla niej wyjątkowo trudne, a dzisiejsza rozmowa z Patricią była czubkiem góry lodowej. Do tego zostało jej tylko kilka dni na złożenie swojego świata na nowo. W następnym tygodniu będzie musiała wrócić do pracy. Znowu będzie musiała usiąść za biurkiem, którego już nienawidziła, ale przecież nie miała innego wyjścia. Nie chciała wrócić do rodziców, bo byłoby to dla niej jak przyznanie się do porażki. Tak więc znowu czekały na nią wszystkie tabelki, projekty reklam i inne rzeczy, które będzie musiała zrobić przed kolejną kampanią. Zawsze myślała, że to jej powołanie, ale teraz miała co do tego wielkie wątpliwości. Studia to jedno, a praca to zupełnie coś innego. Siedzenie przez osiem godzin za biurkiem, przed komputerem, tylko po to żeby wrócić do domu i robić dokładnie to samo, tylko, że przed swoim własnym komputerem, zdecydowanie nie było dla niej. Westchnęła ciężko. Przez chwilę jeszcze wpatrywała się w niebo, a potem ułożyła się na poduszkach i zasnęła niespokojnym snem.


            Cały czas miał przed oczami tą jedną wiadomość. Nie mógł zapomnieć. Ta myśl wkradała mu się do głowy zawsze, a zwłaszcza wtedy kiedy nie powinna. Nawet gdy klęczał w kaplicy, modląc się z braćmi, miał ją przed oczyma. To powoli zaczynało go przerastać. Czuł, że dłużej nie da rady, że… Że może kiedyś nadejść moment, że wspomnienia na tyle przybiorą na sile, że przyćmią wszystko, co złe. Że pewnego dnia zostawi to, co udało mu się poskładać, tylko po to, by zobaczyć jeszcze raz jej uśmiech, jej przepiękne błękitne oczy. Nie potrafił dać sobie z tym rady… Do tego czuł jak wszyscy na niego patrzą, jak wskazują go palcem jako tego, który poszedł do zakonu bo zostawił go dziewczyna. Nie umiał tak żyć. Odszedł bo chciał uciec, a okazało się, że jedyne co się zmieniło, to miejsce jego pobytu. Ludzie wszędzie byli tacy sami, nie było tylko dziennikarzy. Czuł na sobie ich współczujący wzrok, kiedy siedzieli przy stole na posiłkach, a on nie potrafił przełknąć ani kęsa. Jak wychodził pierwszy po modlitwie, bo nie potrafił wytrzymać tej ogólnej atmosfery litości. Wolał być sam, nieważne czy to w swojej celi czy w kaplicy. Tylko, że wtedy wracały wspomnienia. Wracała ona. Teraz też siedząc na materacu, myślał. Był już środek nocy, ale on nie potrafił zasnąć. Wpatrywał się po raz kolejny w wyświetlacz swojego telefonu, przeglądając trochę niewyraźne zdjęcia. Patrzył na jej uśmiech, na jej rozwiane przez letni wiatr włosy. Wracał do tych wspomnień, które były równie piękne kiedyś, co bolesne teraz. Tylko nauka pozwalała mu chociaż na chwilę oderwać się od wspomnień, które w nocy nie pozwalały zasnąć. Dokładnie tak jak dzisiaj. To był taki jakby codzienny rytuał. Przeglądanie wszystkich zdjęć, wszystkich wiadomości, własnym wspomnień, marzeń. Nawet jeżeli to tak strasznie bolało, to nie potrafił z tym skończyć, bo kiedy widział jej uśmiech, kiedy widział siebie, tulącego ją w ramionach, to i tak miał wrażenie, że wraca do domu. I dopiero zimne mury i chłód jaki przenikał jego ciało przypominały jak bardzo jest od tego daleko.  

7 komentarzy:

  1. Meg czy Paddy obydwoje cierpią...
    On niepotrzebnie się zadręcza, a ona stara się, ale ani jej ani jemu na razie to się nie udaje :(
    jestem ciekawa co będzie dalej, jak to rozwiążesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to sama jestem ciekawa, ale ciii... :P A tak serio, to mam zdecydowanie zbyt wiele pomysłów i nie wiem jeszcze jak to ogarnąć, więc pewnie wyjdzie w praniu :)

      Usuń
  2. Hmm... Super Meg powiedziala Nickowi i on super zareagowal. A Paddy? Cierpi. Jak to Ania napisala, oboje cierpia. To zawsze wychodzi w praniu moja Droga :) A i potem tez się zmieniaja w sumie pomysly, co nie Ania?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysły pomysłami :) pewnie, że się zmieniają, a czasem wpada do głowy coś co odpowiada na 'dlaczego, a po co, co się stało', a wcześniej się tego nie wiedziało :)
    Czasem sami autorzy nie wszystko wiedzą, bo bohaterowie sami sobie zaczynają tworzyć swoją historię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No moja Meggie to ewidentnie zaczęła tworzyć swoją własną historię :P

      Usuń
  4. Jestem ogromnie ciekawa,co bedzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż mi się żal biednego PAdzika zrobiło ;(

    OdpowiedzUsuń