poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział XXIV



XXIV

Niby terminarz wskazuje, że część powinna być jutro, ale co mi tam? Skoro już w sobotę była ta z niedzieli, to przecież dzisiaj może być ta z jutra, skoro i tak już jest, prawda? :P Po co macie czekać? :) Mam nadzieję, że się spodoba. Tym razem kolejna nowa bohaterka, ale także trochę o tych starych będzie :P Ktoś pobawi się w nauczyciela, ktoś będzie na pierwszej randce, a ktoś zorganizuje imprezę w kapciuszkach, ale o tym już w rozdziale. :P Tak więc zapraszam na kolejną część, ENJOY! :)) 

 Fairytale gone bad


Siedziała przy biurku i wpatrywała się w ekran monitora. Nawet nie do końca wiedziała na jakie wykresy patrzy. Otworzyła edytor tekstu, w którym miała przerobić kilka scen w scenariuszu nowej reklamy jakiegoś soku, ale miała wrażenie, że wszystkie pomysły, które wcześniej miała w głowie, nagle z niej wyparowały. Ułożyła ręce na klawiaturze, tylko po to by chwilę później ułożyć je z powrotem na swoich kolanach. Wyjęła telefon z kieszeni marynarki i spojrzała na wyświetlacz. Była dopiero 11:30, więc czekało ją jeszcze przynajmniej 6 godzin pracy. 


- Hej! - usłyszała, jak ktoś wrzeszczy jej prawie nad samym uchem.


- Tak? - zapytała.


-Gadam do Ciebie od 15 minut! - Debbie patrzyła na nią z politowaniem. - Stało się coś? Wiesz…, wyglądasz jakby Cię walec przejechał, co najmniej. - no tak na nią można było liczyć. Nigdy nie owijała w bawełnę.


- Miałam ciężki weekend, i tyle. Musiałam wrócić na trochę do Kolonii. Z resztą pewnie wiesz.


- Że byłaś na urlopie, wiem, ale nie sądziłam, że jedziesz na wojnę.


- Aż tak tragicznie wyglądam?


- Gorzej. Wyglądasz jakbyś przez tydzień nie spała. No to co jest? - patrzyła na nią przenikliwym wzrokiem.


- To ani nie jest miejsce, ani czas na takie rozmowy, proszę Deb. - odpowiedziała, próbując się nie rozpłakać. Szybko zamrugała powiekami próbując odgonić łzy uporczywie wypełniające jej błękitne tęczówki. 


- Ej, ej - podeszła do nie szybko Deb - Nie płacz, kochana. Ja nie chciałam, naprawdę. - próbowała się jakoś usprawiedliwiać.


- Przecież to nie Twoja wina. Dowiedziałam się po prostu paru rzeczy, o których wolałabym nie wiedzieć. Z resztą, nieważne. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Stało się. 


- Chcesz o tym pogadać? - zapytała, uśmiechając się do niej lekko. - Nie teraz. Możemy się umówić na jakąś kawę, czy babski wieczór? 


- Nie wiem czy masz ochotę wysłuchiwać pokręconej historii mojego życia.


- Daj spokój, przecież będzie fajnie. Wiesz, kupimy lody śmietankowe, założymy kapciuszki, zrobimy popcorn. Popłaczemy sobie na komediach romantycznych. Naprawdę będzie fajnie. A przy okazji sobie pogadamy. W sumie to jako jedyne kobiety w tym dziale powinnyśmy się trzymać razem, wiec musimy się poznać. Co ty to? - uśmiechnęła się do niej, mrużąc przy tym szare oczy. 
  

- Czy ja wiem? - nie była przekonana do pomysłu koleżanki. Owszem, lubiły się, ale nigdy nie zwierzały się ze swoich problemów, a przynajmniej ona tego nie robiła. Debbie za to mówiła o wszystkim i to każdemu, kto się jej nawinął. Nigdy nie spotkała kogoś, kto byłby aż tak otwarty i ufny dla świata. 


- No nie daj się prosić - spojrzała na nią błagalnie, niczym kotek ze Shreka.


- No dobra, niech Ci będzie. - odpowiedziała po chwili zastanowienia.


- Super! - krzyknęła rudowłosa - Kurcze, w sumie to sama mam Ci tyle do opowiedzenia. Nawet nie uwierzysz! Kojarzysz tego gościa z działu sprzedaży?


- Jakiego?


- Alana. No wiesz, ten blondyn, przystojniak - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. 


Próbowała za wszelką cenę przypomnieć sobie kogokolwiek z działu sprzedaży, ale nic jej z tego nie wychodziło.


            - Nie? - bardziej zapytała, niż odpowiedziała. 


            - Byłam z nim na randce w sobotę. Jest boski, mówię Ci. I wiesz co? Zawsze myślałam, ze facet jest najprzystojniejszy w garniturze, ale… jak go zobaczyłam w czerwonym swetrze i jeansach to mówię Ci… boski! - jej oczy przybrały lekko zamglony wyraz, jakby przeniosła się do innego świata. Do tego na ustach pojawił się rozmarzony uśmiech. 


            - Ktoś  tu się chyba zakochał. - powiedziała Meg, uśmiechając się cwanie. 


- A tam! Od razu zakochał! - odpowiedziała obojętnie - Po prostu bardzo mi się podoba, a przy okazji jest niesamowity w łóżku - dopowiedziała uśmiechając się.


- Na pierwszej randce? No to widzę, że nie marnujesz czasu - zaśmiała się. 


- A niby po co? Faceci są fajni, ale tylko wtedy kiedy nie gadają zbyt dużo.


- Ok, poddaję się. Wygrałaś. Ale ja chyba wolę inne metody na podryw.


- Aa, właśnie. Co to za przystojniak, który Cię odwiózł do pracy dzisiaj? 


- Przyjaciel. - odpowiedziała.


- Tylko przyjaciel?


- Zdecydowanie tylko przyjaciel, jak na razie mam serdecznie dość związków. 


- Uuu, ktoś tu zaczyna gadać jak stara panna. Mam dość związków, wolę być sama, bo wtedy nie trzeba się martwić. Takie gadanie było modne parę lat temu. Dziewczyno masz 25 lat, masz się bawić, zmieniać facetów jak rękawiczki!


- Wiesz…, ja chyba się do tego nie nadaję. A po drugie nie chcę być powodem wzrostu liczby powołań. - powiedziała, nie bardzo zdając sobie sprawę z tego co mówi. 


Debbie spojrzała na nią z cwanym uśmiechem.


- Czyżby jakiś ex? - powiedziała i od razu wybuchła śmiechem.


- Taa, właśnie się dowiedziałem, że jest w zakonie. I nie, nie chcę o tym gadać. 


- Ej, to musi być świetna historia. Któż to taki? I co mu zrobiłaś, że biedny aż w zakonie wylądował? Fakt, że lepsze to niż więzienie albo szpital psychiatryczny - skrzywiła się lekko, mówiąc to - No ale i tak…


- Naprawdę nie mam ochoty o tym gadać.


- Szkoda - odpowiedziała smutnym głosem, wyginając usta w podkówkę. 


- Wracajmy już lepiej do pracy, dobra? Bo jak szef zobaczy, że się obijamy to się nam jeszcze oberwie. 




Siedział w ogrodzie. Na dworze było dosyć ciepło, a słońce łagodnie spływało na świat, swoimi promieniami oświetlając liście drzew. Na jego kolanach leżała gitara, a na ławce długopis i kartka papieru, w połowie zapisana niewyraźnym drobnym pismem. 


- Tak myślałam, że tu brata znajdę. - usłyszał za sobą cichy głos. Odwrócił się, prawie zrzucając ze swych kolan instrument. - Przestraszyłam Cię? Przepraszam. - powiedziała. 


- W porządku, po prostu myślałem, że nikogo tu nie spotkam. - odpowiedział cicho.


- Mam sobie pójść? - zapytała, mrużąc swoje zielone oczy.


- Nie musisz. - odpowiedział i uśmiechnął się lekko.


- Wie brat, że zawsze chciałam się nauczyć grać na gitarze? - zapytała, przysiadając obok niego na ławce. - Takie nastoletnie marzenie. - zaśmiała się. - Ale jakoś nigdy mi się nie udało. Niby parę chwytów kiedyś się tam nauczyłam, ale to było już tak dawno, że nawet nie pamiętam. Nie to co ty. Słyszałam jak grasz. Jesteś niesamowity. To znaczy, jest brat niesamowity. -poprawiła się. 


- Chcesz spróbować? - wyciągnął w jej stronę swoją gitarę. 


- No coś ty, jeszcze coś popsuję - odsunęła od siebie instrument.


- Nie przesadzaj, nie bardzo jest co popsuć.  


- Nawet nie pamiętam jak mam to trzymać. - mówiła patrząc na gitarę  z mieszaniną lęku i niepewności. Podniósł się powoli z ławki, nadal trzymając gitarę w rękach. Podał jej instrument, a następnie stanął za nią. 


- Patrz, lewa ręka na gryf - powiedział.


- Na co? - spojrzała na niego z przerażeniem w oczach, które nagle zrobiły się o wiele większe niż zwykle. 


Ujął jej rękę w swoją i ułożył w odpowiednim miejscu. 


            - Musisz przycisnąć opuszkiem palca odpowiednie struny, żeby wydobyć dźwięk. 


- Ok. - odpowiedziała niepewnie.


Ułożył jej palce na odpowiednich progach. 


- Teraz delikatnie szarpnij struny.  


Musnęła palcami struny, a z gitary popłynęły ciche dźwięki. 


- To nie takie trudne - powiedział, uśmiechają się do niej ciepło. 


Usłyszeli dzwony bijące w klasztorze.


- Przepraszam, ale muszę już iść.


- Jasne, i dziękuję za lekcje. - powiedziała z uroczym uśmiechem.


- Jeżeli będziesz chciała, to mogę cię uczyć. Tylko to raczej nie będą regularne zajęcia. 


- Serio? Dzięki - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a później szybko zbliżyła swoją twarz do jego i musnęła ustami jego policzek. 


- Matko, przepraszam - krzyknęła, gdy tylko zdała sobie sprawę z tego co właśnie zrobiła. Patrzył na nią dziwnym, przerażonym wzrokiem.  


- Naprawdę muszę już iść, przepraszam… - powiedział i biorąc gitarę, i kartkę z piosenką, prawie pobiegł do klasztoru, nawet nie patrząc za siebie. Słyszał jak jeszcze coś do niego krzyczy, ale słowa zlewały mu się w jedną całość. Przystanął dopiero wtedy, gdy zatrzasnął za sobą drzwi, biorąc głęboki oddech. Jeszcze nadal nie nauczył się życia tutaj, a ona… ona jeszcze bardziej mu to utrudniała. Nie traktowała go jak zakonnika, ale jako faceta, jak zwykłego kumpla, z którym przychodzi się pogadać, a jemu jakoś dziwnie zaczęło to ciążyć. I nie miał pojęcia dlaczego.

8 komentarzy:

  1. Uuuu Paddy, tzn. Brother się troszeczkę zdziwił :) ale fajnie pokazujesz jego uczucia, jego zagubienie, jego zachowania.
    Odpocznie, pomyśli, uspokoi się
    A Meg, jedna myśl mi się kołacze- teraz będzie przeżywać, myśleć nad tym? A nie mogła wcześniej. Nie zastanowiła się co chce w życiu, a teraz się umartwia, płacze.Teraz? Troszkę za późno i lepiej dla niej by się pogodziła ze swoją decyzją i zaczęła żyć dalej. to taka moja sugestia dla Meggie :)
    Ale autorka ma pewnie swoje plany itd, więc mnie nie słucha i robi swoje, bo ja do Meg gadam haha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brother John Paul się uspokoi, mówisz? :P Czy ja wiem? Raczej ktoś mu to będzie skutecznie utrudniał :P A Meggie? Meggie to Meggie, w końcu się pogodzi, a przynajmniej przyjmie to do wiadomości, że trzeba iść dalej. No i niby mogła wcześniej pomyśleć, ale chyba jej do końca wyszło, i to ją na najbardziej w sumie boli. Że podjęła decyzję pod wpływem chwili, a okazało się, że jest ona tragiczna w skutkach. I bardzo mi miło, że do niej gadasz, bo ja jak do niej mówię to na ogół słowa nie docierają, ale może Ciebie posłucha :)

      Usuń
  2. Po pierwsze- GRATULACJE ponad 3000 wyświetleń i coraz większej liczby komentarzy :) Oczywiście życzę, żeby było tego jeszcze więcej :)
    Po drugie- bardzo fajny rozdział i całe szczęście, że dodałaś tą część już dzisiaj :)
    Po trzecie- nie mogę się doczekać jak się dalej sytuacja z Paddym i Joy rozwinie, bo coś czuję, że będzie się sporo działo :)
    No i po czwarte- PISZ, PISZ i jeszcze raz PISZ bo tu wszyscy z ciekawości umierają :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze - Dzięki za gratulację :) Też mam nadzieję, że te liczby będą nadal sukcesywnie wzrastać, tak jak do tej pory. ;)
      Po drugie - Też dzięki. Wiedziałam, że do wtorku to jednak byłoby zna długo, i fajnie, że się podoba :)
      Po trzecie - ja chyba też się nie mogę doczekać. I tak szczerze, to chyba dużo bardziej polubiłam pisanie z jego perspektywy, niż z Megge, więc pewnie będzie o nim znacznie więcej w najbliższym czasie :P Z resztą obiecał Joy lekcje gry na gitarze, a on dotrzymuje obietnic, a wiadomo w czasie lekcji wiele się może zdarzyć :P
      A po czwarte - to piszę, i pisze :) Ostatnio co prawda na przemian z artykułem na konferencję, ale jednak piszę, więc części raczej powinny być nadal regularnie, postaram się Was nie uśmiercać z tej ciekawości :P

      Usuń
  3. Oooo! Ale fajny rozdział! Jest coś o Maggie, jest coś o Paddym, fajnie! Też życzę wielu odwiedzin i wielu komentarzy. A czemu część miała być jutro? Jest jakiś plan/dni, kiedy dodawać będziesz posty? Joy, to mi w sumie przypomina troszkę kogoś, ale poczekam na rozwinięcie sytuacji i dopiero napiszę, czy dobrze myślałam czy nie bardzo. Hehe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wcześniej części były raczej wtorek, czwartek, niedziela, ale chyba od tego odejdę, bo powiem szczerze, że jak już mam jakąś gotową część, to aż mnie coś zżera żeby już ją dodać :P Ale raczej nie więcej jak 3 czy 4 w tygodniu, i tak już się z mnie na uczelni śmieją jak łażę non stop z kartkami i coś poprawiam :P Dzięki za kolejne życzenia, na pewno się spełnią, skoro od tylu osób :) A o Joy? Jestem już ciekawa kogo ci przypomina :P

      Usuń
    2. Aaa! No to nie, to koniecznie odejdź od tego pomysłu i jak tylko będziesz miała nową część, to wrzucaj :D Hehe! Bo to dla nas - czytelniczek będzie lepiej! Całuję mocno, dzisiaj mam taki całuśny nastrój :D

      Usuń
    3. No nowiutka część już jutro powinna być, więc myślę, że nie wystawię Waszej cierpliwości na wielką próbę :P I też przesyłam :*

      Usuń