niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział XVII



XVII


Taki trochę nudnawy ale jest :P ENJOY!
    

            - Paddy, proszę odsuń się od tego okna. – usłyszał za sobą cichy głos. Nie potrafił go zidentyfikować, słowa w jego umyśle były tak strasznie niewyraźne. Patrzył nadal przed siebie, jednak twarz, za które podążał, już zniknęła. Czuł jak jego serce mocno wali, a oddech nagle przyspiesza. Jej tu nie ma, znowu go zostawiła. A może jej tu nawet nie było? Chciał zrobić ten jeden krok do przodu, uwolnić się od bólu. Nie potrafił.

            - Paddy, proszę Cię, zejdź z tego parapetu. – słyszał cichy, błagalny głos. Patricia, to musi być Patricia. Jego zmysły nagle się wyostrzyły. Poczuł zimny wiatr na swoim ciele i momentalnie zadrżał. Słyszał szelest liści poruszających się pod wpływem podmuchów letniego powietrza. Czuł jak ktoś cicho stąpa po dywanie, zbliżając się do okna. Cofnął jedną nogę i postawił ją na jasnym dywanie. Zachwiał się lekko z powodu nadmiernej ilości alkoholu w organizmie. Złapał mocno ramę okna i oparł się o nią ciężko, łapiąc oddech. Poczuł się tak jakby obudził się z bardzo długiego snu. Jakby dopiero co zobaczył rzeczywistość.

             - Jezu, Paddy, co ty chciałeś zrobić?! – Patricia nagle przestała się kontrolować. Jeszcze przed chwilą przerażona, teraz była po prostu wściekła. Na siebie, że pozwoliła mu wracać do domu, na Angelo, że z nim nie został, mimo, że go o to poprosiła, na Meggie, która doprowadziła jej brata do takiego stanu, że był w stanie popełnić samobójstwo byle tylko nie cierpieć, była wściekła na wszystko, co doprowadziło go do tego momentu.

Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero teraz dotarło do niego gdzie tak naprawdę  jest. I chyba sam nie do końca wierzył w to, że był do tego zdolny. Patrzył w przestrzeń za oknem, na ciemne niebo usiane gwiazdami, próbując jakoś uporządkować swoje myśli. Widział Meggie, był tego pewny, była tam… musiała być. A może nie? A może to on tak bardzo chciał żeby tu była? Już nic nie wiedział na pewno. Pochylił głowę i oparł czoło na zimnym parapecie. Nagle cholernie rozbolała go głowa. Poczuł silne pulsowanie w czaszce, świat zaczął wirować przed oczami, a kolory nagle się rozmyły, tak jak i wszystkie otaczające go dźwięki. Poczuł jak chłodna ręka dotyka jego ramienia. Wsparł się mocno na rękach i podniósł głowę, a następnie odwrócił się tyłem do okna, nadal opierając się o parapet. Widział niewyraźny zarys postaci, stojącej obok niego.

            - Paddy! Słyszysz mnie? Co ty chciałeś zrobić? Zabić się? Bo dziewczyna Cię zostawiła? – mówiła nadal wyraźnie wzburzona Patricia.

            - Ja – zaczął niepewnie ale zaciął się i nie wiedział tak naprawdę co mógłby powiedzieć. Czy chciał się zabić? Może? Nie! Nie chciał, chciał tylko uwolnić się na chwilę od bólu. To ona zmusiła go do tego. Dlatego, że ją widział, słyszał jak wyraźnie go woła, a on nie potrafił nie odpowiedzieć. To było silniejsze od niego.

            - Paddy?

            - Przepraszam – powiedział tylko. Na nic więcej nie było go stać. Czuł jak pulsowanie w czaszce jeszcze przybiera na sile, a każde słowo jest z byt trudne, by je wypowiedzieć.

- Tylko tyle? Paddy! Wchodzę do domu, wołam Cię, a ty się nie odzywasz. Wchodzę na górę, szukam Cię i co widzę? Że stoisz w otwartym oknie! Prawie skaczesz! A jedyne co masz mi do powiedzenia to przepraszam?  Co ty sobie w ogóle myślisz?

- Ja… - zaczął ale tym razem to ona nie dała mu dokończyć.

- No co ja?! Co ja?! Ty sobie chociaż pomyślałeś o nas? Co my byśmy czuli gdybyś się zabił?! Gdybym tu weszła 2 minuty później to już by Cię tu nie było! Leżałbyś martwy na dole! Zastanów się chociaż! Ja rozumiem, że możesz cierpieć. W porządku. Zostawiła Cię dziewczyna, tęsknisz za nią. Naprawdę staram się to rozumieć. Ale, cholera Paddy, to nie jest powód żeby skakać z okna. Kurde, czy ty nie mogłeś się po prostu upić i zasnąć jak normalny facet? Nie! Wolałeś bardziej ekstremalnie, upić się, a potem jakieś skoki z okna uprawiać! Zastanów się trochę! – krzyczała Patricia, a łzy spływały po jej policzkach ciągłym strumieniem. Z jednej strony czuła ogromną ulgę, że zdążyła na czas, że nic mu nie jest, a z drugiej była wściekła, że w ogóle czegoś takiego próbował. Gdyby tu nie weszła, to w tym momencie nie miałaby już brata. To spowodowało, że rozpłakała się jeszcze bardziej i opadła na pościel, nie mogąc powstrzymać drżących nóg. Podszedł do łóżka i przysiadł obok niej, delikatnie obejmując ją ramieniem. Otrząsnęła się szybko i podniosła z posłania, stając przy łóżku, naprzeciwko Paddy’ego.

- No więc? Dowiem się co sobie myślałeś? – mówiła nadal drżącym ale nadzwyczaj silnym głosem.

- Nie wiem… - powiedział cicho, niepewnie.

- Że co proszę? – powiedział zirytowana.

- Nie wiem. – powiedział już normalnie.

- Jak to nie wiesz? Chcesz skakać z okna i nie wiesz dlaczego?

- Naprawdę nie wiem co sobie myślałem, Pat. Chyba chciałem uciec. Nie wiem, po prostu nie wiem. – mówił, a język coraz bardziej mu się plątał.

- Ale od czego uciec? Od życia, od rodziny?

- Od bólu. To takie dziwne?

- Owszem! Paddy? Uciekać, próbując się zabić?

- Widziałem ją… - powiedział niewyraźnie, jakby sam siebie próbował o tym przekonać.

- Kogo?

- Meggie, to ona mnie wołała… - mówił drżącym głosem.

- Meggie tu nie ma Paddy – powiedziała niepewnie. Widział ją? Ale jak?

- Teraz już to wiem… Ale ona mnie wołała, ja…

- Paddy, chciałeś się zabić bo widziałeś jakieś omamy?

- Ja…

- Z resztą nieważne. Pakuj się!

- Po co?

- Wracasz do mnie. Chyba nie sądzisz, że pozwolę Ci zostać samemu? Nie mam zamiaru ryzykować, że po kolejnym kieliszku nie spróbujesz znowu, bo tym razem zobaczysz Wasze nienarodzone dziecko! No już, zbieraj się!

Nawet nie miał ochoty się z nią kłócić, to i tak nie miało sensu. Wiedział, że jeżeli jego siostra na coś się uprze, to nikt nie ma z nią szans. Byli do siebie tak bardzo podobni. A może tak naprawdę nawet nie chciał się kłócić? Bał się. Samotność wcale nie była lepsza. Przytłaczała go, zabierała oddech. Pogrążała go we wspomnieniach, które sprawiały mu jeszcze większy ból. A poza tym Patricia miała trochę racji. Nie wiedział czy nie będzie w stanie stanąć w tym samym miejscu jeszcze raz, nie mógł tego wiedzieć. Może nie dzisiaj, ale jutro? Pojutrze? Nie mógł być pewny. Był słaby, czuł to teraz wyraźnie. Nie potrafił sobie poradzić z emocjami, nie wtedy kiedy był sam. Musi znaleźć sprzymierzeńca. Kogoś kto będzie znacznie silniejszy niż on, kogoś kto pomoże mu nieść ciężar, który sam na siebie wziął. Kogoś wielkiego, niezachwianego. Kogoś kto pomoże mu wrócić do normalnego życia. Spojrzał na mały krzyżyk wiszący na ścianie. Tylko On może mu pomóc.

21 komentarzy:

  1. O matko! Dobrze, że Patricia zdążyła
    uff, jakby zrobił krok naprzód, ach...
    niech wraca do Patricii i tam leczy rany, tak będzie bezpieczniej, niż bycie samemu, picie i jakieś omamy...
    A jeśli chodzi o Meg, niech się zastanowi jak rozwiązać tę sytuację, powinna z nim pogadać, uciekła bez słowa wyjaśnień i tylko list zostawiła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Meg się na pewno zastanowi, tylko pytanie czy nie za późno? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pytanie jak najbardziej odpowiednie, bo po tym co się stało Paddy może nie zechcieć z nią rozmawiać... tzn. pogadać może pogada, ale...
    Szkoda, że zepsuła coś co mogłoby się wydawać dobre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba jednak miałam rację...
      "Musi znaleźć sprzymierzeńca. Kogoś kto będzie znacznie silniejszy niż on, kogoś kto pomoże mu nieść ciężar, który sam na siebie wziął. Kogoś wielkiego, niezachwianego. Kogoś kto pomoże mu wrócić do normalnego życia. Spojrzał na mały krzyżyk wiszący na ścianie. Tylko On może mu pomóc."
      no cóż...

      Usuń
    2. Tak to na ogół bywa, że psujemy coś, bo się boimy, że nam na czymś zależy tak bardzo, że wolimy odpuścić, niż zniszczyć coś, walcząc. Trochę mało zrozumiałe ale inaczej tego nie potrafię wyjaśnić. :( A z tym kimś niezachwianym to... no cóż, daty faktycznie nie były takie przypadkowe :P

      Usuń
    3. Rozumiem bardziej niż myślisz :)
      I czekam na dalsza część, bo mimo tego co się pewnie stanie, dalej może tez coś być :)

      Usuń
    4. Coś tam musi być, bo inaczej nie dzwoniłaby do niego w środku nocy w prologu, prawda? :P

      Usuń
    5. Dokładnie tak :)
      A on by nie jechał jakby mu na niej już nie zależało...

      Usuń
    6. Dokładnie, zwłaszcza mając obok siebie dziewczynę :P

      Usuń
    7. A dziewczynę...hm... muszę dokładnie prolog przeczytać, bo nie wiem czemu myślałam, że to żona :) :)

      Usuń
    8. Może ze względu na imię żony :P Ale ogólnie słowa "żona" to tam się nie pojawia :P

      Usuń
    9. no wiem już to wiem, nie padło tam nic o żonie...

      Usuń
    10. Co prawda idąc za tym, że kobieta zmienną jest, to mnie też się może koncepcja zmienić i jednak będzie żona ale w pierwotnym planie jej nie było :)

      Usuń
  4. Eeeeej, ale on przecież zrobił krok naprzód! Jak to możliwe, że go nie zrobił go robiąc? A gdzie jest Meggie do cholery? Minęły dwa tygodnie i co? Mało jej czasu na przemyślenia? Mało? Przecież tyle by stanowczo wystarczyło, była z nim bardzo szczęśliwa, bała się tylko tego życia z nim jako muzykiem, że go nie ma. To pewnie, jasne, lepiej nie mieć go w ogóle niż mieć za faceta i z nim być. No nie mogę! Wkurzyła mnie ona. I to, że nic a nic o niej nie wiem. Droga M.D daj no coś o Meggie, bo bym się chciała na nią powkurzać. A ja wiedziałam, że to nie żona w prologu. Skojarzyło mi się Jo z Joelle, ale przecież jest tyle innych damskich imion, że niekoniecznie to ona. I doszłam do końca i co ja teraz biedny żuczek będę robić? Czekać! Cieszę się, że jesteśmy w większym gronie i będziemy sobie mogły komentować na bieżąco. Uff...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No uznajmy, że zrobił taki półkrok w przód :P A jeżeli chodzi o Meggie to następny rozdział będzie calutki o niej, więc będzie się można na nią powkurzać :P Ktoś w końcu musi być w tym opowiadaniu czarną owcą, a co? :P Rozdział pewnie za 2 - 3 dni, mam nadzieję, że nowy semestr na uczelni nie da mi za bardzo w kość i dam radę dodawać w miarę możliwości często, bo w sumie to polubiłam to opowiadanie i mam nadzieję, że nie tylko ja :)

      Usuń
  5. Marta !!! :) Pisz kochana pisz bo ja tu z ciekawości umieram :D i mam nadzieję, że zajęcia na uczelni nie przeszkodzą Ci w tworzeniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to tak krzyczeć na biednego autora? :P A tak serio to postaram się jak najszybciej, może nawet jutro, bo w sumie zostało mi tylko parę rzeczy poprawić, kilka zdań dopisać i powinno być dobrze :) Więc na razie zajęcia mi tak bardzo chyba nie przeszkadzają, chociaż to w sumie pierwszy dzień, to nie wiadomo co później będzie:P

      Usuń
  6. O Jezusieńku ! Już myślałam, że przeczytam o połamanym Paddym, a tu zonk =-O Patka w samą porę weszła......ufff, kamień z serca! Właściwie, to co ja tu będę gdybać....Nie jestem jeszcze na bierząco i odgrzewam stere części. Muszę wszystko nadrobić by z wami komentować nowe ! Zyskałaś nową, wierną czytelniczkę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli na dzień dzisiejszy jestem tylko ja...? Masakra. -,- dlaczego tak późno trafiłam na tego fajnego bloga? :'( Szkoda, autorka, że nie widzisz, że istnieję i piszę do ciebie, dla cb....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (*autorko) dwa lata! Jak ja mogłam wcześniej na to nie trafić!? Jestem strasznie na sb zła... Bardzo mi szkoda, że sb nie pogadamy, bo ciekawi mnie to, co piszesz i jak piszesz. ...ale niestety nie da rady, póki tu nie wejdziesz i tego nie przeczytasz. Pewnie nawet zapomniałaś o tym blogu... To normalne, ale jednak bardzo smutne :( ale mi szkoda! Nawet nie wiedz jak bardzo, ale pozostaje mi tylko podrowić i życzyć szczęścia :)

      Usuń
    2. Hej, Mavis, napisałaś, że dwa lata... ja napiszę 3 miesiące, przepraszam, że tak późno, ale faktycznie już nie zaglądam właściwie na tego bloga i zajrzałam przez przypadek akurat teraz, ale postanowiłam, że jednak się odezwę, skoro jesteś zainteresowana jakimś kontaktem ;)Bardzo się cieszę, że podobało Ci się to opowiadanie, bo nie było jeszcze doskonałe, dopiero uczyłam się na nim pisać, ale za każde miłe słowo dziękuję buziakiem :* Jeżeli chciałabyś napisać, to zapraszam prywatnie, e-mail: martuniad93@gmail.com, tam na ogół zaglądam i będziemy mogły pogadać, jeżeli nadal będziesz chciała ;) Pozdrawiam, M.D :)

      Usuń