VIII
Po
prostu nie potrafiła. Ilekroć zbierała się do jakiejkolwiek rozmowy, on robił akurat
coś, co ją od tego powstrzymywało. Był tak uśmiechnięty, tak szczęśliwy,
wszystko wyglądało tak samo jak wcześniej. Nie mogła, nie chciała tego psuć, a
wiedziała, że jedno jej słowo może tak wiele przekreślić, tak wiele zmienić.
Czas płynął, a jej było coraz ciężej. Bo przecież tak to już bywa, im bardziej
się zwleka, tym z każdym dniem jest coraz trudniej. Teraz też patrzyła na jego
spokojną twarz, delikatnie dotykała opuszkami palców jego zamkniętych przez sen
powiek. I wszystko było dokładnie tak jak powinno. Czy powinna? To pytanie
nieustannie krążyło w jej myślach. Czy rzeczywiście powinna? Może…
-
Już nie śpisz? – usłyszała jego cichy, lekko chropawy głos.
-
Nie. Przepraszam, obudziłam Cię, prawda? – uśmiechnęła się do niego
przepraszająco. – Jest jeszcze bardzo wcześnie, śpij.
-
A ty? – zapytał, nadal lekko zaspanym głosem.
-
A ja? Ja chyba wstanę, już i tak nie zasnę – tak bardzo próbowała uśmiechnąć
się jeszcze raz ale jak na złość nic jej z tego nie wychodziło.
-
Wszystko w porządku, Maggie? – zapytał i dotknął delikatnie jej policzka,
muskając palcem jej rozchylone usta. Wpatrywał się w nią intensywnie, jakby
chciał jeszcze bardziej podnieść wagę swojego pytania.
-
Pewnie, że tak – wreszcie udało jej się zmusić usta do bladego uśmiechu – Po prostu
już się wyspałam. Ja nie mam za sobą trasy koncertowej.
-
No tak, to chyba ja Ciebie powinienem przepraszać. Odkąd przyjechałem nie ma ze
mnie żadnego pożytku, co? Obiecuję Ci, że jutro się gdzieś wybierzemy. Może nad
jezioro? Co ty na to? Tylko ty i ja?
-
Pewnie, czemu nie?
-
Nie podoba Ci się pomysł? – spojrzał na nią podejrzliwie.
-
Bardzo mi się podoba.
-
Jakoś nie wyglądasz na specjalnie uradowaną. Kochanie, powiesz mi co jest
grane? Nie każ mi z siebie wyciągać informacji na siłę. Bardzo Cię proszę!
-
Mówiłam Ci już, wszystko jest w porządku! – odpowiedziała może nieco ostrzej
niż zamierzała. Spojrzał na nią lekko zdezorientowany, nie wiedząc, czy nadal
uparcie trwać przy swoim, czy może tym razem rzeczywiście odpuścić. I tak w
końcu mu powie. Skinął więc tylko lekko głową, udając, że przyjmuje
wyjaśnienie. Spojrzała na niego i wyraźnie odetchnęła. Nie chciała mu na razie
nic tłumaczyć, nie teraz, jeszcze nie. Gdy tylko Paddy ponownie przyłożył głowę
do poduszki, ona podniosła się z łóżka i zostawiając ślady bosych stóp na
panelach, udała się w stronę kuchni. W małym koszyku w kącie drzemał rudy
kociak. Uklękła przy nim i pogłaskała jego miękkie futerko.
-
Tobie to dobrze, mały – powiedziała do ziewającego szeroko urwisa – Spanie i
jedzenie to Twoje jedynie zmartwienia. No może jeszcze to, czym się bawić. Też
bym tak chciała. Nie mieć żadnych problemów, wiesz? Chciałabym się z Tobą
zamienić, tak chociaż na jeden dzień. Zobaczyć jak to jest nie mieć żadnych
zmartwień. Móc się bawić i spać całymi dniami. To musi być fantastyczne
uczucie, wiesz? A tak… Nawet nie wiesz, jakie życie bywa brutalne. Może z
resztą dobrze, że chociaż ty jeden nie wiesz. Już wystarczy, że ja wiem. Wiesz…
Zwierzam się ze swoich zmartwień, kotu… do czego to doszło? Ale w sumie to
chyba jesteś jedynym, który nie będzie mnie oceniał. Przecież nie mogę porozmawiać
z Paddy, skoro tak naprawdę o niego właśnie chodzi. Z resztą nawet nie wiem co
miałabym mu powiedzieć. Sorry, ale to nie wyjdzie? Przecież to brzmi jak tekst
z taniej opery mydlanej. Co ja mam zrobić? Matko, po co ja zadaję pytanie?
Przecież i tak mi nie odpowiesz. To, co? Zmieniamy temat? Chyba czas na śniadanie,
co młody? Pewnie jesteś głodny. Zaraz Ci coś naszykujemy.
-
Zaczynasz rozmawiać z kotem? – usłyszała za sobą szorstki głos.
Nawet
nie zwróciła uwagi na to, że za nią stoi, nie słyszała żadnych kroków w przedpokoju.
Widocznie wykładzina bardzo dobrze tłumiła wszystkie dźwięki.
- Z kimś muszę, skoro ty spałeś –
odwróciła się powoli w jego stronę. Starała się uśmiechać, nie wiedziała czy
dopiero wszedł, czy też stoi za nią już od dłuższego czasu.
- To skoro już nie śpię, to może
porozmawiasz ze mną? Chyba coś wspominałaś o jakichś problemach? Czy może się
przesłyszałem? Sorry, ale to nie
wyjdzie? Chyba nie do końca zrozumiałem. Mogłabyś mi to wytłumaczyć? – zapytał wyraźnie
wzburzony, a z drugiej strony odrobinę smutny i jakby lekko przygaszony.
-
Ja… - nagle poczuła jakby tak zwyczajnie brakło jej słów. Język uwiązł w gardle
i nie potrafiła z siebie wydusić żadnego dźwięku. Stało się jasne, że stoi za
nią od dobrych kilku minut i tym razem już nie odpuści. Widziała to wyraźnie po
jego zaciętej minie i lekko uniesionej prawej brwi.
-
Chcesz mi coś powiedzieć? – powtórzył swoje pytanie.
-
Paddy, posłuchaj – zaczęła miękko. Nie potrafiła dobrać żadnych słów. Wszystkie
wydawały się jej banalne. Patrzyła na niego i nic już nie wiedziała, jej mózg
nie pracował tak jak powinien. – Ja nie
chciałam żeby to tak wyszło. Przepraszam. Miałam z Tobą normalnie porozmawiać
ale chyba już mi się nie uda, prawda?
-
Dowiem się wreszcie o co chodzi? – nie ustępował.
-
A czy to nie może zaczekać? Zjedzmy chociaż śniadanie. Bardzo Cię proszę.
Obiecuję Ci, że wszystko ci wyjaśnię, tylko na spokojnie.
-
Wydaję mi się, że już wystarczająco długo zwlekaliśmy z rozmową. W takim razie
o co chodzi? Maggie, proszę Cię… Jak masz mnie dość, albo kogoś sobie
znalazłaś, to po prostu mi to powiedz! Meg!
-
Paddy, to nie tak… - zaczęła drżącym głosem, nie wiedząc jak wybrnąć z całej
tej sytuacji.
-
A jak? No powiedz mi, do cholery, jak?! Wyjaśnij mi cokolwiek! – już nawet nie
próbował się hamować. Jego krzyk słychać było wyraźnie w całym mieszkaniu. Tłem
dla niego było tylko nieme błaganie w błękitnych oczach i echo niewypowiedzianych
słów.
Ojejku! Ojejku! OJejku!
OdpowiedzUsuńOjejku, to ja się boję pomyśleć co będzie dalej, bo jak będziesz parę rozdziałów do przodu to zawał murowany, a nerwica to na pewno :P
UsuńAnia mi mówi to samo, a ja na razie tak powolutku sobie czytam, chyba muszę nadgonić :D
UsuńCo ta Meg wymyśliła, dlaczego nie chce z nim porozmawiać, bo powinna skoro ma takie wątpliwości...
OdpowiedzUsuńAle się porobiło! Ciekawe, jak Meg z tego wybrnie...
OdpowiedzUsuńOł wow!!! Zaczęłam się wczuwać w atmosferę, to dobry znak. ☺️
OdpowiedzUsuń