środa, 12 lutego 2014

Rozdział XII

Taki trochę rozdział przejściowy :)



XII

Była już późna noc, kiedy wróciła do swojego mieszkania w centrum. Zmęczona usiadła na wykładzinie w przedpokoju i bardzo powoli rozwiązała sznurówki swoich kolorowych trampek, jakby każda czynność, która wymaga jakiegokolwiek wysiłku była ponad jej możliwości. Paddy wyszedł chwilę wcześniej, właściwie tylko odprowadzając ją do drzwi, po czym śpiesząc się wrócił do samochodu, by jechać do siebie. Nawet w sumie nie wiedziała dlaczego, tak strasznie się uparł, żeby nie zostać u niej. Niewiele mówił, wszedł i wyszedł. Zdążył tylko pocałować ją w policzek i powiedzieć krótkie dobranoc. Oparła się o ścianę, tuż obok lustra i przymknęła na moment powieki. Ostatnio coś między nimi nie grało. Niby wszystko było w porządku ale jednak od tej ostatniej rozmowy, coś się jednak zmieniło. Paddy był jakby bardziej ostrożny, jakby bał się powiedzieć czy zrobić cokolwiek, a ją powoli zaczynało to męczyć. Nie chciała żeby traktował ją jak kruche szkło, które byle co, może roztrzaskać na miliony maleńkich kawałeczków. Owszem była słaba ale przede wszystkim była człowiekiem z krwi i kości, człowiekiem, który mimo wszystko potrzebuje czegoś więcej. Czegoś, o czym on tak zwyczajnie zapomniał. To wszystko było dla niej tak zwyczajnie zbyt trudne. Rozwarła powieki i powoli podniosła się z podłogi. Myślenie zdecydowanie nie jest dzisiaj jej najmocniejszą stroną – pomyślała przelotnie. Udała się w stronę łazienki, po drodze zrzucając z siebie ubrania, szybko wskoczyła pod gorący prysznic, a po chwili przykryta po same uszy kołdrą, wreszcie po ciężkim dniu, zasnęła.
Siedział sam w swoim mieszkaniu, na stole stała szklana przeźroczysta butelka. Próbował wszystko ułożyć w swojej głowie jeszcze raz, a to wcale nie było takie proste. Jeszcze parę tygodni temu miał ściśle określony plan, cel, do którego dążył. Jednym z jego efektów było małe czerwone pudełeczko, które teraz leżało na dnie szuflady w sypialni. To nie tam jest jego miejsce – pomyślał. Tak bardzo chciał wreszcie poprosić ja o rękę. A teraz?... Nie zmienił swoich marzeń, nadal tego chciał ale mimo to… Bał się… tak zwyczajnie bał się, że ona odmówi, że właśnie ten jeden raz powie nie. Nie chciał jej do niczego zmuszać, a miał świadomość, że ona nie jest pewna, tego co dla niego jest wręcz oczywiste. Z jednej strony za wszelką cenę chciał jej udowodni, że się myli i może faktycznie tak w pewnych aspektach było ale nie tak do końca. Bo to nie ona była w pewnym sensie problemem, jak to sama ujęła ale właśnie on. On i jego tryb życia, do którego ona nie potrafiła się przyzwyczaić, a on wcale nie miał jej tego za złe. Nie miał prawa mieć. Od początku to nie był łatwy związek. Rzadko się widywali, bo jego bardzo często nie było. Kiedy ona jeszcze studiowała to właściwie non stop tylko się mijali, bo albo ona miała zajęcia, albo on miał koncerty czy nagrywał kolejne piosenki z rodziną. On miał zajęte na ogół całe weekendy, natomiast ona wszystkie pozostałe dni tygodnia. Właściwie wielkim sukcesem było to, że w ogóle byli ze sobą, mając dla siebie tak niewiele czasu. A mimo to jakoś się udało i nie chciał teraz tego wszystkiego, na co zapracowali, tak zwyczajnie przekreślać. Zbyt wiele wysiłku w to włożyli. Ale też… Ciągnąć to trochę na siłę, jeżeli ona wcale nie jest pewna czy to ma jakikolwiek sens? Nie tego chciał, nie dla niej. Zasługiwała na znacznie więcej. Chciał żeby była naprawdę szczęśliwa. Tylko nie wiedział czy on jest w stanie jej to zapewnić. Na pewno nie przy tym trybie życia – coś w głębi mu podpowiadało. Tak bardzo chciał, żeby ten głos się mylił. Przechylił delikatnie szklankę, którą trzymał w rękach i poczuł palące ciepło w przełyku i gorzki smal alkoholu. Może to nie było idealnie rozwiązanie problemu ale chociaż na chwilę dawało ukojenie… i zapomnienie, którego potrzebował. Przez chwilę chciał nie myśleć, nie martwić się, nie bać. Tak, chociaż na chwilę. Chciał zasnąć, po prostu zasnąć i na moment znaleźć się w innym świecie. Takim, w którym wszystko było jasne i czyste. Odrobinę chwiejnym krokiem udał się w stronę salonu i padł na kanapę. Zasnął.
Obudził się nad ranem z nieznośnym bólem głowy, skutkiem dnia wczorajszego. Sen wcale nie przyniósł mu rozwiązania. Wręcz przeciwnie wszystko jeszcze bardziej komplikował. Już nic nie było dla niego oczywiste. Potarł zmęczonymi dłońmi skronie, chcąc chociaż odrobinę zmniejszyć pulsowanie w głowie. Oparł się o szafkę kuchenną, machinalnie włączając stojący za nim ekspres do kawy. Tylko to mogło go otrzeźwić na tyle, żeby był w stanie normalnie funkcjonować. Kawa i bardzo zimny prysznic. Miał zbyt wiele do zrobienie, aby móc sobie pozwolić na marnowanie czasu. Wolnym krokiem skierował się do łazienki i wszedł pod prysznic. Lodowata wręcz woda spływała po jego ciele, a jego umysł powoli wracał do normalnego funkcjonowania. Gdy wyszedł, cały drżał z zimna ale czuł się mimo wszystko znacznie lepiej. Szybko narzucił na siebie byle jakie ubranie i wrócił do kuchni, gdzie czuć już było wyraźny zapach świeżo zaparzonej kawy. Wlał napój do zielonego kubka i usiadł z nim przy stole. Jego gorzki smak budził go do życia, tak jak wczoraj wieczorem usypiał go gorzki i palący smak alkoholu. Starał się spojrzeć na wszystko z trochę innej perspektywy. W nocy widział wyłącznie czarne barwy, teraz patrząc na jasne, wschodzące słońce również kolory w jego głowie odrobinę pojaśniały. Nadal nie był pewny ale wiedział jedno. Jeżeli nie podejmie decyzji teraz, to później będzie jeszcze trudniej. Za tydzień, czy za miesiąc będzie jeszcze bardziej niepewny. A przecież tak bardzo chciał móc powiedzieć o Meggie coś więcej niż tylko moja dziewczyna. To było znacznie silniejsze od niego, od jego obaw, lęków. Odstawił pusty kubek do zlewu i przeszedł do sypialni. Otworzył szufladę i wyjął z niej stertę rzeczy, która przykrywała tę dla niego najważniejszą. Małe pudełeczko leżało na samym dnie. W jego wnętrzu spoczywał zaś delikatny pierścionek z białego złota z brylantem w kształcie serca. Szukał go miesiącami, mając w oczach dokładny jego obraz. Znalazł go dopiero niedawno ale był dokładnie taki jaki sobie dla niej wymarzył. (http://static2.flaker.pl/static/images/flaker/user_submitted/f_1127573_1277799304_0_495.jpeg). Przyjrzał się misternej robocie złotnika. Był piękny, równie piękny jak ona. Ułożył z powrotem pierścionek na czerwonej poduszeczce i zamknął wieczko. Zamknął je delikatnie w dłoni, jakby miało dodać mu sił. Było jeszcze bardzo wcześnie ale nie chciał już dłużej czekać. Założył buty i marynarkę, a pierścionek ułożył starannie w kieszeni. Zamknął za sobą drzwi mieszkania i zbiegł szybko po schodach, szturchając po drodze jakąś starszą kobietę, która krzyknęła coś za nim i zaczęła groził parasolką. Słyszał coś tylko o tej młodzieży, która nie szanuje starszych ale nawet nie odwrócił się za siebie. Dopadł do swoje samochodu, otworzył drzwiczki i nawet nie zapinając pasów, ruszył z piskiem opon. Jak na złość na mieście pełno było ciężarówek, przez co nie mógł przebić się przez centrum. Nienawidził korków, były zawsze wtedy, kiedy jemu się akurat spieszyło. Dopiero po Dorych trzydziestu minutach znalazł się pod jej blokiem. Szybko zgasił silnik ale przez chwilę siedział jeszcze w samochodzie, próbując opanować przyspieszony oddech. Przymknął powieki. Powoli wdech i wydech – powtarzał sobie. Przez chwilę jeszcze chciał się jeszcze zastanowić. Nie był pewny jak Meggie przyjmie jego zachowanie. Bał się, że może pomyśleć, że oświadcza jej się tylko dlatego żeby na siłę ją przy sobie zatrzymać. Jeszcze raz wypuścił z płuc powietrze i otwarł drzwiczki samochodu. Już wiedział co powinien zrobić. Wysiadł zręcznie i zamknął pospiesznie pojazd, by chwilę później wbiec po schodach na odpowiednie piętro. Bo przecież była tylko jedna rzecz, która mógł teraz zrobić. Nie zadzwonił do drzwi, po prostu wszedł do środka i nawet się nie zastanawiając skierował swoje kroki do sypialni Meggie.

3 komentarze:

  1. O rety rety! Też jestem ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jacie Paddy chce się oświadczyć 😍 ciekawe czy Megg się zgodzi 💖 fajnie się czyta twojego bloga 😘

    OdpowiedzUsuń