XLVIII
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, i tym komentującym, i tym trochę mniej. To opowiadanie jest dla Was i jest dzięki Wam, dzięki temu, że czytacie, że chcecie czytać. Gdyby nie to, pewnie już dawno bym się poddała. Chciałabym bardzo wszystkim podziękować za to, że są ze mną, także DZIĘKI dziewczyny :*
No i zapraszam do czytania, ENJOY! :)
Czuł się dziwnie. Nadal kręciło mu się w głowie po
uderzeniu. Do tego był w mieszkaniu swojej byłej dziewczyny, w którym zastał
obcego faceta. Który go pobił. Słyszał ich krzyki w przedpokoju, ale słowa
jakby do niego nie docierały. Tylko dźwięk zatrzaskiwanych drzwi zabrzmiał
wyraźnie w jego uszach. Przełknął ślinę i aż zasyczał z bólu. Bolała go cała
twarz. Po chwili poczuł delikatnie dotknięcie na ramieniu i bardzo powoli
odwrócił głowę.
- Przyniosłam
Ci lód, powinien trochę uśmierzyć ból - podała mu małe zawiniątko, które
natychmiast lekko przyłożył do bolącego nosa. - Jezu, Paddy, tak strasznie Cię
przepraszam. - jej głos był cichy, ale przepełniony bólem.
-
Nie Ty powinnaś przepraszać - powiedział tylko cicho.
-
Ale to też przeze mnie. Naprawdę… ja.. - próbowała stworzyć jakieś logiczne
zdanie, ale jego obecność… to wszystko sprawiało, że czuła się jakby była w
kompletnie nierealnym świecie. Nadal nie potrafiła uwierzyć w to, że tu jest.
Że właśnie siedzi na sofie w jej mieszkaniu. Była pewna, że po wczorajszej
rozmowie, po tym, co mu powiedziała, w najbliższym czasie w ogóle go nie
zobaczy. A tymczasem on zjawił się wieczorem w drzwiach jej mieszkania. Była
wściekła na Nicka. Za to, co zrobił. Ale też na siebie. Bo sama mogła otworzyć
te cholerne drzwi, bo mogła nie opowiadać Nickowi o przebiegu ich ostatniej
rozmowy, mogła nie pokazywać tego idiotycznego artykułu, mogła… Wtedy wszystko
potoczyłoby się zupełnie inaczej. Wpatrywała się w jego wyraźnie bladą twarz i
ślady zaschniętej krwi odcinające się wyraźną czerwienią na prawie białym tle. Podniosła
się szybko z fotela, na którym siedziała i skierowała swe kroki do łazienki. Z
szafki wyjęła niewielką miską i nalała do niej ciepłej wody. Zgarnęła jeszcze ręcznik
i wróciła z powrotem do pokoju.
-
Paddy… - zaczęła cichutko. Spojrzał na nią, nadal lekko zamglonym wzrokiem -
Powinieneś… to znaczy. Trzeba to przemyć. Jesteś cały we krwi - jej głos drżał
wyraźnie. Nie potrafiła patrzeć na niego… takiego, a z drugiej strony, nie
potrafiła odwrócić wzroku. Przez chwilę miała wrażenie, że w ogóle próbuje
zrozumieć, co do niego mówi, a potem delikatnie skinął głową. - Pomóc Ci? -
zapytała. Widziała jak trzęsą się jego ręce.
-
Tak… chyba tak - odpowiedział cicho, niepewnie. Odłożył woreczek z lodem na
stolik stojący obok sofy. Widziała jak myśli nad każdym ruchem, jak bardzo się
kontroluje, aby tylko nie obrócić głowy. Widziała grymas bólu na jego twarz,
skrzywienie sinych warg. Odchylił lekko głowę do tyłu i oparł ją o zagłówek
sofy. Słyszała jego ciężki oddech. Widziała jak jego pierś szybko podnosi się i
opada, gdy gwałtownie wciąga powietrze. Lekko zwilżyła ręcznik w misce z wodą,
a następnie nachyliła się nad nim i przejechała nim delikatnie po jego
policzku. Widziała jak się krzywi.
-
Przepraszam - powiedziała cichutko. Usiadła na oparciu kanapy i ponownie mocząc
ręcznik, delikatnie przejechała po jego twarzy, usuwając ślady zaschniętej
krwi. Mimo, że starała się to robić, jak najdelikatniej, to i tak, zdawała
sobie sprawę, że zadaje mu bólu. Widziała to po jego skrzywionych ustach.
Widziała to po jego zamglonych oczach. Nie był w stanie nic przed nią ukryć. Znała
go, tak jak nie znała nawet samej siebie. Czytała w nim, w jego gestach, jak w
otwartej księdze. Ponownie zwilżyła ręcznik i przejechała nim lekko po brodzie.
Starła czerwoną ciecz z jego sinych ust. Potem ujęła jedną z jego rąk w swoją
dłoń i przetarła ją, usuwając krew z jego bladych palców. To samo zrobiła z
drugą dłonią. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co się stało. W to, co zrobił
Nick. Potrafiła jeszcze zrozumieć jego złość. Sama była jej sprawczynią, ale
to, że rzucił się na niego z pięściami… Tego nie potrafiła zrozumieć…
wytłumaczyć. Odstawiła miskę i ręcznik na stolik.
-
Dziękuję - powiedział cicho. Nadal czuł na twarzy dotyk jej ciepłej dłoni.
Delikatność. Ból był niczym w porównaniu z tym uczuciem.
-
Daj spokój. To wszystko moja wina - powiedziała, spuszczając wzrok na swoje
dłonie. Nie mogła wytrzymać jego wzroku. Sięgnęła po woreczek z lodem i
przyłożyła do jego zaczerwienionego nosa. Przytrzymała go lekko. Dotknął
delikatnie jej dłoni. Czuł miękkość jej skóry.
-
Dzięki, ale dam już sobie radę - powiedział cicho, odsuwając jej dłoń. Uśmiechnął
się do niej blado.
-
Tak, jasne… przepraszam - potrząsnęła mocno głowę i przełknęła głośno ślinę. -
Znajdę Ci jakąś koszulkę. Ta jest cała we krwi - powiedziała i szybko wyszła do
przedpokoju. Oparła się o ścianę i przez chwilę oddychała głęboko, próbując
jakoś opanować wzburzone emocje. Potem otworzyła szafę na oścież, próbując
znaleźć jakąś męską koszulkę. Z samego dna wyciągnęła sporych rozmiarów
pudełko. Trzymała w nim wszystko, co należało kiedyś do niego, albo miało z nim
jakikolwiek związek. Były tam różne prezenty, pocztówki, które kiedyś od niego
dostała, jakieś wiersze czy fragmenty piosenek, które nigdy nie powstały. To
był taki jej prywatny skarbiec wspomnień. Na samym spodzie, pod parą wełnianych
rękawiczek, które przywiózł jej parę lat temu, i nawet nie pamiętała już skąd,
leżały bezpiecznie, równo poskładane dwie koszulki, które od niego dostała. Dwie
jego koszulki, w których tak uwielbiała kiedyś spać. Jednak od rozstania, a
właściwie odkąd wyjechała leżały na dnie jej szafy. Do tego momentu nie potrafiła
się jakoś przemóc i zajrzeć do wnętrza pudełka. Bała się, że gdy wspomnienia
wrócą, będzie jej jeszcze trudniej. Wyciągnęła jedną z nich. Strzepnęła ją
lekko, jednocześnie rozkładając. Przyłożyła cienki materiał do twarzy. Nadal
czuła delikatny zapach perfum, którymi była przesiąknięta. Przełożyła koszulkę
przez rękę i wróciła do salonu. Nadal siedział na sofie, a głowę opierał o
zagłówek Miał zamknięte oczy i oddychał miarowo. Uśmiechnęła się delikatnie.
Musiał zasnąć. Był przemęczony po podróży, potem ta bójka. Sen dobrze mu zrobi
- pomyślała. Odłożyła koszulkę na oparcie i ponownie skierowała się do
przedpokoju. Z szafy wyjęła ciepły koc i wróciła z nim do pokoju. Przez chwilę
zapatrzyła się w jego spokojną twarz. Jego policzki już nie było takie blade,
jak jeszcze przed chwilą, ale zaczynały je ozdabiać delikatne rumieńce. Jego
klatka piersiowa lekko unosiła się i opadała w rytm równomiernego oddechu.
Wyglądał na tak spokojnego. Przykryła go przyniesionym kocem. Nawet się nie
poruszył. Dotknęła dłonią jego twarzy i przejechała po policzku. Pod palcami
wyczuwała, prawie niewidoczny zarost. Widziała jak delikatnie uśmiecha się pod
dotykiem jej dłoni, ale mimo to, się nie obudził. Przekręcił tylko lekko głowę w
jej stronę, wtulając policzek w jej ciepłą dłoń. Uśmiechnęła się lekko, a kilka
łez spłynęło po jej policzku. Widziała ile tak naprawdę straciła. I to tylko i
wyłącznie przez własną głupotę. Tak naprawdę to dziwiła mu się, że w ogóle tu
przejechał. Że po tym, co mu wczoraj powiedziała, chciał jeszcze ją widzieć,
chciał z nią jeszcze rozmawiać. Gdyby była na jego miejscu… Już dawno by się
pogrzebała. Już dawno by odpuściła. A jemu, mimo wszystko w jakiś sposób
zależało. Może nie na związku, ale na przyjaźni. Zależało mu na jej zdaniu.
Może to było jakieś wyjście? Może Paddy miał rację? Może faktycznie powinni
spróbować od przyjaźni, spróbować jeszcze raz od zdobycia zaufania? Jeszcze
przez chwilę wpatrywała się w jego twarz, w to, jak mruży lekko oczy przez sen,
a potem cicho wyszła z pokoju i przeszła korytarzem do ciemnej kuchni. Stanęła
przy oknie i wyjrzała na pogrążony we śnie świat. Tylko światła lamp odbijały
się wyraźnie na tle czarnego nieba. Oparła się lekko o parapet, a głowę
przytuliła do ramy okiennej. Wzięła głęboki oddech, a potem bardzo powoli
wypuściła powietrze. Ten dzień był... pełen wrażeń. To chyba było najlepsze
podsumowanie, na jakie było ją w tej chwili stać. Była tym wszystkim zmęczona.
Czuła jak powieki coraz bardziej jej opadają. Do tego wszystkiego rozbolała ją
głowa. Potarła palcami skronie. Odwróciła się powoli od okna i podeszła do
jednej z szafek. Otworzyła ją i wyciągnęła opakowanie tabletek przeciwbólowych.
Wzięła jedną z nich i połknęła, a potem popiła ją wodą wyciągniętą prosto z
lodówki. Odstawiła butelkę z powrotem na miejsce i wolnym krokiem wróciła do
pokoju. Spojrzała na śpiącego Paddy’ego. Wyglądał tak uroczo. Widziała jego
lekko rozchylone wargi. Rumieńce na policzkach. Lekko zaczerwieniony nos, który
był efektem dzisiejszej bójki z Nickiem. Podeszła do niego. Przejechała lekko
dłonią po jego rozczochranych włosach. Westchnęła ciężko. To będzie długa noc,
pomyślała. Nie chciała już wracać do swojej sypialni. Nie, kiedy on były obok,
nie kiedy mogła chociaż przez chwilę czuć jego obecność, czuć jego ciepło. Nie,
kiedy przez tę jedną krótką chwilę, mogła go mieć tylko dla siebie. Podniosła lekko
koc, którym był przykryty, a następnie wtuliła się w oparcie kanapy. Sięgnęła
po leżącą w roku poduszkę i podłożyła ją sobie pod głowę. Nie minęło właściwie
nawet dziesięć minut, a już spała w najlepsze, z głową opartą na jego ramieniu.
...
Przebudził się kilka godzin później. Ziewnął
przeciągle. Spojrzał w stronę zegarka stojącego na komodzie, była prawie
czwarta nad ranem. Dopiero po chwili zorientował się, że ktoś jest obok niego.
Poczuł wyraźne ciepło drugiego ciała. Zadrżał odrobinę. Obok niego spała Meg.
Oparta o jego ramię. Oddychała równomiernie, rozdmuchując swoje długie ciemne
włosy. Mimo wszystko, uśmiechnął się ciepło. Bardzo powoli uwolnił swoją rękę,
starając się jej nie obudzić. Ona jednak tylko zamruczała coś cicho pod nosem i
nawet się nie poruszyła. Miał ochotę się roześmiać. Przyjechał tu z nią
porozmawiać, wytłumaczyć, a skończyło się na bójce i wspólnym łóżku. Mimo
panującej w pomieszczeniu ciemności, widział rumieńce na jej policzkach. Objął
ją delikatnie, wsuwając ramię pod jej głowę. Poczuł miękkość jej włosów na
swojej rozgrzanej skórze. Czuł jak muskają jego ramię, łaskocząc delikatnie. To
było nierealne niczym sen. To, że on tu jest. To, że ona jest obok niego. To,
że znowu ma ją w swoich ramionach. To, że może czuć ciepło jej ciała. To, że
może widzieć, jak jej klatka piersiowa porusza się w rytm miarowego oddechu.
To, że może słyszeć jej westchnienia. Wziął głęboki oddech, wdychając świeży
zapach jej włosów. To było jednocześnie tak dziwne i tak niesamowite. Przez
chwilę wpatrywał się w jej spokojną uśpioną twarz. Potem przymknął delikatnie
powieki. Niemal natychmiast w myślach zobaczył Joy. Zobaczył jej bystre zielone
oczy, jej niezwykle szeroki uśmiech. Przypomniał sobie smak jej ust. Sam nie
wiedział, co tak naprawdę się z nim dzieje. To wszystko było takie dziwne.
Jeszcze raz rozwarł powieki i spojrzał na leżącą obok niego dziewczynę. Kim tak
naprawdę teraz dla niego była? Jego miłością? Byłą? Czy po prostu przyjaciółką?
Objął ją mocniej ramieniem, a ona wtuliła nieświadomie głowę w zagłębienie jego
szyi. Tak jak kiedyś. Tak jakby wrócili do tego momentu sprzed rozstania. Tak
jakby nigdy nic się nie wydarzyło. I było dobrze. Chwilę później, zasnął.
Matko nie wiem co napisać , rozdział piękny , pięknie napisany - jak zawsze :) Ale Pad oberwal , po co tam pojechał ? Ja sie pytam :) zeby dostać po gebie i sie przespac . Mam nadzieje , ze porozmawia z Meg i wroci do Joy:) ale ważne , ze myśli o Joy :) no to chłopie plasterek na buziaczek i wracaj :)
OdpowiedzUsuńO słodki marcepanie! Marta, Ty to potrafisz naprawdę rozbudzić zmysły! I to ja dziękuję, że piszesz! A gdzie Aerosmith? Jakaś inna piosenka jest. Rewelacyjnie opisany rozdział. Rewelacyjnie! Coś pięknego! Widać po prostu te uczucia jak na dłoni. Coraz bardziej przekonuje mnie Meg. Nie jestem już tak na nią zagniewana i zła. Mi zawsze szybko przechodzi. Ale i tak nie wiemy, co stanie się np o 8 rano...
OdpowiedzUsuńale stało się wiele...
OdpowiedzUsuńnie wiem co sądzić, nie wiem
ale wiem, ze Joy nigdy nie bedzie z nim szczęśliwa, bo on ją tak nie pokocha jak Meg, to smutne i Joy na to nie zasługuje...
oczywiście rozumiem, że wszystko co się stało, było ważne dla niego, Meg go zostawiła, poznał Joy ale on nie będzie szczęśliwy, już kiedyś pisałam, jeśli nie wyrzuci Meg ze swojego serca i głowy, a nadal tego nie zrobił, dlatego wiem, że unieszczęśliwi Joy, chcąc być być z nim...
Ania dokładnie to samo myślę. Ale rozdział przepiękny. Marta jak Ty to uczucie potrafisz ubrać w słowa. Jestem zachwycona. Pewnie i sam główny bohater byłby zachwycony gdyby to przeczytał.
OdpowiedzUsuńWyruszyłam się ;( Piękny rozdział ! Tak właśnie mniej więcej wyobrażałam sobie ich spotkanie :D Oni pasują do siebie jak nikt inny. Idealnie ze sobą wspołgrają ! Nawet jej głowa ma swoje miejsce w zagłębieniu Padzikowym !
OdpowiedzUsuńjestem za Meg , nie ma co;Dpaulinee911
OdpowiedzUsuńAż mnie zatkało i sama nie wiem co mam napisać. Oczywiście kibicuje im jako parze, ale coś mi tu nie gra... Chyba ten niezdecydowany Patrick :P A może jemu to się w ogóle wszystko śni?
OdpowiedzUsuńP.S. Autorko, potrafisz oderwać od rzeczywistości :)
jimmy eat world - hear you me,ta piosenka bardzo pasuje mi do sytuacji powyższej;Dpaulinee911