piątek, 2 maja 2014

Rozdział XLVIII



XLVIII

Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, i tym komentującym, i tym trochę mniej. To opowiadanie jest dla Was i jest dzięki Wam, dzięki temu, że czytacie, że chcecie czytać. Gdyby nie to, pewnie już dawno bym się poddała. Chciałabym bardzo wszystkim podziękować za to, że są ze mną, także DZIĘKI dziewczyny :* 
No i zapraszam do czytania, ENJOY! :)


Czuł się dziwnie. Nadal kręciło mu się w głowie po uderzeniu. Do tego był w mieszkaniu swojej byłej dziewczyny, w którym zastał obcego faceta. Który go pobił. Słyszał ich krzyki w przedpokoju, ale słowa jakby do niego nie docierały. Tylko dźwięk zatrzaskiwanych drzwi zabrzmiał wyraźnie w jego uszach. Przełknął ślinę i aż zasyczał z bólu. Bolała go cała twarz. Po chwili poczuł delikatnie dotknięcie na ramieniu i bardzo powoli odwrócił głowę. 

            - Przyniosłam Ci lód, powinien trochę uśmierzyć ból - podała mu małe zawiniątko, które natychmiast lekko przyłożył do bolącego nosa. - Jezu, Paddy, tak strasznie Cię przepraszam. - jej głos był cichy, ale przepełniony bólem.

            - Nie Ty powinnaś przepraszać - powiedział tylko cicho.

            - Ale to też przeze mnie. Naprawdę… ja.. - próbowała stworzyć jakieś logiczne zdanie, ale jego obecność… to wszystko sprawiało, że czuła się jakby była w kompletnie nierealnym świecie. Nadal nie potrafiła uwierzyć w to, że tu jest. Że właśnie siedzi na sofie w jej mieszkaniu. Była pewna, że po wczorajszej rozmowie, po tym, co mu powiedziała, w najbliższym czasie w ogóle go nie zobaczy. A tymczasem on zjawił się wieczorem w drzwiach jej mieszkania. Była wściekła na Nicka. Za to, co zrobił. Ale też na siebie. Bo sama mogła otworzyć te cholerne drzwi, bo mogła nie opowiadać Nickowi o przebiegu ich ostatniej rozmowy, mogła nie pokazywać tego idiotycznego artykułu, mogła… Wtedy wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Wpatrywała się w jego wyraźnie bladą twarz i ślady zaschniętej krwi odcinające się wyraźną czerwienią na prawie białym tle. Podniosła się szybko z fotela, na którym siedziała i skierowała swe kroki do łazienki. Z szafki wyjęła niewielką miską i nalała do niej ciepłej wody. Zgarnęła jeszcze ręcznik i wróciła z powrotem do pokoju. 

            - Paddy… - zaczęła cichutko. Spojrzał na nią, nadal lekko zamglonym wzrokiem - Powinieneś… to znaczy. Trzeba to przemyć. Jesteś cały we krwi - jej głos drżał wyraźnie. Nie potrafiła patrzeć na niego… takiego, a z drugiej strony, nie potrafiła odwrócić wzroku. Przez chwilę miała wrażenie, że w ogóle próbuje zrozumieć, co do niego mówi, a potem delikatnie skinął głową. - Pomóc Ci? - zapytała. Widziała jak trzęsą się jego ręce. 

            - Tak… chyba tak - odpowiedział cicho, niepewnie. Odłożył woreczek z lodem na stolik stojący obok sofy. Widziała jak myśli nad każdym ruchem, jak bardzo się kontroluje, aby tylko nie obrócić głowy. Widziała grymas bólu na jego twarz, skrzywienie sinych warg. Odchylił lekko głowę do tyłu i oparł ją o zagłówek sofy. Słyszała jego ciężki oddech. Widziała jak jego pierś szybko podnosi się i opada, gdy gwałtownie wciąga powietrze. Lekko zwilżyła ręcznik w misce z wodą, a następnie nachyliła się nad nim i przejechała nim delikatnie po jego policzku. Widziała jak się krzywi. 

            - Przepraszam - powiedziała cichutko. Usiadła na oparciu kanapy i ponownie mocząc ręcznik, delikatnie przejechała po jego twarzy, usuwając ślady zaschniętej krwi. Mimo, że starała się to robić, jak najdelikatniej, to i tak, zdawała sobie sprawę, że zadaje mu bólu. Widziała to po jego skrzywionych ustach. Widziała to po jego zamglonych oczach. Nie był w stanie nic przed nią ukryć. Znała go, tak jak nie znała nawet samej siebie. Czytała w nim, w jego gestach, jak w otwartej księdze. Ponownie zwilżyła ręcznik i przejechała nim lekko po brodzie. Starła czerwoną ciecz z jego sinych ust. Potem ujęła jedną z jego rąk w swoją dłoń i przetarła ją, usuwając krew z jego bladych palców. To samo zrobiła z drugą dłonią. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co się stało. W to, co zrobił Nick. Potrafiła jeszcze zrozumieć jego złość. Sama była jej sprawczynią, ale to, że rzucił się na niego z pięściami… Tego nie potrafiła zrozumieć… wytłumaczyć. Odstawiła miskę i ręcznik na stolik.

            - Dziękuję - powiedział cicho. Nadal czuł na twarzy dotyk jej ciepłej dłoni. Delikatność. Ból był niczym w porównaniu z tym uczuciem. 

            - Daj spokój. To wszystko moja wina - powiedziała, spuszczając wzrok na swoje dłonie. Nie mogła wytrzymać jego wzroku. Sięgnęła po woreczek z lodem i przyłożyła do jego zaczerwienionego nosa. Przytrzymała go lekko. Dotknął delikatnie jej dłoni. Czuł miękkość jej skóry. 

            - Dzięki, ale dam już sobie radę - powiedział cicho, odsuwając jej dłoń. Uśmiechnął się do niej blado. 

            - Tak, jasne… przepraszam - potrząsnęła mocno głowę i przełknęła głośno ślinę. - Znajdę Ci jakąś koszulkę. Ta jest cała we krwi - powiedziała i szybko wyszła do przedpokoju. Oparła się o ścianę i przez chwilę oddychała głęboko, próbując jakoś opanować wzburzone emocje. Potem otworzyła szafę na oścież, próbując znaleźć jakąś męską koszulkę. Z samego dna wyciągnęła sporych rozmiarów pudełko. Trzymała w nim wszystko, co należało kiedyś do niego, albo miało z nim jakikolwiek związek. Były tam różne prezenty, pocztówki, które kiedyś od niego dostała, jakieś wiersze czy fragmenty piosenek, które nigdy nie powstały. To był taki jej prywatny skarbiec wspomnień. Na samym spodzie, pod parą wełnianych rękawiczek, które przywiózł jej parę lat temu, i nawet nie pamiętała już skąd, leżały bezpiecznie, równo poskładane dwie koszulki, które od niego dostała. Dwie jego koszulki, w których tak uwielbiała kiedyś spać. Jednak od rozstania, a właściwie odkąd wyjechała leżały na dnie jej szafy. Do tego momentu nie potrafiła się jakoś przemóc i zajrzeć do wnętrza pudełka. Bała się, że gdy wspomnienia wrócą, będzie jej jeszcze trudniej. Wyciągnęła jedną z nich. Strzepnęła ją lekko, jednocześnie rozkładając. Przyłożyła cienki materiał do twarzy. Nadal czuła delikatny zapach perfum, którymi była przesiąknięta. Przełożyła koszulkę przez rękę i wróciła do salonu. Nadal siedział na sofie, a głowę opierał o zagłówek Miał zamknięte oczy i oddychał miarowo. Uśmiechnęła się delikatnie. Musiał zasnąć. Był przemęczony po podróży, potem ta bójka. Sen dobrze mu zrobi - pomyślała. Odłożyła koszulkę na oparcie i ponownie skierowała się do przedpokoju. Z szafy wyjęła ciepły koc i wróciła z nim do pokoju. Przez chwilę zapatrzyła się w jego spokojną twarz. Jego policzki już nie było takie blade, jak jeszcze przed chwilą, ale zaczynały je ozdabiać delikatne rumieńce. Jego klatka piersiowa lekko unosiła się i opadała w rytm równomiernego oddechu. Wyglądał na tak spokojnego. Przykryła go przyniesionym kocem. Nawet się nie poruszył. Dotknęła dłonią jego twarzy i przejechała po policzku. Pod palcami wyczuwała, prawie niewidoczny zarost. Widziała jak delikatnie uśmiecha się pod dotykiem jej dłoni, ale mimo to, się nie obudził. Przekręcił tylko lekko głowę w jej stronę, wtulając policzek w jej ciepłą dłoń. Uśmiechnęła się lekko, a kilka łez spłynęło po jej policzku. Widziała ile tak naprawdę straciła. I to tylko i wyłącznie przez własną głupotę. Tak naprawdę to dziwiła mu się, że w ogóle tu przejechał. Że po tym, co mu wczoraj powiedziała, chciał jeszcze ją widzieć, chciał z nią jeszcze rozmawiać. Gdyby była na jego miejscu… Już dawno by się pogrzebała. Już dawno by odpuściła. A jemu, mimo wszystko w jakiś sposób zależało. Może nie na związku, ale na przyjaźni. Zależało mu na jej zdaniu. Może to było jakieś wyjście? Może Paddy miał rację? Może faktycznie powinni spróbować od przyjaźni, spróbować jeszcze raz od zdobycia zaufania? Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w jego twarz, w to, jak mruży lekko oczy przez sen, a potem cicho wyszła z pokoju i przeszła korytarzem do ciemnej kuchni. Stanęła przy oknie i wyjrzała na pogrążony we śnie świat. Tylko światła lamp odbijały się wyraźnie na tle czarnego nieba. Oparła się lekko o parapet, a głowę przytuliła do ramy okiennej. Wzięła głęboki oddech, a potem bardzo powoli wypuściła powietrze. Ten dzień był... pełen wrażeń. To chyba było najlepsze podsumowanie, na jakie było ją w tej chwili stać. Była tym wszystkim zmęczona. Czuła jak powieki coraz bardziej jej opadają. Do tego wszystkiego rozbolała ją głowa. Potarła palcami skronie. Odwróciła się powoli od okna i podeszła do jednej z szafek. Otworzyła ją i wyciągnęła opakowanie tabletek przeciwbólowych. Wzięła jedną z nich i połknęła, a potem popiła ją wodą wyciągniętą prosto z lodówki. Odstawiła butelkę z powrotem na miejsce i wolnym krokiem wróciła do pokoju. Spojrzała na śpiącego Paddy’ego. Wyglądał tak uroczo. Widziała jego lekko rozchylone wargi. Rumieńce na policzkach. Lekko zaczerwieniony nos, który był efektem dzisiejszej bójki z Nickiem. Podeszła do niego. Przejechała lekko dłonią po jego rozczochranych włosach. Westchnęła ciężko. To będzie długa noc, pomyślała. Nie chciała już wracać do swojej sypialni. Nie, kiedy on były obok, nie kiedy mogła chociaż przez chwilę czuć jego obecność, czuć jego ciepło. Nie, kiedy przez tę jedną krótką chwilę, mogła go mieć tylko dla siebie. Podniosła lekko koc, którym był przykryty, a następnie wtuliła się w oparcie kanapy. Sięgnęła po leżącą w roku poduszkę i podłożyła ją sobie pod głowę. Nie minęło właściwie nawet dziesięć minut, a już spała w najlepsze, z głową opartą na jego ramieniu.
...

Przebudził się kilka godzin później. Ziewnął przeciągle. Spojrzał w stronę zegarka stojącego na komodzie, była prawie czwarta nad ranem. Dopiero po chwili zorientował się, że ktoś jest obok niego. Poczuł wyraźne ciepło drugiego ciała. Zadrżał odrobinę. Obok niego spała Meg. Oparta o jego ramię. Oddychała równomiernie, rozdmuchując swoje długie ciemne włosy. Mimo wszystko, uśmiechnął się ciepło. Bardzo powoli uwolnił swoją rękę, starając się jej nie obudzić. Ona jednak tylko zamruczała coś cicho pod nosem i nawet się nie poruszyła. Miał ochotę się roześmiać. Przyjechał tu z nią porozmawiać, wytłumaczyć, a skończyło się na bójce i wspólnym łóżku. Mimo panującej w pomieszczeniu ciemności, widział rumieńce na jej policzkach. Objął ją delikatnie, wsuwając ramię pod jej głowę. Poczuł miękkość jej włosów na swojej rozgrzanej skórze. Czuł jak muskają jego ramię, łaskocząc delikatnie. To było nierealne niczym sen. To, że on tu jest. To, że ona jest obok niego. To, że znowu ma ją w swoich ramionach. To, że może czuć ciepło jej ciała. To, że może widzieć, jak jej klatka piersiowa porusza się w rytm miarowego oddechu. To, że może słyszeć jej westchnienia. Wziął głęboki oddech, wdychając świeży zapach jej włosów. To było jednocześnie tak dziwne i tak niesamowite. Przez chwilę wpatrywał się w jej spokojną uśpioną twarz. Potem przymknął delikatnie powieki. Niemal natychmiast w myślach zobaczył Joy. Zobaczył jej bystre zielone oczy, jej niezwykle szeroki uśmiech. Przypomniał sobie smak jej ust. Sam nie wiedział, co tak naprawdę się z nim dzieje. To wszystko było takie dziwne. Jeszcze raz rozwarł powieki i spojrzał na leżącą obok niego dziewczynę. Kim tak naprawdę teraz dla niego była? Jego miłością? Byłą? Czy po prostu przyjaciółką? Objął ją mocniej ramieniem, a ona wtuliła nieświadomie głowę w zagłębienie jego szyi. Tak jak kiedyś. Tak jakby wrócili do tego momentu sprzed rozstania. Tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło. I było dobrze. Chwilę później, zasnął.

8 komentarzy:

  1. Matko nie wiem co napisać , rozdział piękny , pięknie napisany - jak zawsze :) Ale Pad oberwal , po co tam pojechał ? Ja sie pytam :) zeby dostać po gebie i sie przespac . Mam nadzieje , ze porozmawia z Meg i wroci do Joy:) ale ważne , ze myśli o Joy :) no to chłopie plasterek na buziaczek i wracaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O słodki marcepanie! Marta, Ty to potrafisz naprawdę rozbudzić zmysły! I to ja dziękuję, że piszesz! A gdzie Aerosmith? Jakaś inna piosenka jest. Rewelacyjnie opisany rozdział. Rewelacyjnie! Coś pięknego! Widać po prostu te uczucia jak na dłoni. Coraz bardziej przekonuje mnie Meg. Nie jestem już tak na nią zagniewana i zła. Mi zawsze szybko przechodzi. Ale i tak nie wiemy, co stanie się np o 8 rano...

    OdpowiedzUsuń
  3. ale stało się wiele...
    nie wiem co sądzić, nie wiem
    ale wiem, ze Joy nigdy nie bedzie z nim szczęśliwa, bo on ją tak nie pokocha jak Meg, to smutne i Joy na to nie zasługuje...
    oczywiście rozumiem, że wszystko co się stało, było ważne dla niego, Meg go zostawiła, poznał Joy ale on nie będzie szczęśliwy, już kiedyś pisałam, jeśli nie wyrzuci Meg ze swojego serca i głowy, a nadal tego nie zrobił, dlatego wiem, że unieszczęśliwi Joy, chcąc być być z nim...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ania dokładnie to samo myślę. Ale rozdział przepiękny. Marta jak Ty to uczucie potrafisz ubrać w słowa. Jestem zachwycona. Pewnie i sam główny bohater byłby zachwycony gdyby to przeczytał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyruszyłam się ;( Piękny rozdział ! Tak właśnie mniej więcej wyobrażałam sobie ich spotkanie :D Oni pasują do siebie jak nikt inny. Idealnie ze sobą wspołgrają ! Nawet jej głowa ma swoje miejsce w zagłębieniu Padzikowym !

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem za Meg , nie ma co;Dpaulinee911

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż mnie zatkało i sama nie wiem co mam napisać. Oczywiście kibicuje im jako parze, ale coś mi tu nie gra... Chyba ten niezdecydowany Patrick :P A może jemu to się w ogóle wszystko śni?
    P.S. Autorko, potrafisz oderwać od rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń

  8. jimmy eat world - hear you me,ta piosenka bardzo pasuje mi do sytuacji powyższej;Dpaulinee911

    OdpowiedzUsuń