wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział LVIII



LVIII 

Forever yours 

Późnym popołudniem wysiadł na dworcu w Kolonii. Przez chwilę rozglądał się wokół, szukając jakiejś znajomej twarzy. Wreszcie, na drugim końcu peronu, zobaczył swojego młodszego brata. Przyśpieszył kroku, przedzierając się przez tłum ludzi, który kłębił się dookoła, robiąc dużo więcej zamieszania, niż to było koniecznie.

                   - Hej! - powiedział głośno, próbując przekrzyczeć dudniący hałas.

                   - No wreszcie! - krzyknął Angelo, zwracając na niego swoją uwagą - Już myślałem, że nie dotrzesz. - uśmiech na jego twarzy był tak niewiarygodnie szeroki.

                   - No ale jednak jestem. - uśmiechnął się blado. 

                   - To idziemy. Już wszyscy na Ciebie czekają. Patricia od wczoraj uwija się w kuchni - Angelo aż oblizał się na samą myśl tych wszystkich potraw, które tkwiły w lodówce ich siostry.     - Będzie impreza.

                   - Nie bardzo jestem w nastroju na imprezy. - powiedział.

                   - Co żeś znowu nawywijał? - Angelo spojrzał na niego kątem oka. -  Pokłóciliście się z Meg? - zapytał, widząc jego błędny wzrok.

                   - Powiedzmy. - stwierdził krótko Paddy. Spuścił wzrok na swoje buty. To była tylko część prawdy. Chociaż może nawet i nie to... W sumie to nie nazwałby ich ostatniej rozmowy kłótnią, po prostu wywrzeszczała mu co, o nim myśli. Nie chciał oceniać, czy miała rację, czy też nie, ale był pewny, że ta historia z jej punktu widzenia mogła właśnie tak wyglądać. Przyjechał do niej, narobił nadziei, poszedł z nią do łóżka, a potem jakby nigdy nic stamtąd wyszedł. To, czy postąpił dobrze, nie miało znaczenia. Był pewny, że powinien wyjść, że inaczej, jeszcze bardziej by jej to wszystko utrudnił, ale zdawał sobie też sprawę, że zwyczajnie ją skrzywdził. A wcale tego nie chciał. Po prostu to zrobił. Nie miał nic na swoje wytłumaczenie, nie był pijany, nie był na haju, a mimo to, to zrobił.

                   - Ej stary, gdzie ty jesteś? - usłyszał, jak Angelo wrzeszczy mu do ucha. - Odleciałeś, czy jak?

                   - Po prostu się zamyśliłem. - odpowiedział.

                   - A na jaki temat? - zapytał, Angelo.

                   - W sumie żaden konkretny. - spróbował się uśmiechnąć. - Tak po prostu.

                   - Wiesz, że kompletnie nie umiesz kłamać, prawda? - zapytał Angelo. Zatrzymał się przed nim, blokując mu dalszą drogę. Położył mu dłonie na ramionach.

                   - Powiesz mi co jest grane, czy mam interweniować u Patricii? - zapytał całkiem poważnie, młodszy brat.

                   - Daj mi spokój, dobra? - jego głos nabrał kłótliwych tonów. Angelo zmrużył oczy, patrząc na niego uważnie. - To znaczy... - zaczął już znacznie spokojniej.

                   - To znaczy, że w samochodzie opowiesz mi o co chodzi. Nie będziemy gadać na dworcu, zaraz się tu zlecą... - nie dokończył, ale przecież oboje dobrze wiedzieli, o co tak naprawdę chodzi. Szybkim krokiem przemierzyli dworzec i wyszli na zewnątrz. Owiało ich chłodne powietrze, które uderzyło ich twarze, w momencie otwarcia się drzwi. Przez kilka minut kluczyli wśród zaparkowanych samochodów, aż dotarli do tego właściwego. Angelo otworzył drzwi i obaj wsiedli. Odpalił silnik i ruszył, wyjechał na główną ulicę, a potem z powrotem zwrócił uwagę na siedzącego na fotelu pasażera, brata. Paddy, oparł głowę o szybę i wpatrywał się w mijane przez nich budynki. 

                   - No to... w takim razie, co jest? - zapytał Angelo, nadal patrząc na drogę.

                   - Nic. - odpowiedział, niemal natychmiast. Angelo zatrzymał samochód na światłach, a następnie obrócił twarz w stronę brata.

                   - Paddy, nie ściemniaj. Co jest grane? - zapytał. Jego spojrzenie było poważne. Paddy obrócił głowę w jego stronę.

                   - Masz zielone. - powiedział, patrząc w stronę sygnalizacji. Angelo wrzucił pierwszy bieg i ruszył.

                   - Nie zmieniaj tematu. - powiedział. - Nie chcę mi się wyduszać z Ciebie wszystkiego, ale zmuszasz mnie do tego. - powiedział otwarcie.

                   - Spałem z nią. - odpowiedział cicho, nie patrząc w stronę brata. Znowu odwrócił twarz w stronę okna, ale nawet nie widział przemykających z dużą szybkością obrazów. 

                   - Kurde, z kim? Z tą dziennikarką? - Angelo gwałtownie wcisnął hamulec, w ostatnim momencie zauważając zapalające się czerwone światło. Ktoś za nim już trąbił, wyraźnie wkurzony. Wziął kilka głębokich wdechów, próbując  się opanować.

                   - Nie z dziennikarką. - odpowiedział Paddy.

                   - Przespałeś się z Meg? - zapytał zszokowany. Nie wiedział, która wiadomość, byłaby dla niego bardziej zaskakująca. Spojrzał na brata, ale on na niego nie patrzył. Nadal wbijał wzrok w szybę. - Ja już Cię kompletnie nie rozumiem. Przecież się rozstaliście. Znowu jesteście razem? Ja już chyba nie nadążam za Twoim życiem uczuciowym. - stwierdził jakby z rezygnacją w głosie. Ponownie ruszył i skręcił w prawo, zjeżdżając w węższą uliczkę.

                   - Nie jesteśmy razem. - odpowiadał półsłówkami.

                   - Czyli co? Po prostu poszedłeś z nią do łóżka, tak? - nie spodziewał się tego po nim. Paddy, owszem miał swoje życiowe przeboje, ale w końcu kilka miesięcy spędził w zakonie. Z jednej strony go rozumiał, ale z drugiej... było tyle dziewczyn, a on musiał się przespać ze swoją ex? To był chyba najgorszy wybór, jakiego mógł dokonać. Westchnął ciężko. Nie... jednak zdecydowanie go nie rozumiał.

                   - Tak. - odpowiedział tylko, miał już serdecznie dość tej rozmowy. Przez Angelo czuł się jeszcze gorzej. Wiedzieć coś, a słyszeć od kogoś trzeciego to, ... to były dwie różne rzeczy.

                   - Okej - powiedział tylko, próbując jakoś przetrawić tą informację. - A potem wyszedłeś, tak? - chciał się upewnić.

                   - Czy to jakieś przesłuchanie? - zapytał ostro Paddy.

                   - Nie, po prostu próbuję Cię rozgryźć, i nijak mi to nie wychodzi. - odpowiedział szczerze młodszy. - Przespałeś się ze swoją byłą, tak? - zapytał, chcąc się upewnić, czy rzeczywiście dobrze wszystko zrozumiał.

                   - Tak. - usłyszał w odpowiedzi. Tylko tyle.  Spojrzał na Pada kątem oka.

                   - Okej. - przez chwilę znowu się nad czymś zastanawiał. Zapanowała między nimi cisza, co na ogół rzadko się zdarzało. Słychać było tylko szum pracującego silnika. - A wyjaśnisz mi po jakie licho szedłeś z nią do łóżka? - zapytał, już nie owijając w bawełnę.

                   - Będziesz mnie pouczał? - zaśmiał się ironicznie. - Poszedłem i tyle.

                   - Nie poznaję Cię, Paddy. Ostatnio jęczałeś, że boisz się zdradzić Joy, czy jak jej tam, a następnego dnia po prostu wpakowałeś się do łóżka swojej byłej? Wybacz, ale czegoś tu nie ogarniam. - czuł zawód w głosie młodszego brata.

                   - Miałem na to ochotę to,  to zrobiłem. - powiedział ostro. - I skończmy ten temat. - Nie miał ochoty na wysłuchiwanie kazań młodszego brata. Sam nie czuł się z tym najlepiej, a ta rozmowa doprowadzała go do szewskiej pasji. Znał swoje błędy, i wcale nie czuł potrzeby, aby Angelo mu je wypominał.

                   - W porządku, nie bulwersuj się tak . - powiedział, uspokajająco Angelo. - Poszedłeś, to poszedłeś. Mnie nic do tego. Tylko co masz zamiar z tym teraz zrobić? - zapytał.

                   - Nic, a co mam niby zrobić? - zapytał.

                   - Czy ja wiem... - zaczął Angelo. - Może  powinieneś z nią porozmawiać?

                   - Dzwoniłem już do niej. - odpowiedział.

                   - Ale ja nie mówię o tej Twojej Joy. - powiedział. - Chodzi mi o Meg.

                   -Nasza rozmowa raczej nie skończyła się najlepiej. - przypomniał sobie jej krzyk, a potem łzy spływające wodospadem po policzkach.

                   - Czemu mnie to nie dziwi. - westchnął ciężko, młodszy.

                   - Będziesz mi teraz prawił kazania? - zapytał młodszego brata, Paddy. - Dzięki, ale Twoje rady nie są mi już potrzebne. Nie jestem dzieckiem. - powiedział.

                   - Sprawiasz, wręcz odwrotne wrażenie. - odpowiedział pewnie Angelo. - Ja rozumiem, długo nikogo nie miałeś. Serio, w porządku. To jestem w stanie ogarnąć. Ale czy to akurat musiała być Meg? Wiesz, jak skończyła się Wasza historia... to znaczy, chyba nie skończyła. W każdym razie,... wiesz... ona chyba nadal coś do Ciebie czuje. A to wcale dobrze nie wróży. No kurde... to jednak twoja była. Nie idzie się do łóżka z byłą, to tak jakbyś dwa razy wlazł do tej samej rzeki. Narobiłeś jej tylko jakiejś niepotrzebnej nadziei. Wiesz, że nie mam zamiaru jej bronić. To ona spieprzyła Wasz związek. Ale wcale nie musiałeś się tak na niej odgrywać. Myślę, że ona całkiem dobrze już widzi swój błąd.

                   - Na nikim nie próbowałem się odgrywać. - powiedział. - Tak wyszło, po prostu. Z resztą, sam już nie wiem.

                   - Dobra, w porządku. - Angelo wjechał na brukowany podjazd i zaparkował samochód. Zgasił silnik. - No to jesteśmy na miejscu. - powiedział. - znowu był szeroko uśmiechnięty. Obaj wysiedli z samochodu.

                   - Witaj w domu. - powiedział cicho, sam do siebie, Paddy, patrząc na jasny ogrodzony budynek.  

5 komentarzy:

  1. Wcale nie jest nudny ten rozdział Martuś, takie przejściowe też muszą być :D Bardzo mi się podoba :) Ale na miejscu Angelo, bardziej bym du*ę zrąbała braciszkowi :P Teraz czekam na tą obiecaną imprezkę i Jimma ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta Mistrzu moj ;) Rozdział super ! Przejściowy tez musi być .Fajnie , ze Pad dotarł wkoncu do Koloni .Swietna rozmowa braci ;) na miejscu Angelo którego uwielbiam wyrzuciłabym Pada z auta jakby tak ze mną gadal -co za sierota ;) A teraz tak jak Edytka czekam na imprezkę i Jima ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Martusiu, Ty tak piszesz, że.... Ach.... Nawet człowiek nie odczuje, że to przejściowy rozdział..... Dla mnie był pełen emocji... Nawet widziałam ten szeroki Angelowy uśmiech. Kochany braciszek.... Ja nie wyrzuciłabym Padzika z samochodu... Nigdy. Jaki on słodki... Czekam jak Wy na imprezkę...... Może się wkręcę i zaśpiewam.....

    OdpowiedzUsuń
  4. trzeba trochę wystopować;D poprzednie były spktakularne aczkolwiek nieszokujące, mi pasuję i czekam co dalej...

    OdpowiedzUsuń
  5. brawo Angelo, a o Paddy'm podtrzymuje zdanie idiota ...
    ale nie widze dobrego wyjścia z tej sytuacji z Meg źle, z Joy niestety też już nie go nie widzę... może mi się odmieni, ale na razie jakoś dziwnie postępuje..

    OdpowiedzUsuń