wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział LXXVIII

LXXVIII


Po raz kolejny obudził się nad ranem, cały zlany potem... Przeczesał dłonią wilgotne włosy... To zdecydowanie było złe... Czarna koronkowa bielizna... Tylko tyle pamiętał z dzisiejszego snu... A może aż tyle? Zagryzł swoje wargi, powstrzymując głośne westchnienie. Na zegarze stojącym na szafce, było kilkanaście minut po piątej... Już i tak nie zaśnie. Powoli podniósł się z łóżka i od razu swoje kroki skierował do łazienki... Zimny, niemal lodowaty prysznic był jego sposobem na przetrwanie kolejnego dnia. Potem ogolił się, ubrał koszulkę i spodnie... Gdy wszedł do kuchni, na niebie zaczynało szarzeć... dochodziła już szósta. Wsypał kawę do ekspresu i włączył urządzenie. Po chwili w kuchni, a także w całym mieszkaniu rozniósł się mocny zapach świeżo zmielonych ziaren kawy. Zaciągnął się ostrym powietrzem... Wspomnienia... Pokręcił przecząco głową, próbując odrzucić od siebie wszystkie myśli, wszystkie obrazy, które stawały mu przed oczami.
            - Wcześnie wstałeś... - usłyszał głos. W progu, opierając się o futrynę, stała Joy. Była ubrana w przydużą na nią koszulkę... Jego koszulkę... Uśmiechnął się na ten widok. - Stało się coś? - zapytała.
            - Wiesz, że wyglądasz w niej znacznie lepiej, niż ja? - zapytał się, mrugając do niej. Przez chwilę marszczyła swoje czoło, intensywnie myśląc nad tym, o czym on tak właściwie mówi, a potem odwzajemniła jego uśmiech.
            - Wiem. - zaśmiała się. - Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - powiedziała, podchodząc do blatu. Usiadła na nim i założyła nogę na nogę.
            - Jakoś tak... Obudziłem się i uznałem, że nie warto już się kłaść powrotem, skoro zaraz będzie świtać. - odpowiedział. To nie była prawda... Zresztą ostatnio coraz częściej nie mówił całej prawdy... I wcale nie czuł się z tym dobrze... Nienawidził siebie za to, że ją okłamuję... Ale jeszcze bardziej nienawidził się za to, że śpiąc z nią w jednym łóżku, myśli o innej... Nie tak to powinno być... Powinna być jego pierwszą myślą, gdy się obudzi, i ostatnią, gdy zasypia... A ostatnio zdecydowanie zbyt rzadko tak było.
            - Dostanę też kawę? - zapytała, wskazując na urządzenie, stojące za nim. W dzbanku już pojawiała się czarna, parująca ciecz.
- Pewnie, że tak. - odpowiedział, uśmiechając się do niej. Odwrócił się w stronę szafek i z jednej z nich, wyjął dwa kubki. Jeden był biały, a drugi czerwony... oba miały kształt serca... Prezent kupiony specjalnie dla niej... Na walentynki... Postawił oba kubki na blacie i nalał do nich świeżej, aromatycznej kawy, następnie jeden z nich, podał Joy. Objęła kubek dłońmi i wciągnęła głęboko pachnące powietrze do płuc, zaś jej twarz oblepił delikatny obłoczek pary... Wyglądała przy tym tak uroczo... Lekko zaspane oczy, poskręcane w delikatne fale, jasne włosy, rumieńce na policzkach... niewielki ślad odciśniętej poduszki... czarna koszulka sięgającą jej do połowy uda, dużo na nią za dużo... Ale i tak wyglądała w niej uroczo.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytała.
- Piękna jesteś, wiesz? - zapytał.
- Nawet o szóstej rano? - spojrzała na niego niby poważnym wzrokiem. Upiła łyk gorącej kawy... jej smak, pobudzał wszystkie zmysły...
- Zwłaszcza o szóstej rano. - zaśmiała się, słysząc jego słowa. - I w mojej koszulce - dodał, mrugając do niej. Zarumieniła się lekko...
- Wygodna jest... - powiedziała cicho. Upiła kolejny łyk gorącego napoju... On również sięgnął po swój kubek. Stał, opierając się o blat kuchenny... Nadal za wszelką cenę, próbując się pozbyć wizji dzisiejszego snu...
- Na którą idziesz na zajęcia? - zapytał.
- Na ósmą... - westchnęła ciężko. - Więc zaraz będę się musiała niestety zbierać...
- A w ogóle, to zjesz śniadanie? - zapytał, śmiejąc się.
- No nie wiem, nie wiem... - udała, że się zastanawia.
- Ja wiem, że kucharz to ze mnie żaden, ale jajecznicę to jeszcze potrafię zrobić... wody też nie przypalam... zazwyczaj... - na te słowa wybuchła szczerym radosnym śmiechem.
- Dobra... przekonałeś mnie... - odpowiedziała pomiędzy atakami śmiechu. - W takim razie, ja idę się ogarnąć, a ty... - spojrzała na niego, niby to poważnie. - postaraj się nie spalić kuchni, dobra? Może się jeszcze przydać... - uchyliła się przed nadlatującą w jej stronę ścierką i śmiejąc się głośno, wybiegła z kuchni, a następnie wparowała do łazienki. Przekręciła blokadę. Usłyszała walenie do drzwi...
- I tak Cię dopadnę... - odpowiedział groźnie, ale słyszała jak niemal parska przy tym śmiechem.
...

Pukanie do drzwi mieszkania, oderwało ją od przeglądanej właśnie książki. Co prawda, był to tylko jakiś wykładowy bełkot, ale niestety nie miała innego wyjścia, musiała to przeczytać na kolejne zajęcia... nawet jeżeli zupełnie nie miała na to ochoty.
            - Ja otworzę! - usłyszała krzyk w przedpokoju. Mimo to, powoli podniosła się zza swojego biurka i wyszła na korytarz, słysząc w nim co najmniej kilka głosów. - Mamy gości. - Paddy uśmiechnął się do niej.
            - Właśnie widzę. - odpowiedziała z uśmiechem, przyglądając się dwójce nowoprzybyłych.
            - Mahomet nie chciał przyjść do góry, to góra przyszła do Mahometa... - zaśmiał się Angelo, pomagając zdjąć kurtkę swojej żonie, a następnie odwieszając rzeczy na wieszak. - No, a że Wy nie bardzo reflektujecie na wizyty, to postanowiliśmy wpaść... Jakbyśmy się zapowiadali, to Paddy na pewno by coś wymyślił... - dodał, mrugając do blondynki.
            - Ej! - dostał po głowie od starszego brata. - Ja uwielbiam nasze rodzinne spotkania... po prostu zawsze dzwoniłeś w nieodpowiednim momencie... - dodał, śmiejąc się i poklepał brata po ramieniu. - Ale wchodźcie... przecież nie będziemy tak stać w korytarzu, prawda? - wskazała dłonią na salon i poprowadził gości w tamtym kierunku.
            - To ja pójdę zrobić coś do picia. - powiedziała Joy. - Na co macie ochotę? - zapytała, uprzejmie, uśmiechając się w stronę gości.
            - Ja, kawę. - odpowiedział Angelo od razu. - Paddy też... - odpowiedział od razu za brata.
            - A ty, Kira? - zapytała Joy.
            - Ja? Herbatę, poproszę. - odpowiedziała. - I może Ci pomogę? - zapytała.
- Dam sobie radę... Ty jesteś gościem. - uśmiechnęła się do brunetki.
            - Ja w tym czasie pokroję ciasto. - powiedziała z uśmiechem Kira. Joy popatrzyła na nią z lekkim zaskoczeniem w oczach... Ciasto? Kira uniosła trzymane w rękach pudełko, owinięte w brązowy papier, niemal parskając śmiechem. - Chyba nie myślałaś, że przychodząc bez zapowiedzi, niczego ze sobą nie przeniesiemy...
            - Chyba nie będę odpowiadać na to pytanie... - zaśmiała się Joy. Następnie obie panie przeszły do kuchni, zostawiając Pada i Angelo na drugim krańcu pomieszczenia, w którym mieścił się salon.
            - Idziemy na chwilę do mnie! - krzyknął starszy, patrząc w stronę Joy. - Chcę pokazać jeden tekst Angelo. - uśmiechnął się do niej.
            - Ten, którego tak uparcie nie chcesz mi pokazać, bo ponoć jest o mnie? - zmieszał się wyraźnie na jej słowa i przez chwilę nie bardzo wiedział, co powinien odpowiedzieć... Kolejne kłamstwo... To dla jej dobra, wmawiał sobie. Jego jedyne usprawiedliwienie...  
            - Tak, właśnie ten... - wydukał, i niemal wypchnął brata z salonu.
...

            - Hej! - głos Angelo był na tyle głośny, aby wyraźnie było słychać, że jest zirytowany, i na tyle cichy, aby dziewczyny, które były w kuchni, nie słyszały podniesionych głosów. - O co Ci chodzi, co? Jak chciałeś pogadać, to mogłeś powiedzieć, a nie wyrzucać mnie z własnego salonu... Mnie tam było całkiem wygodnie. - dodał.
            - Ale tam nie moglibyśmy normalnie porozmawiać. - odpowiedział spokojnym tonem Paddy.
            - Niby dlaczego? Myślałem, że przed najbliższymi nie ma się tajemnic... - powiedział, Angelo, przyglądając się uważnie starszemu bratu.
            - Będziesz mi teraz prawił kazania? - zapytał, Paddy.
            - Nie, po prostu usiłuję się dowiedzieć, co jest grane. - odpowiedział. - Sprawiasz wrażenie, jakbyś bał się własnego cienia... - dodał. - Co jest? - zapytał, poważnie.
            - No bo... - westchnął ciężko.
            - Kurde, Paddy! Jak już mnie tu wyciągnąłeś, to chociaż powiedz o co, Ci chodzi! Znowu coś zmalowałeś... Ostatnio tak się zachowywałeś po spotkaniu z Tą dziennikarkę... Znowu gdzieś na nią wpadłeś i próbowała Cię zaciągnąć do łóżka? - zapytał.
            - Nie, nie chodzi o dziennikarką...
            - No to, o co? - zapytał, Angelo.
            - O Meggie... - wyszeptał, odwracając wzrok w stronę okna.
            - O Meggie? - spojrzał na brata zaskoczonym wzrokiem. Ostatnio w ogóle nie wspominał o swojej byłej dziewczynie... Był pewny, że dla Paddy’ego to już kompletnie skończona historia... Miał narzeczoną, nowe mieszkanie... zaczął układać sobie życie jeszcze raz... I wszystko wydawało się być w zupełnym porządku... Ale chyba jednak nie do końca. Coś musiało być nie tak... Skoro Paddy znowu zaczął wspominać Meggie...To nie wróżyło niczego dobrego.
            - Tak... Śniła mi się ostatnio... - przez chwilę Angelo miał ochotę wybuchnąć śmiechem... Przejmował się tym, że śniła mu się była dziewczyna? Przecież to było idiotyczne... Jednak ton starszego brata... Powstrzymał się... Coś tu nie grało... Samo to, że ktoś się mu śnił, nie mogło aż tak na niego wpłynąć... A Paddy był wyraźnie wykończony... Miał podkrążone oczy, rozbiegane spojrzenie...
            - A co takiego Ci się śniło? - zapytał,... ale gdy spojrzał w oczy brata, wiedział już, że nie potrzebuje jego odpowiedzi. To było aż nazbyt oczywiste. To nie mógł być zwyczajny sen... tu musiało chodzić o coś więcej... Znacznie więcej...
            - To nie był jeden raz, Angelo... Nie śpię od prawie tygodnia... Ja, co noc... z nią... - przeczesał dłonią zmierzwione włosy. - Nawet nie wiesz, jak parszywie się z tym czuję... Joy, leży obok mnie, to jak się ufnie do mnie przytula, a ja co? Cholera! - zaklął i kopnął nogą łóżko.
            - To tylko sny, Paddy... Nie traktuj ich poważnie! - powiedział, Angelo. - Chcesz się wykończyć? To jesteś na świetnej drodze... Tylko, że ty masz narzeczoną, jesteś szczęśliwy, a to, że... uznajmy to za wypadek przy pracy... Sen to sen. Bez względu na jego treść. Nie zrobiłeś nic złego... Z resztą, po prostu o tym nie myśl, zdarza się. - dodał i uśmiechnął się do brata pokrzepiająco, ale w odpowiedzi otrzymał tylko ciężkie westchnienie.

            - Taa... Zdarza się, tylko pytanie, czemu zawsze mnie...? - Jednak na to pytanie Angelo nie miał już odpowiedzi. Oboje wrócili więc do salonu, gdzie na stole czekała już na nich gorąca kawa oraz pyszne czekoladowe ciasto. 

9 komentarzy:

  1. Aaaaa! czad, czad, czad! Ale fajna część! No! Nareszcie facet jest facetem, PAddy jest tym porzednim Paddym! Jeju, już się nie mogłam oczekać ddzisiejszej części!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też nie mogłam się doczekać !świetnie jak zwykle, jesteś moim niedoścignionym Przewodnikiem w tym temacie;-DJoaanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja juz mówiłam , ze kocham Angelo zaraz po Jimku :) pewnie tak , boska rozmowa z Angelo :) wogole super rozdział , biedny Padzik ... I nie podoba mi sie to co sie dzieje ;( rozdział super ! A Joy powinna iść na piwo ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zwykle pełen profesjonalizm! w dalszym ciągu czytam-jak serial,doskonałe. A tak poważnie to śniło mi się ostatnio , że tak długo czekałam na wpół romantyczne...dobrze,że Paddy ma ciekawsze sny.paulinee911

    OdpowiedzUsuń
  5. fajna częśc :)
    kurcze ma sny erotyczne z byłą ... no no no
    zobaczymy co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. hej, rozszyfrowałam juz w jaki sposób dodaje się blogi do ulubionych;/dodałam już kilka, jednak cały czas nie mogę dodać Twojego. Wyświetla mi się komunikat, że blog o podanym adresie nie istnieje, a adres kopiuję nie zmieniając niczego;/może ktoś wie o co chodzi?Joaanna

    OdpowiedzUsuń
  7. Boszzzz ale super część! Ech....mam awarię neta....z komórki ciulowo się pisze...normalny kom dam później, jak usuną usterke :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boska cześć.....to od samego początku bylo oczywiste, że Paddy kocha tylko Meg, Jego sny są odzwierciedleniem tego, co siedzi głęboko w jego głowie i serduchu. Nawet nie musi sobie sklepać.....zastanawiam się tylko, czy ta ufnie śpiąca, przytulona do niego Joy, nie czuje .... jak się robi pod nimi mokre prześcieradło..... Martunia....megaszacun w Twoją stronę...... Mój Miszczu 😉

    OdpowiedzUsuń
  9. Łał!!! Normalnie ekstra. Właśnie nadrabiam i nie mogę się oderwać, a te jego sny normalnie są boskie, kurde muszę dać to mężowi do przeczytania :) Super Marta, pozdrawiam i całuję Justyna Bruska

    OdpowiedzUsuń