sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział LXXVII

LXXVII


            - Jesteś na mnie zły, prawda? - zapytała, dotykając jego dłoni i patrząc prosto w jego oczy znad swojego talerza. Siedzieli w jakiejś niewielkiej, przytulnej knajpce przy rynku. Paddy, odkąd wyszli z mieszkania, właściwie niewiele się odzywał. Niby cały czas się uśmiechał, trzymał jej dłoń, ale... był jakiś inny. I była pewna, że to jej wina... jej i tej sytuacji, która miała miejsce jakiś czas temu w ich kuchni.
            - Dlaczego mam być na Ciebie zły? - zapytał, a jego twarz przyozdobił lekki uśmiech.
            - Nie odpowiada się pytaniem na pytanie... - powiedziała. Westchnął głośno.
            - Nie jestem na Ciebie zły, Joy... Bardziej na siebie... - powiedział, ściskając mocniej jej ciepłą dłoń. - Nie powinienem był... Wiedziałem, że ty nigdy... Przepraszam... - dodał cicho. - Po prostu to jest trudne... Być obok Ciebie... i nic nie zrobić... Nie wiem czy tak potrafię...
            - Wiem... i właśnie dlatego przepraszam... że przeze mnie...
            - Ciii... - powiedział, dotykając palcem jej ust. - Po prostu muszę się tego nauczyć... Tyle... - wypuścił głośno powietrze z płuc. - Napijemy się jeszcze kawy czy to już w domu? - zapytał, uśmiechając się do niej ciepło.
            - W domu. - odpowiedziała, odwzajemniając jego uśmiech. Oboje powoli podnieśli się ze swoich krzeseł, Paddy wyjął kilka banknotów i włożył je do okładki leżącej na stoliku. Pomógł Joy założyć jej płaszcz, a następnie sam ubrał swoją kurtkę. Chwycił jej drobną dłoń, odzianą w zieloną, wełnianą rękawiczkę i powoli razem opuścili restaurację.
...
Stała przed półką w sklepie, wybierając jakieś owoce... Ostatnio nie czuła się zbyt dobrze. Lekarz, co prawda mówił jej na ostatniej wizycie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a dziecko rozwija się prawidłowo, ale ona czuła, że coś jest nie do końca tak, jak być powinno. Coraz częściej pobolewał ją brzuch, miewała skurcze... Nerwy... Tłumaczyła to sobie. Mieli ciężki okres w pracy... kilka nowych projektów, coś innowacyjnego... Siedziała po godzinach w pracy... Więc była dodatkowo wyjątkowo przemęczona... Także coraz częściej bóle głowy dawały o sobie znać... Mimo, że dotąd nigdy nie miewała migreny. Przetarła zmęczone oczy... Może powinna wziąć sobie jakiś urlop i zwyczajnie odpocząć od tego wszystkiego? Oparła się dłońmi o wózek i przejechała nim kilka metrów do przodu, chcąc się dostać do półek z warzywami... Poczuła jak świat zawirował jej przed oczami... mocniej przytrzymała się wózka. Zacisnęła mocno powieki i starała się oddychać równomiernie... Kilkanaście głębokich oddechów później, otworzyła ponownie powieki... Nadal jeszcze świat miał lekko zamglone kontury, ale przynajmniej nie miała już przed oczami kolorowych szlaczków na czarnym tle...  Szybko dokończyła zakupy, dokładając jeszcze do koszyka jakąś czekoladę i ciastka, których jedzenie stało się ostatnio jej hobby... Uśmiechnęła się... Czekolada i tak była lepsza niż kiszone ogórki... Zdecydowanie wolała tą wersją... Przy kasie zapłaciła za zakupy, a potem wolnym krokiem opuściła sklep. Wciągnęła głęboko powietrze do płuc... Na dworze panował mróz, ale słońce świeciło mocno, tworząc skrzenie na powierzchni białego puchu. Przyglądała się biegającym po śniegu dzieciom... Jedne lepiły bałwana, inne obrzucały się śnieżkami, śmiejąc się przy tym głośno i chowając za drzewami w celu uniknięcia mokrych pocisków. Nagle poczuła zimno na swoich plecach... Odwróciła się... Widziała jak w jej stronie biegnie drobny ciemnowłosy chłopczyk. Najwyżej pięcioletni. Jego włoski przykleiły się do mokrego czółka.
            - Pseplasam, Panią... Ja nie chciałem... To było niechcący . - jego usteczka drżały wyraźnie.
            - Nic się nie stało, kochanie. - odpowiedziała, uśmiechając się do niego i poprawiając jego czapkę, która w międzyczasie zdążyła mu się prawie całkowicie osunąć na brązowe błyszczące oczka.
            - Na pewno? - zapytał, a jego usteczka nadal były skierowane w dół, niby w podkówkę.
            - Na pewno. - odpowiedziała, nadal się do niego uśmiechając. Niemal natychmiast  jego twarzyczkę rozjaśnił uśmiech. Chwycił jej dłoń odzianą w czerwoną rękawiczkę. - Pobawi się Pani z nami? - zapytał, wskazując na dwójkę dzieci stojących za jego plecami. Chłopiec i dziewczynka. On miał najwyżej jakieś siedem lat, i był chyba najstarszym z rodzeństwa, dziewczynka zaś mogła mieć najwyżej cztery i była uroczą blondyneczką o kręconych włoskach wystających spod granatowej czapki.
            - Peter! - usłyszała donośny damski głos. Podeszła do niej niewysoka kobieta o krótko obciętych jasnych włosach. - Przepraszam za syna. - powiedziała, uśmiechając się do niej przepraszająco. - Dzieciaki, wracamy już do domu. - dodała, patrząc w stronę swoich pociech. - Jeszcze raz przepraszam.
- Nic się przecież nie stało, prawda? - uśmiechnęła się do chłopca. Kobieta również się uśmiechnęła, a następnie odwróciła się i wzięła za rękę dwójkę młodszych dzieci i skręciła w stronę pobliskich kamienic. Przez chwilę przyglądała się, jak się oddalają, krocząc przez zaspy zalegające na chodniku. Gdy doszli do drzwi, chłopiec... Peter, odwrócił się jeszcze i pomachał do niej jedną ręką. Odmachała mu, uśmiechając się ciepło... Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że za kilka lat właśnie takie maleństwo będzie kroczyło obok niej... Jej dar od Boga... Odwróciła się w drugą stronę i udała się w stronę swojego mieszkania.
...
Uchylił powieki... słyszał ciche pukanie do drzwi. Przetarł zaspane oczy... Obok niego słodko spała Joy. Jej włosy rozsypały się na jasnej poduszce. Powoli podniósł się z łóżka... Po drodze prawie potknął się o jakieś rzeczy leżące na podłodze. Kilkoma krokami przemierzył pokój, a następnie korytarz... Przekręcił zamek, a potem otworzył drzwi. Za nimi stała drobna szatynka... Wyjątkowo dobrze mu znana.
            - Cześć... - powiedziała cicho. Przełknął głośno ślinę... Kogo, jak kogo, ale jej zdecydowanie się nie spodziewał w drzwiach swojego mieszkania.
            - Co ty tu robisz? - wydukał, opierając się o futrynę drzwi. Stała przed nim, patrząc na niego spod przymrużonych powiek... Rzęsy rzucały cienie na jej blade policzki... Beżowy płaszcz lekko opadał jej z ramion...
- Chciałam Ci coś powiedzieć... - powiedziała, jej usta lekko drżały. Przez chwilę przyglądał się jej uważnie... A potem odsunął się i przepuścił ją w drzwiach. Poprowadził ją do salonu i wskazał kanapę, aby mogła usiąść. Następnie sam usiadł na fotelu. Ona jednak nadal stała w progu salonu.
- Ładnie się urządziliście... - powiedziała, przyglądając się stojącym w zasięgu jej wzroku meblom. Zdjęła płaszcz i odłożyła go na stojącą obok, kanapę.
- O tym chciałaś mi powiedzieć? - zapytał. Czuł się wyraźnie skrępowany w jej towarzystwie. W ogóle nie powinno jej tu być... W pokoju obok spała Joy, a on ucinał sobie pogawędkę ze swoją byłą dziewczyną. To było zdecydowanie nie fair... Wolnym krokiem podeszła do niego i przejechała dłonią po jego ramieniu... Odsunął się od niej jak oparzony... Wziął głęboki oddech... Zupełnie niezrażona jego reakcją, ponownie wyciągnęła drobną dłoń i przejechała nią po jego nieogolonym policzku...
- Stęskniłam się za Tobą... - powiedziała, pochylając się nad nim... słowa wyszeptane wprost do ucha, wraz z ciepłym oddechem. Zadrżał wyraźnie. To nie powinno tak być... Nie powinien tak na nią reagować... Podniósł się nagłym ruchem z fotela, niemal ją przewracając... Nie zdążył ujść nawet jednego kroku, a poczuł dotyk ciepłej dłoni na swoim ramieniu... Spiął mięśnie... Odwrócił się w jej stronę...
- Co ty tu robisz, Meggie? - zapytał, błagalnym głosem. Nie dostał jednak odpowiedzi na to pytanie... Nie takiej, jakiej oczekiwał... Poczuł za to na swoich ustach rozgrzane wargi jego kobiety... Jej zachłanne usta były czymś tak kompletnie innym... Tak gorącym, pobudzającym... Do tego dłonie... palce, które błądziły po jego ramionach...
- Meg! - jego głośny szept przedarł się przez ciszę panującą w pokoju.
- Ciii... - przyłożyła palec do jego ust. - Oboje tego chcemy... - dodała i ponownie wpiła się w jego usta, łącząc języki w tak dobrze znanym tańcu. Jej dłonie podążały tak dobrze im obojgu znanym szlakiem... Spodnie zdecydowanie stały się za ciasne... Jęknął wprost w jej usta... Złapał jej dłonie i przytrzymał je za jej plecami, przyciskając jednocześnie jej ciało mocniej do swojego... Widział jej przymglone, ciemniejące oczy... Brutalnie wpił się w jej usta... przygryzając je zębami... Westchnęła ciężko, wydychając gorące powietrze, które musnęło jego twarz... Jedna jego dłoń nadal trzymała jej ręce, druga natomiast błądziła już po wewnętrznej stronie jej ud... Tak niewiele mu brakowało... Tak cholernie niewiele... Jej dłonie... Puścił jej nadgarstki i niemal od razu poczuł je na swoich spodniach... Głośny jęk przeszedł przez jego gardło.
- Meggie... - jedno słowo, nie potrzebowała nic więcej, aby wiedzieć czego, mu potrzeba. Jakby z oddali usłyszał dzwonek telefonu... Gwałtownie podniósł się na łóżku, oddychając ciężko... Był cały spocony... Jego ciało drżało... Przetarł ręką czoło i oczy, kręcąc z niedowierzaniem głową... Miał sny erotyczne... Jeszcze do tego z główną rolą byłej dziewczyny... Skąd w ogóle mu się to wzięło... Podniósł się z łóżka i po cichu wyszedł z sypialni... Wszedł do salonu, a następnie otworzył szeroko okno... Mroźne powietrze ostudziło nieco jego ciało... Wziął kilka głębokich wdechów, normując bicie serca, które niemal wyrywało się z jego piersi. A przecież wszystko było w porządku... Zapomniał o niej... Był szczęśliwy z Joy... Naprawdę był... Jest! Poprawił się. Nie wiedział czy to spotkanie z Meg, czy może dzisiejsza sytuacja z Joy... Coś sprawiło, że emocje wróciły... To coś przypomniało mu o czymś, o czym na naprawdę długi czas zapomniał... A teraz właśnie zrozumiał, że tak naprawdę zapomniał tylko jego rozum... Ciało nadal pamiętało... Przeczesał dłonią zmierzwione, wilgotne od potu włosy... I właśnie teraz zaczęło mu płatać głupie figle... Przymknął powieki, próbując się skupić... Co się z nim działo? Jednak żadna z gwiazd skrzących się na niebie, nie chciała mu udzielić odpowiedzi na to pytanie.

...
            - Paddy! - usłyszał głos. Obok niego, przy stole siedziała Joy, patrząc na niego uważnie. Była wyraźnie zirytowana... widział to po jej dziwnie błyszczących oczach.
            - Mówiłaś coś, kochane? - zapytał ciepło.
            - Gadam do Ciebie od co najmniej piętnastu minut. - powiedziała lekko podniesionym głosem.
            - Przepraszam, zamyśliłem się... - powiedział. Prze oczami nadal miał dzisiejszy sen... Do tego w całej kuchni unosił się zapach kawy z ekspresu... Zdecydowanie zły zestaw... Widział jej wzrok... Widział, że czeka na jakieś wyjaśnienie z jego strony, ale przecież nie mógł jej powiedzieć, że śnił mu się seks z byłą dziewczyną...
            - A na jaki temat? - zapytała. Przez chwilę zastanawiał się nad jakąś w miarę logiczną odpowiedzią.
            - Myślę nad tekstem... Chciałbym wrócić do muzyki do pisania piosenek... - powiedział. Udało mu się spojrzeć w jej oczy, i nie uciec od razu przed spojrzeniem czujnych zielonych tęczówek. Widział, jak jej buzię rozjaśnia uśmiech...
            - A o czym ta piosenka? - zapytała.

            - O Tobie... - odpowiedział bez zawahania. Dobra odpowiedź. 

13 komentarzy:

  1. ach... no tak sny, mysli, ciało pamieta... nic dodac nic ująć
    a ja chyba wiem co się stanie w prologu... kiedyś juz o tym pisałam... ach i nie....
    super część

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooooooooooooooooooooooooooo jacie jacie jacieeeeeeeeee !!!!!! AAaaaaaaaaaaaaaaa!!!! Jak czytałam, to mój oddech był tak przyspieszony, że aż się wystraszyłam...co to będzie, co to będzie!!!!! Czuje się niespełniony przy Joy to i podświadomie wraca do gorących scen z życia z Meg ! I like IT! Bardzo, bardzo mi się ta część podoba! On pamięta..pamięta, jak na nią reagował! I to się nie zmieni! hura!!!
    "Meggie... - jedno słowo, nie potrzebowała nic więcej, aby wiedzieć czego, mu potrzeba",..... a Joy? W tym momencie to uciekłaby przerażona na widok rosłego maślaka w spodniach 3:-)
    Dziękuję Martuś, niespodzianka była! A jakże ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania gdzie o tym pisałaś?! powtórz to pliss koniecznie. Chciałam być pierwsza;D Super część, aczkolwiek jakby spokojniejsza od poprzednich. paulinee911

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedys pisałam w komentarzu, ale zobaczymy, na razie nie chce byc prorokiem i to złym, dlatego nie napisze co wtedy napisałam...
      mam nadzieje ze się nic takiego nie stanie, co podejrzewam w prologu....

      Usuń
  4. to chociaż powiedz gdzie to jest co napisałaś, a czego nie chcesz napisać po raz drugi,hehe;D chcę poprostu się dowiedzieć czy nasze przypuszczenia są tak samo złe;/paulinee911

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz to nie pamiętam kiedy to napisałam, gdzies kiedys w którymś z rozdziałów dałam komentarz...:) choćbym chciała sobie przypomniec nie dam rady :(
      mam nadzieje ze nasze przypuszczenia nie są tak złe i tak się nie stanie.. :(

      Usuń
  5. witam!, może w czasie oczekiwania na nową część Autorki o najbardziej wybujałej wyobraźni zajrzyjcie do mnie. Też się staram;-D też o Kelly Family z Paddym w roli głównej....
    http://whydontyou-go.uchwycone-chwile.pl/ zobaczymy co z tego będzie...Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mater! Jeszcze jedno? Hehe! Powodzenia Asiu!

      Usuń
    2. Mam już adres Twojego bloga na swoim, zareklamowałam Cię też na swojej grupie fb. Buziaki!

      Usuń
    3. Dzięki, dzięki, dzięki;D

      Usuń
  6. Oj, ale mam dużo do napisania. Jak już zaczęłam czytać, to wiedziałam, że to sen, wiedziałam! Zastanawiałam się tylko, czy nie powie imienia Meg przez sen i JOy tego nie usłyszy. Byłam pewna, że taki będzie finał. Serio! Aż się nie mogłam doczekać jak doczytam. A potem jednak nie, jednak nie powiedział jej imienia. No i to, co powiedział Joy - że musi się tego nauczyć. To miłe, że się stara, że tak czuje, to znaczy, że Joy jest dla niego ważna. Ale jak później znowu sam stwierdził (i dzięki Ci za to wyjąsnienie!), to że udało mu się zapomnieć na jakiś czas. Rozum zapomniał, a ciało nie - no piękne i szczere słowa! Ciekawa jestem jak on sobie z tym poradzi. Wiadomo, że można sobie sklepać, ale to i tak nie to samo, co da facetowi kobieta. Nie chcę, żeby zranił Joy, ale jak już pisałam nie raz, facet (albo kobieta, ale tutaj facet), który już próbował seksu - będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, żeby się trzymać, nie chcieć, nie namawiać i co najważniejsze... nie iść do innej! A! Jeszcze zastanawia mnie, czemu tak często używasz trzykropka? Bardzo mi się podoba ta część i chwalę sobie NWR pod niebiosa i uważam, że wróciło moje, początkowe, piękne NWR. O tak! Właśnie tak jest! Amen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " Wiadomo, że można sobie sklepać, ale to i tak nie to samo, co da facetowi kobieta" ahahha, kocham Cię !!!

      Usuń
  7. A gdzie moj komentarz ? ??? Cos zjadło :) wogole nie podoba mi sie to co sie dzieje !! Nie dziwie sie , ze Padzik ma sny erotyczne , ale zeby z Meg to koszmar nocny !;) Joy no jeszcze chwile i Paddy bedzie wspomnieniem .... A to sie nie moze wydarzyć !!!! Widziałam jak Paddy zakochał sie w Joy , jak sie stara , jak zaponial o Meg , a teraz widze ze mimo iż tworzą wspaniały związek On poprostu wpadnie w ramiona ex ! Ola bo mozna sklepac :) i pewnie Padzika za chwile skurcz ręki chwyci ;)

    OdpowiedzUsuń